Na odbudowę domu, który spłonął
Na odbudowę domu, który spłonął
Nasi użytkownicy założyli 1 234 248 zrzutek i zebrali 1 372 922 329 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Na ten moment nie jesteśmy w stanie określić, jaka kwota jest potrzebna. Nie liczymy nawet, że uda nam się uzbierać wiele. Jakakolwiek pomoc to juz dużo.
Po powrocie z pracy do domu Agnieszka poczuła dym od samego wejścia. Każdy kawałek domu był w dymie. W pośpiechu zaczęła szukać źródła pożaru, aby jakkolwiek go zablokować. Pożar dobiegał z piwnicy, ale na szczęście cos jej mówiło, żeby nie otwierać drzwi, bo najprawdopodobniej oglądałaby już świat z góry. Pożar się nie rozprzestrzeniał, ponieważ nie było dostępu powietrza. Strażak powiedział, że mogłoby dojść do eksplozji, poważnych poparzeń, a nawet utraty życia, gdyby je otworzyła. Szukała zwierząt fundacyjnych aby te dało się uratować.
W pospiechu również odstawiła samochód z podjazdu, aby nie było większych szkód. Zadzwoniła po straż pożarną, która zjawiła się stosunkowo szybko.
Dom jest cały w pyle. Każde pomieszczenie jest po prostu pokryte gęstym, kleistym pyłem. Na ten moment nie ma w domu ogrzewania. Z racji, że dom zbudowany jest z płyt kartonowo-gipsowych trzeba będzie zbijać tynki i wszystko na nowo kłaść, aby dało się tam jakkolwiek funkcjonować. Potrzebna jest nowa instalacja elektryczna i naprawa pieca, który w tym momencie nadaje się tylko na złom.
Tak naprawdę dom w tym momencie jest nie do zamieszkania, a przebywanie tam na dłuższy czas grozi uszczerbkiem na zdrowiu przez pył, który pomimo ogromnego wietrzenia wciąż się unosi.
W domu znajdowały się 4 koty z fundacji. Każdy dostał u Agnieszki nowe życie, na jakie zasługiwał. Niestety podczas pożaru zginęła Ajda, najmłodsza z całej brygady
Strażacy znaleźli kolejne ciało -Kajtka i pomimo podawania tlenu kot nie przeżył przez obrażenia ciała, ponieważ z tego co wiemy, miał poparzony pysk. Najprawdopodobniej podczas pożaru, gdy zapaliło się ogrzewanie podłogowej, to temperatura musiała być tak wielka, że poparzyła koty.
Leon zmartwychwstał i to dosłownie, ponieważ był już uznany za martwego, a nagle odszedł Kajtek, a wrócił Leon.
Szybka reakcja, wiezienie do kliniki i cała noc podawania tlenu pomogła, ponieważ maluch przeżył kolejny dzień. Niestety obrzęk płuc i nerki, które nie filtrowały już niestety padły.
Został tylko Stefan, czyli pierwszy kot, który trafił do nas po ciężkich przeżyciach. Na ten moment walczy w klinice, ale rokowania na dalsze przeżycie są stosunkowo znikome.
"Ja w ogóle jestem jak w matrixie dopiero dziś jakby mi trochę zaczęła schodzić adrenalina... mam problemy z oddychaniem, bo chyba w tym domu bardzo długo byłam w dymie i czasie, bo po całym domu latalam szukając źródła ognia i przede wszystkim kotów ... teraz dopiero wychodzi że mnie...nie dam rady spać, nie jem, no odruchy wymiotne...." ~Agnieszka
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Smutna historia, znam ją także od strony wspaniałych dziewczyn z Przychodni Weterynaryjnej QVWETKA
Bardzo współczuję:(