Proszę o wsparcie wszystkich którzy czytają ten post. Mam zdiagnozowanego raka złośliwego od marca 2022 roku. Choć tak naprawdę wszystko zaczęło się po covidzie w ubiegłym roku. Nietrafione biopsje, błędy diagnostyczne lekarza. Przez co przerzuty przeszły w węzły chłonne. Jestem mi bardzo ciężko prosić o pomoc ponieważ zawsze byłam samodzielna. Trudno mi samej się utrzymać odkąd zachorowałam i utraciłam pracę. Wszystko jest tak drogie każdy sam wie, leczenie, nie wszystko refunduje NFZ, leki, nie wspomnę o reszcie wydatków...Sytuacja uległa zmianie....choruję na raka  jednego z najbardziej agresywnych złośliwych. Uruchomiłam zbiórkę na operację, drogie leki nierefundowane, żywność która jest tak droga, suplementy, dojazdy do lekarzy. Koszta są ogromne dla mnie samej. Nigdy bym się tego nie spodziewała...od kilku miesięcy marny odzew...na mojej zbiórce na zrzutka pl. Zaledwie maleńka część tej kwoty. Najgorsze że w wynikach  z operacji wykryto drugiego raka, który rozwijał się niezależnie od przyjmowanego leczenia. Czas płynie i bardzo bym chciała zdążyć zanim rak znowu zaatakuje...bo następnej walki mogę nie przeżyć. Organizm mam już bardzo wyniszczony, szpik kostny, brakuje mi sił... Mam neutropenię leukopenię i niedomykalność mitralną zastawki trójdzielnej serca. Immunoterapia jest bardzo kosztowna. Leczenie które przyjmuję działa toksycznie uszkadzając coraz bardziej serce. Oby udało się zdążyć na czas...Sama nie mam szans, ale razem przy waszym wsparciu wiem że dam radę, liczy się każda kwota...