id: c76uvm

Operacja i hospitalizacja po skręcie żołądka Nancy

Operacja i hospitalizacja po skręcie żołądka Nancy

Nasi użytkownicy założyli 1 156 849 zrzutek i zebrali 1 201 096 393 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Opis zrzutki


18.01.2024 dzień który obrócił nasz życie całkowicie do góry nogami. Wieczór który miał skończyć się jak każdy inny. A skończył się walką o życie…. Koło godziny 21:00 w czwartkową noc w przeciągu zaledwie 10 minut moja Nancy zaczęła strasznie puchnąć i krztusić się wymiocinami których nawet nie było , bo jedyne co leciało z jej pyszczka to piana. Nancy w przeciągu tych 10 minut zaczęła walkę o życie. Po zobaczeniu jej stanu odrazu wiedziałam że w tym momencie liczy się czas, wiedziałam po części co nas czeka chociaż wypierałam tą myśl z głowy. W przeciągu kilku minut obdzwoniłam wszystkich weterynarz w okolicy każdy kolejny telefon mówił mi to samo „Trójmiasto” to była jedyna szansa na życie Nancy. Do klinki która odebrała i powiedziała mi że nas przyjmie i podejmie się tego ,dzieliło nas 80 km albo aż 80 km  a tamtym momencie ważny był czas, Nancy podczas oczekiwania na transport wybiegła na dwór, po chwili upadając bezwładnie na śnieg. 

Najgorszym momentem była ta bezradność cierpiącego psa i patrzenie na Nancy która leżała bezwładnie na śniegu z zamkniętymi oczami i nie była w stanie nawet się ruszyć ani wydać z siebie jakiego kolwiek dźwięku, ja leżąca obok niej błagając po przez krzyk i płacz o to żeby to nie był koniec i żeby moja Nancy ze mną została. Koło godzinny 23:00 byliśmy na miejscu, droga do klinki strasznie się dłużyła warunki pogodowe niestety tego dnia nam nie pomogły. Ale dojechaliśmy, po wejściu odrazu zabrano Nancy ma Rentgen gdzie potwierdzono w błyskawicznym tempie moje najgorsze przypuszczenia czyli SKRĘT ŻOŁĄDKA w tamtym momencie moje życie stanęło i nic do mnie nie dochodziło ponieważ byłam świadoma jakie szanse na przeżycie ma Nancy czyli bardzo znikome. Odrazu zapytano mnie o dezycję czy ratujemy Nancy i odrazu idzie na stół czy …. Nawet te słowa nie przejdą mi przez gardło, i nie będę nawet tego pisać bo przez ostatni czas za dużo te słowo mnie prześladowało. Ja mająca tylko jedno w głowie w tamtym momencie czyli jej życie, wiedziałam że Nancy musi żyć. Po zdjęciu jej z rentgenu Nancy odrazu została przeniesiona na sale przedoperacyjną w której po zaledwie 15 min od naszego wejścia została położona na stół i zaczęła walkę o życie. Jeden z lekarzy weterynarii w czasie przygotowywania Nancy do operacji przyniósł mi kartę do podpisania z której jasno wynikało że moja Nancy ma 50% że przeżyje albo nawet i mniej. Po podpisaniu i załatwieniu potrzebnych pieniędzy na tamten moment, powiedziano mi że mogę wracać do domu, i że będą do mnie dzwonić nawet w nocy żeby poinformować mnie o jej stanie. Ja przez następna godzinne zostałam w klinice i czekałam aż operacja się skończy ale koło godziny 01:00 przyjechała po mnie znajoma z Gdyni która nie dawno pożegnała swojego Berneńczyka i zabrała mnie do siebie tam razem czekałyśmy na telefon z klinki. O godzinie 

01:26 dostałam telefon z kliniki w słuchawce usłyszałam dużo ale jedyne co w tamtym momencie do mnie doszło i do dziś zostało w moich uszach to te słowa „ Nancy żyje, właśnie ją wybudzamy” ta noc miała być jedną z najważniejszych nocy w jej życiu i zarówno moim, bo od właśnie tej jednej nocy zależało jak jej ogranizm to zniesie i czy nie dojdzie do obumarcia po operacji. Na szczęście wszystko na dzień dzisiejszy jest dobrze, od operacji minęła już trzecia doba. Pierwsza w domu bo dwie poprzednie spędziła w klinice. W sobotę 20.01 Odebrałam Nancy z klinki po dwu dniowym pobycie który uratował jej życie. Nancy jest aktualnie na lekach, antybiotyku i diecie lekkostrawnej do momentu całkowitej rekonwalescencji i hospitalizacji. W poniedziałek mamy wizytę kontrolną. Niestety koszta operacji i hospitalizacji są przeogromne i nie byłam ani nie jestem w stanie dać rady finansowo, musiałam pożyczyć w przeciągu paru godzin/ dni bardzo dużą ilość gotówki. Sama operacja to koszt 5500zł dodatkowo pobyty w klinice, lekki, wizyty weterynaryjne i specjalna karma. Oprócz Nancy mam jeszcze trzy Berneńczyki dla których przez obecną sytuacje nie stać mnie nawet na worek karmy…. Wychowuje mieszkam i dbam o nie sama. W ubiegłym roku skończyłam szkołę . Przez ostanie pare miesięcy miałam prace dorywczą z której przez obecny stan Nancy musiałam na jakiś czas zrezygnować. wraz z Nancy i resztą moich psów bardzo prosimy was o pomoc w tak trudnej i nie oczekiwanej sytuacji która nas spotkała. Każda wpłacona złotówka to dla nas bardzo dużo. fsECwDMmnRGFx2aX.jpgjHAB4uJb5oN8h4jU.jpgkboeV4ovo6a4jphu.jpg0twC7aYkBnLm2p3z.jpgYuAxzbp0GWHBufFo.jpgNSxG9qzOi4hivY78.jpgMJg7oemZJA0v0Lal.jpgV4B70Q2DUjHAmzAv.jpgFK6C2CdHQmbd1Btv.jpg

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Lokalizacja

Pierwsza na świecie karta do przyjmowania wpłat. Karta Wpłatnicza.
Pierwsza na świecie karta do przyjmowania wpłat. Karta Wpłatnicza.
Dowiedz się więcej

Wpłaty 131

preloader

Komentarze 1

 
2500 znaków