Antoś został przez nas adoptowany zaraz po porodzie kiedy jego mama zostawiła go w szpitalu. Nie miał łatwego startu. Podczas porodu doszło do niedotlenienia. Spowodowało to szereg komplikacji zdrowotnych. Antoś ma niedosłuch, problemu ze wzrokiem. W piątym miesiącu jego życia ujawniła się padaczka lekooporna typu West, która zamykała go w jego świecie bez kontaktu z nami. Adoptując go myśleliśmy, że jedynym problemem zdrowotnym Antosia jest jego niedosłuch. Tymczasem problemy zaczęły na nas spadać jak bomby, jedna za drugą. Nie byliśmy przygotowani psychicznie i finansowo na rzeczywistość, która zaczęła nas otaczać. Po wykryciu padaczki, lądowaliśmy w szpitalu raz po raz, ataki się powtarzały. Baliśmy się, że nigdy nie będzie chodził, mówił, chwytał. Taką diagnozę postawiła nam pani neurolog w 8 –miesiącu życia Antosia - dziecięce porażenie mózgowe. To był dla nas duży cios, ale nie mogliśmy się załamać, nie było na to czasu gdyż Antoś wymagał codziennych rehabilitacji. Nie mogliśmy go przecież zostawić bo go pokochaliśmy całym sercem, zresztą już raz go to spotkało. Trzeba było jeździć na drugi koniec miasta do lekarzy, rehabilitantów, na badania. W 2020 uzbieraliśmy na przeszczep komórek macierzystych w Bangkoku i tam Antoś oprócz komórek miał intensywną rehabilitację, którą trzeba było kontynuować po powrocie . Po ciągłej intensywnej pracy, rehabilitacjach i przeszczepie widzimy zmiany. Są cudowne postępy i wierzymy, że będą szły do przodu. Dlatego chcemy jechać jeszcze raz, gdyż jest duża szansa, że kolejna seria przeszczepów sprawi, że Antoś nabierze nowych umiejętności. Mamy nadzieję, że zacznie chodzić i mówić. Żeby polecieć do Bangkoku na przeszczep potrzebne są bilety lotnicze oraz intensywna rehabilitacja po powrocie. Chcielibyśmy żeby miał 3- turnusy rehabilitacyjne, 2- turnusy logopedyczne oraz bieżącą rehabilitacje. Prosimy o pomoc, gdyż nie jesteśmy w stanie sami uzbierać takiej kwoty.