Proszę o pomoc dla kotki, którą wzięłam do domu, bo przyszły mrozy. Jest kotem wolnobytującym (obcięty koniuszek ucha), przerażona i nieufna, ale nie zdziczała, poddająca się woli człowieka. Prawdopodobnie miała kiedyś dom i kogoś kto o nią dbał. Okazało się z badań że ma niewydolność nerek, stan przewlekły. Zaczęliśmy leczenie. Codziennie kroplówki, antybiotyk, leki przeciwwymiotne. Po tygodniu badanie krwi i duża poprawa w wynikach. Dalsze nawadnianie, tym razem wlewy podskórne płynów wieloelektrolitowych z mleczanami, dieta specjalistyczna plus nefrokril. Obecnie dalej jest nawadniana,będzie miała badanie krwi i dalsze postępowanie uzależnione od wyników,na pewno poproszę o witaminy. Brakuje mi funduszy i przeraża fakt, że każda wizyta u weta to duże uszczuplenie portfela, a chcemy dalej działać. Kotka prosi o pomoc. Życie jej nie rozpieszczało, a teraz ma swoje miejsce przy kaloryferze i w ciepełku przy oknie ogląda mroźną zimę, nadstawia pyszczek do głaskania i powoli przekonuje się że może być lepiej. Dodam, że każdy grosz jest dla nas bezcenny, fundacja nie chce wspomóc, a leczenie dużo kosztuje. Błagam o pomoc.