id: bzpvj6

Dajmy Łubinkowi szansę na przeżycie – nierówna walka z FIP-em

Dajmy Łubinkowi szansę na przeżycie – nierówna walka z FIP-em

Nasi użytkownicy założyli 1 156 426 zrzutek i zebrali 1 200 508 977 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Opis zrzutki

Łubinek, nasz ukochany kocurek walczy ze śmiertelną chorobą — postrachem wszystkich kociarzy — FIP-em, czyli wirusowym zapaleniem otrzewnej. Jedyną szansą na przeżycie naszego malucha jest niezwykle droga terapia, której koszty znacznie przewyższają możliwości naszego domowego budżetu.

Zostań z nami jeszcze chwilę i posłuchaj historii naszej pociechy!


(Wszystkie posiadane przez nas wyniki badań znajdziesz w linku na samym dole :))


Trudne początki

z39fd980445d7968.jpeg Łubinek (lewej) wraz z jego siostrzyczką — Firletką (po prawej) — trafili do nas pod koniec listopada ubiegłego roku. Maluchy w okropnym stanie, zarobaczone i zakatarzone, zostały znalezione w stodole, gdzie chroniły się przed zimnem. Jeszcze w Mrągowie, skąd do nas przyjechały, przed przeprowadzką do nowego domu, zaczął objawiać się ich indywidualny charakter. Kocurek od samego początku był żywiołowy, szybko pokonał nieśmiałość i latał jak wariat za każdym najmniejszym frędzelkiem; jego siostra była bardziej zdystansowana, jednak bardzo szybko stała się ufna i zaczęła lgnąć do człowieka, którego ciepła najwyraźniej bardzo w tej nowej sytuacji potrzebowała. 

qc081cec9d586976.jpeg

Po przyjeździe do nowego domu w Olsztynie rodzeństwo zaczęło walkę z kocim katarem. Łubinek bardzo dzielnie znosił leczenie; stopniowo zyskiwał apetyt, a jego oddech stawał się swobodny. Inaczej było w przypadku siostry… Jej apetyt słabł, a gorączka nie odpuszczała. Była bardzo osowiała, apatyczna i nie reagowała zaczepki brata. „Być może taka jest jej natura’’ — usłyszeliśmy przy pewnej wizycie. Jednak nie mogliśmy oprzeć się wrażeniu, że nie jest tak, jak być powinno. Zrobiliśmy podstawowe badania krwi oraz USG jamy brzusznej, na którym mogliśmy zaobserwować zbieranie się wolnego płynu. Wtedy pierwszy raz usłyszeliśmy o tej paskudnej chorobie — że to może być właśnie FIP. Byliśmy gotowi na badania w celu dalszej diagnostyki. 

Tej samej nocy jej stan bardzo gwałtownie się pogorszył. Wystąpiły objawy neurologiczne: problemy z poruszaniem się, ataki padaczki… Malutka kicia nie zdążyła otrzymać pomocy — jej 11-sto miesięczne serduszko nie wytrzymało. Zmarła nam na rękach, zanim dotarliśmy do kliniki. Niespełna tydzień po tym, jak kotka po raz pierwszy zwiedziła nasze otwarte dla niej mieszkanie, już jej z nami nie było…


Pokonanie pierwszych trudności


Bardzo ciężko było nam się pogodzić ze stratą naszego małego członka rodziny. Jednocześnie Łubinek swoją wytrwałością napawał nas optymizmem. Szybko uporał się z kocim katarem, a w końcu pozbył się na dobre męczącego go od początku świerzbowca usznego. Kocurek zaczął korzystać z młodzieńczego życia pełnymi garściami: bawił się jak szalony i wskakiwał wszędzie, gdzie się tylko dało. Mieliśmy z niego pociechę w trudnych chwilach; patrzcie tylko na niego, ile potrafi dać radości! 




Coś jest nie tak… 


Nasz bohater jadł jak szalony i rósł jak na drożdżach! Bez żadnych komplikacji przebrnął przez proces kastracji i już gotował się na pierwsze promyki letniego słońca. W czerwcu jednak zaczęliśmy zauważać, że kociak staje się bardziej spokojny i zdystansowany, że nie szaleje już tak, jak wcześniej, że coraz mniej chętnie reaguje na próby zabawy. „Starzeje się” — pomyśleliśmy — „można było się spodziewać, że będzie mniej energiczny”. Przestał rzucać się na jedzenie, zaczął wybrzydzać. W tamtym momencie nie przeszło nam przez głowę, że z naszym malcem dzieje się coś niedobrego. 

