Hej wszystkim. Nigdy nie sądziłam, że znajdę się w takiej sytuacji, że będę musiała zakładać zrzutkę, i prosić ludzi o pieniądze. Ale stało się. 1.5 miesiąca temu, zauważyliśmy, że nasz kociak, Januszek przestał jeść. Wtedy poszła lawina. Badania krwi, ciągle mierzenie temperatury, jazdy do weterynarza, leki, kroplówki, transfuzja krwi, aż do diagnozy - FIP bezwysiękowy. Zakaźne zapalenie otrzewnej, choroba śmiertelna. Ale... istnieje lek, który może to zwalczyć. Jednak jego koszty sprawiają, że nie jestem w stanie sama kupić tego leku. Nasz Januszek już przebył różne choroby. Panleukopenia, potem kilkudniowe gorączka, i w końcu fip. A to wszystko w ciągu 2 lat jego życia. Do 3 razy sztuka? Oszukać przeznaczenie? W tym przypadku, myślę że tak. Musimy pokonać chorobę, Januszek jest pełny chęci do życia, a ja nie mogę mu jej zabrać. Zawsze starałam się pomagać kotom, zwłaszcza tym bezdomnym. Mówią, że karma wraca. Liczę na to w tym momencie... Kwota jest horrendalna, pewnie wiele z Was ma teraz w głowie myśli "jak można wydać tyle na kota, to tylko kot". Ale dla nas to jak członek rodziny, więc wolimy choć spróbować, niż potem pluć się w brodę... oprocz samej kwoty leku, w grę wchodzi także opieka weterynaryjna, leki, antybiotyki, ciągle badania krwi i robione testy, niedawna transfuzja krwi również pochłonęła znaczną sumę. Pokrywamy to z własnej kieszeni, jednak jezeli mowa o leku... Jest gorzej. Z oszczędności jestem w stanie kupić niewielką deskę, która starczy na parę dni. Całkowite leczenie trwa 84. To około 20 ampulek leku.

Jeśli choć udostępnisz zbiórkę, to pomoże ogromnie! Może nie możesz pozwolić sobie żeby pomóc finansowo, ale któryś z twoich znajomych da radę? Bardzo liczymy na pomoc, uciekając przed śmiercią...