Jestem Rioś.

Znowu choruję, a moja właścicielka wydała na mnie już swoje ostatnie pieniądze w tym miesiącu. Miałem anginę i zapalenie tchawicy - dostałem trzy zastrzyki, leki i syrop. Zapłaciliśmy za to 200 zł. Wydawało się, że mi przeszło, ale po skończeniu leków zacząłem co chwila wymiotować. Znowu pojechaliśmy do weterynarza. Tym razem dostałem pastę odkłaczającą i kolejne cztery zastrzyki - wydaliśmy 150 zł. Niby było dobrze, na dwa dni. Po tych dwóch dniach znowu zacząłem się źle czuć. Wymiotowałem i kaszlałem na zmianę. Znowu weterynarz. Tym razem zapłaciliśmy tylko za trzy zastrzyki 50 zł. To już łącznie 400 zł. Teraz chodzę i kaszlę, i podejrzewam, że na początku wziąłem za mało leków, choroba nie została wyleczona do końca i wróciła. Nie mogę biegać, bo później się męczę kaszląc. Już wszyscy mamy dość jeżdżenia do weterynarza i chciałbym w końcu wyzdrowieć. Może się w końcu uda? :)