Mam na imię Igor . Zwracam się do Państwa gdyż nie jestem w stanie sam wyjść z sytuacji w której się znalazłem. Wiem, że może być gorzej, ale dziś nie stać mnie już na więcej. Krótko opiszę moją sytuację.

Mieszkam razem z żona w małej kawalerce (25m kwadrat). Kawalerka jest oczywiście na kredyt. Żona jest osobą bardzo schorowaną, na tyle, żeby mieć od lat całkowity zakaz pracy ze względu na zagrożenie życia i zdrowia. Ma bardzo chorą wątrobę (marskość wątroby spowodowana WZW), tarczycę i przy tym zaawansowana cukrzycę. Niedawno mało nie umarła na bakteryjne zapalenie jelit. Dostaje rentę 1500zł. Ja muszę nas utrzymać, a mam wiele zobowiązań, w tym alimenty. Dodam, że ja również mam cukrzycę. Oboje sporo wydajemy na leki. Ja od 11 lat pracuje na taxi. Wydawałoby się, że taksówkarz to da radę. Niestety takie myślenie to historia i z roku na rok jest coraz gorzej. Od kilku lat nie miałem z czego opłacać składek ZUS, a zaległości rosły. To było błędne koło z którego próbowałem wyjść, ale wciąż nie dawałem rady. Ostatnio dostałem podsumowanie od ZUS i.. serce mi zamarło. Obecnie mam do spłaty ok. 100 tys zł z odsetkami. Niestety nie znałem realiów. Teraz mam kłopoty, które dla mnie są nie do wyjścia. Ledwo wystarcza nam na życie, a gdzie spłata takich długów. W wyniku windykacji grozi mi zajęcie i utrata mieszkania. Kredytu nikt mi nie da, gdyż nie mam zdolności kredytowej. Dlatego zwracam się z gorącą prośba o wparcie finansowe. Pomóżcie. Ze swoje strony zrobię wszystko, żeby już takie problemy nie wróciły. Zaczynam od znalezienia innej pracy, tylko nikt nie chce 52 latka bez jakichś specjalnych uprawnień nawet jeżeli znam angielski i mam wyższe wykształcenie. Najprawdopodobniej zarobki nie pokryją potrzeb i spłaty długu. Bez Was nie wyjdę z tego. Z góry dziękuję za Wasze wsparcie.

p.s. Jeśli trzeba wyślę fragment skanu dokumentacji