id: bu54ve

Dla S. Na wyjście z PTSD

Dla S. Na wyjście z PTSD

Nasi użytkownicy założyli 1 156 929 zrzutek i zebrali 1 201 300 686 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Opis zrzutki

Żyjemy w dziwnej Polsce – w Polsce, która nie tylko udaje, że na części jej wschodniej granicy nie rozgrywa się podręcznikowa katastrofa humanitarna, ale, co gorsza, ochoczo i naiwnie daje się uwodzić tandetnej retoryce wojennej, fałszywym nutom patriotycznym, pobrzękuje zardzewiałą szabelką „rycerzy spod kresowych stanic”. Krzyczące łamanie praw człowieka, niewywiązywanie się z obowiązujących nasz kraj umów międzynarodowych, atrofia fundamentów obowiązującej (jakoby!) w świecie zachodnim etyki, zwyczajnie nieludzkie zachowania funkcjonariuszy różnych służb mundurowych – wszystko to tłumaczone jest geopolitycznym interesem, wojną hybrydową z białoruskim reżimem, świętym obowiązkiem obrony granic.


Źle się żyje w takiej Polsce. Źle się żyje wśród ludzi, którzy wierzą, że ich bezpieczeństwo zależy od krzywdy uchodźców – że w imię tego bezpieczeństwa można porzucać dzieci nocą w lesie, odmawiać kobietom pomocy medycznej, kolbami przepychać mężczyzn pod drutem żyletkowym na stronę białoruską.


Na szczęście są też w naszym kraju inni ludzie – tacy, którzy się nie godzą. I którzy w imię tej niezgody działają, często w sposób tak totalny, że może się to wydawać niemożliwe.


Taką osobą jest Nasza Przyjaciółka S. Kiedy tylko dowiedzieliśmy się wszyscy o pierwszym akcie uchodźczego dramatu, kiedy w naszej świadomości pojawiła się nazwa małej (i mało komu wcześniej znanej) podlaskiej wsi Usnarz – Nasza Przyjaciółka S. całe swoje osobiste i zawodowe życie przestawiła w tryb pomocy. Działała bezpośrednio na granicy, była niezłomnym pełnomocnikiem „ludzi z lasu” (również tych przetrzymywanych w stanie praktycznej anomii przez państwo polskie w obozach dla uchodźców; organizowała im wsparcie prawne i służyła najbardziej potrzebną ludzką życzliwością), niestrudzenie nagłaśniała kryzys w mediach społecznościowych, koordynowała przepływy pomocy finansowej i rzeczowej, była (niemal jak Jacek Kuroń w legendarnych czasach KOR-u – i nie wydaje się, by w tym porównaniu była choć odrobina przesady) o każdej godzinie dnia i nocy, przez siedem dni w tygodniu, do dyspozycji tych, którzy dzwonili z prośbą o pomoc. I nie był to nagły emocjonalny zryw, tylko głęboko przemyślana decyzja, w ślad za którą poszła metodyczna, pragmatyczna, skuteczna półtoraroczna praca.


Ale przychodzi moment, kiedy za takie zaangażowanie trzeba zapłacić. Działanie w stanie najwyższego napięcia emocjonalnego, świadomość, że robi się coś, co polskie państwo najchętniej zaczęłoby kryminalizować, konieczność bezpośredniego obcowania z ludzkimi tragediami, wreszcie – zwykłe (choć tutaj przesunięte do granicy wycieńczenia) fizyczne przemęczenie; w pewnej chwili ludzki organizm mówi „dość”.


To właśnie stało się udziałem Naszej Przyjaciółki S.: od wielu miesięcy zmaga ze skutkami PTSD. A każdy, kto wie, co kryje się pod tym złowieszczym skrótem, zrozumie, że Nasza Przyjaciółka S. znajduje się w stanie w zasadzie – i po prostu – wykluczającym ze zwykłego codziennego życia.


W każdym normalnie funkcjonującym państwie Nasza Przyjaciółka S. zostałaby otoczona opieką odpowiednich instytucji. Niestety – w Polsce jest tak, że jeśli nie pomożemy Naszej Przyjaciółce S. my, jej znajomi, przyjaciele (jak również wszyscy ludzie, którym bliskie jest to, w co Nasza Przyjaciółka S. się tak bezkompromisowo angażowała), to nie pomoże jej nikt. A potrzebne są – i to pilnie! – pieniądze, by Nasza Przyjaciółka S. mogła po prostu, w każdym znaczeniu tego słowa, wyjść z PTSD. A takie wychodzenie – o czym każdy wie – nie należy, eufemistycznie ujmując, do rzeczy najtańszych.


Zakładamy tę zbiórkę dla Naszej Przyjaciółki S. i prosimy o wsparcie, ale nie chcemy – i Nasza Przyjaciółka S. również tego sobie nie życzy – dokonywać szantażu emocjonalnego, grać na czyjejkolwiek litości. Wydaje nam się po prostu, że w sytuacji, w której zawodzi państwo i jego instytucje, naszą powinnością jest wziąć sprawy w swoje ręce i zapewnić Naszej Przyjaciółce S. to, co jej się zwyczajnie należy. Poza tym – robimy to poniekąd w poczuciu wstydu, że ktoś, kto za swój podstawowy obowiązek uznawał pomaganie innym, może nagle znaleźć się w pomocowej próżni. Ponadto chcielibyśmy w tej sposób podjąć jedną z najszlachetniejszych tradycji w polskiej historii – tradycję solidarności, tej wielkiej i przez wielkie „S” pisanej, jeszcze nie znieprawionej przez grę doraźnych politycznych interesów.


Stańmy po stronie tej, która stawała po stronie innych – w imię poczucia powinności, w imię imperatywu pomagania, w imię solidarności.   

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie karta do przyjmowania wpłat. Karta Wpłatnicza.
Pierwsza na świecie karta do przyjmowania wpłat. Karta Wpłatnicza.
Dowiedz się więcej

Jeszcze nikt nie założył skarbonki na tej zrzutce. Twoja może być pierwsza!

Wpłaty 93

AR
Anna Rychert
KW
Katarzyna Woch
220 zł
JP
Jolanta Romanowska
72 zł
WM
Weronika Matysiak za Terabithię
35 zł
WM
Weronika Matysiak za Kicię Kocię
46 zł
DP
Dominika
70 zł
MR
Rowińska
50 zł
WP
Weronika
AS
An So
40 zł
Zobacz więcej

Komentarze 15

 
2500 znaków