Zwróciliśmy uwagę na podejrzany stan Łubina w lipcu, gdy po profilaktycznym odrobaczaniu zwymiotował, a jego apetyt spadł gwałtownie. Nie dojadał, niektóre posiłki w ogóle omijał; w końcu stracił całą ochotę na zabawę. Trafił do weterynarza, gdzie okazało się, że bardzo wysoko gorączkuje (w pewnych momentach dobijał nawet do 40,8 stopnia C.) i ma wyczuwalny guzek w okolicach wątroby. Stracił też gwałtownie na wadze (z 3,8 kg do 3,2 kg w przeciągu ok. dwóch tygodni)…

Nasz słodziak trafił na stół niespełna dwa tygodnie temu (dwa tygodnie od rozpoczęcia zbiórki — czyli 9 sierpnia); wtedy został pobrany materiał do badania, by sprawdzić, czy mamy do czynienia ze zmianami o charakterze nowotworowym. 


Przerażająca diagnoza – to FIP! 


Odczuliśmy chwilową ulgę, gdy dostaliśmy wyniki biopsji — udało nam się wykluczyć chłoniaka! Jednak nasz optymizm nie trwał długo… Kociak chwilowo reagował na środki przeciwbólowe i przeciwgorączkowe, po czym wracał mu apetyt, jednak gorączka wracała bardzo szybko, z wielką siłą. Łubinek stał się bardzo osowiały, widać było, że bardzo cierpi. Długie godziny spędzał w samotności, chowając się w szafie przed naszymi smutnymi spojrzeniami, odmawiał jedzenia… Powoli traciliśmy już nadzieję, jednak dzielny maluch jakimś cudem przetrwał ostatni, bardzo dla niego trudny weekend. 

d4b084ec044f4101.jpeg

W poniedziałek 16-go sierpnia przeszedł kolejne badania: pobieranie krwi (elektroforezę białek) oraz USG. Padliśmy jak rażeni młotem, gdy usłyszeliśmy, że badania potwierdzają nasze przypuszczenia — FIP uderzył w kolejnego członka naszej rodziny (wy nieszczęsne geny!). W jamie brzusznej zlokalizowany wolny płyn, a stosunek albumin do globulin jednoznacznie potwierdzał diagnozę. Byliśmy załamani…


,,Jakie mamy możliwości?’’ 


„Jedyne, co mogą państwo zrobić, to skrócić pupilowi cierpienia” — to odpowiedź, której najbardziej obawia się każdy właściciel zwierzaka, a z którą spotyka się większość właścicieli kociaków chorych na FIP, czyli wirusowe zapalenie otrzewnej. Choroba ta jeszcze niedawno uchodziła za nieuleczalną, o fatalnych rokowaniach, dających zwierzakowi niespełna tydzień życia od momentu diagnozy.

Mieliśmy ogromne szczęście, że trafiliśmy do kliniki, która poinformowała nas o alternatywie — o bardzo drogiej kuracji, która ma szansę uratować życie naszemu pupilowi. Szybko otrzymałem numer do Pani o wielkim sercu, która pomogła mi zorganizować pierwszy zastrzyk dla Łubinka jeszcze tego samego dnia. W ten sam poniedziałek nasza pociecha dostała pierwszą dawkę… i jak ogromne było nasze zdziwienie, jak wielkie szczęście, gdy zobaczyliśmy, jak nasz przyjaciel zareagował na leczenie. W przeciągu kilku godzin od podania pierwszego zastrzyku kocurek stał się bardziej gadatliwy, zaczął skakać i coraz to chętniej zaglądał do miski.

rf219e933ba088df.jpeg

Dziś (w sobotę 21-go sierpnia) otrzyma już szósty zastrzyk; starcie z igłą jest dla niego niezwykle stresujące i okropnie bolesne, ale nasz bohater trzyma się dzielnie i ogromnie cieszy się z podjętej decyzji o tym, by dać mu szansę na przeżycie. Apetyt właściwie wrócił do stanu sprzed choroby, pupil ma mnóstwo energii na harce, ponownie napawa nasze serca szczęściem i maluje kolejne uśmiechy na twarzy. Gorączka jeszcze się utrzymuje, ale jest już w odwrocie. Jesteśmy cali przepełnieni nadzieją, że wróci do pełni swej dawnej formy.


Koszty, koszty, koszty…


Jak wygląda sama terapia? Składa się ona z 84 zastrzyków, które muszą być przyjmowane codziennie o stałych porach. Jedna fiolka leku wystarcza malcowi na trzy dni, a koszt fiolki wynosi ok. 300 zł. A to dopiero początek terapii… Wraz ze wzrostem masy kociaka zwiększona zostanie dawka, więc i same koszty znacznie pójdą w górę. Do tego dochodzą wszelkie koszty związane z regularnym monitorowaniem stanu zdrowia pupila. W sumie daje to ogromne kwoty sięgające momentami nawet do 15.000-20.000 zł. My mieliśmy to szczęście, że zaczęliśmy terapię stosunkowo szybko, gdy narządy wewnętrzne pozostawały w dobrym stanie, a płynu w jamie brzusznej było niewiele, stąd nasze ogromne nadzieje na powodzenie leczenia. 

Koszty są jednak dla nas przytłaczające, spędzają nam sen z powiek… Z tego powodu zwracamy się do Was o pomoc, do naszych przyjaciół i wszystkich ludzi o wielkich sercach, do których dotrze historia Łubinka. Zróbmy wspólnymi siłami coś, co jeszcze tydzień temu wydawało nam się niemożliwe — uratujmy czyjeś życie! Nie pozwólmy, by naszego bohatera spotkał taki sam los, co jego siostry, której nie zdążyliśmy pomóc… 


Oto i nasza historia. Bardzo się cieszymy, że dotrwałaś/dotrwałeś z nami do końca! Będziemy ogromnie wdzięczni, jeśli zdecydujesz się nam pomóc; każda, nawet symboliczna wpłata, daje nam energię do dalszej walki! 

Śledźcie naszą zbiórkę – tutaj będą pojawiały się wszelkie aktualności w związku z leczeniem malca! :)


Więcej o samym FIP-ie i jego formach, diagnozie i rokowaniach możecie przeczytać w poniższych artykułach:


  1. https://www.vetpol.org.pl/dmdocuments/ZW-08-2016-06.pdf
  2. http://yadda.icm.edu.pl/yadda/element/bwmeta1.element.agro-17e649d1-a82b-4f81-ac98-c973c3bee9ab/c/ZW-07-2016-04497.pdf
  3. Pod tym linkiem zamieszczamy wszystkie aktualne wyniki badań naszego kociaka: https://drive.google.com/drive/folders/1wcfdX0JkfrG3KE6qe9uuHw7z3TCGqdKK?usp=sharing


Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Przyjmuj wpłaty gdziekolwiek jesteś.
Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Przyjmuj wpłaty gdziekolwiek jesteś.
Dowiedz się więcej

Oferty/licytacje 2

Kupuj, Wspieraj.

Kupuj, Wspieraj. Czytaj więcej

Nieaktywne
Inne
Masz wielkie serce!
25 zł to już niemała kwota! Bardzo doceniam, że zrezygnowałaś/eś z obiadu na mieście czy dobrej książki, by dać szansę mojemu pupilowi! Moim małym hob...
25 zł

Kupione 7

Zakończona
Inne
Prawdziwy koci filantrop!
Ach, jakże taki prosty chłopak mógłby okazać swoją wdzięczność za tak ogromną hojność? Tylko większą ilością zdjęć! Każdemu przekraczającemu ten próg ...
100 zł

Kupione 8

Zakończona

Wpłaty 33

 
Dane ukryte
5 zł
KC
Kasia chojecka
ukryta
MK
Magda Korzeb
200 zł
BK
Beata Kierońska
100 zł
KE
Królik Espresso
50 zł
UG
Urszula Giruć
ukryta
WI
Wiki
50 zł
GA
gabi
5 zł
MJ
Mirella Jaworska
30 zł
NJ
Lol
100 zł
Zobacz więcej

Komentarze 1

 
2500 znaków