Zbieramy tu na 200 ton owsa. To zapas na 3 miesiące. Pomożesz?
Zbieramy tu na 200 ton owsa. To zapas na 3 miesiące. Pomożesz?
Nasi użytkownicy założyli 1 156 295 zrzutek i zebrali 1 200 391 525 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Jest takie magiczne miejsce, w starej niewielkiej wsi na Dolnym Śląsku. Miejsce, gdzie za ogromną, przesuwaną bramą rozpościera się nadzieja. Miejsce, gdzie dzięki odruchom serca tysięcy ludzi - tysiące zwierząt odnalazło dla siebie skrawek nieba. A tysiące ludzi może odnaleźć siebie i na nowo uwierzyć w człowieczeństwo. I czasem tylko nie wiem, i gubię się, czy w Centaurusie to bardziej ludzie są dla zwierząt, czy zwierzęta dla ludzi?
Idziesz po betonowych płytach obrośniętych gdzieniegdzie trawą, idziesz wzdłuż drewnianego ogrodzenia i mijasz mokre, siwiejące chrapy, mijasz setki kopyt dudniących o ziemię. W trawie wygrzewa się kucynka Marcysia, a za drzewem nieśmiało schował się osiołek Kacperek pilnie śledzi każdy Twój ruch . Potężny Emil spogląda na Ciebie dumnie, mimo, że oczy ma szklane i lekarze mówią, że nic nie widzi. Zbynio układa się na balocie słomy i merda siwym już ogonem, a Krakers wygrzewa swoje kocie emeryckie kości gdzieś na deskach. Młode koty szaleją po stajni, a Ty widzisz tylko źdźbła słomy tańczące w powietrzu. Podchodzisz do siwej Hajfy, widzisz jej zdeformowaną nogę, i może wiesz, że ona jest zdeformowana od ponad 10 lat. Za Hajfą ustawia się cały szereg koni, której nie widzą zdeformowanej nogi, bo tu nie jest to ważne. Ale stoją, bo jesteś przy drewnianym płocie i na pewno masz marchewkę.. a one kochają marchewki! Bo nasze konie niczym nie różnią od tych z pięknych, eleganckich stajni. Ba.. one często właśnie stamtąd pochodzą.
Fundacja Centaurus to 15 lat działalności. To prawie 1500 uratowanych koni. To tysiące czterech łap, zwierząt gospodarskich i dzikich. A nawet wielbłądy. Bo choć znamy się głównie na pomaganiu koniom, empatia nie jest wybiórcza. Tak nasza jak i Wasza. Bo my przecież stanowimy jedynie narzędzie w Waszych rękach. Bez Was nie zrobilibyśmy zupełnie nic. O ile możemy dać pracę naszych rąk, możemy siedzieć i wymyślać kolejne projekty, o tyle miłością tych tysięcy zwierząt nie nakarmimy. Tak po prostu, nie da się. Od 15 lat to wszystko, co tu się dzieje, dzieje się dzięki Wam.
Zaczynając od małej stajni na wrocławskich wałach przeciwpowodziowych szliście z nami przez przeprowadzki po całej Polsce do coraz większych ośrodków - prawie 600 000 osób z Polski i z całego świata wspierało misję Centaurusa i jego zwierzaki. Dziś dzięki Wam tworzymy największy azyl dla koni w Europie (prawie 600 koni pod stalą opieką plus około 300 innych zwierząt), który obejmuje kilka miejsc jak również Przemkowski Park Krajobrazowy wraz z 400 hektarami pastwisk. Czasem wychodzimy ze szklanką herbaty w dłoni, patrzymy na ogrom tego wszystkiego i zastanawiamy się, kiedy to się zadziało, jak to w ogóle możliwe. Wszędzie trąbi się o znęcaniu nad zwierzętami, znieczulicy społecznej. A tu, pod tym samym niebem, dzięki wsparciu setek tysięcy ludzi dobrej woli, stworzył się azyl dla tysięcy zwierząt, azyl jakiego w Europie jeszcze nie było.
Stare konie. Ale młode też są. Są nawet źrebaki. I klacze źrebne też, bo choć jest zakaz ubijania tych ciężarnych, nikt tu USG przecież nie robi. Te mało chciane, i chciane jeszcze mniej. Konie odpięte od bryczek (te możecie znać, jeśli mieszkacie w dużym mieście), wykluczone z hodowli, po karierze sportowej (nawet nie wiecie jak blisko z podium do rzeźni..), po sezonie turystycznym (za rok kupi się nowszy model), odpady hodowlane, za grube, za chude, za niskie, za wysokie, niechciane lub nie takie prezenty na różne okazje. Ile koni, tyle powodów. Głównie polskie, ale nie tylko. Bo jak przeglądam paszporty, to są tu "farciarze" z całej Europy, którym kiepsko w tym życiu poszło. Psy, które się znudziły, zachorowały, postarzały lub "skończyły" się z innych powodów.
Psy, które za moment ktoś miał odebrać, ale nigdy się nie pojawił. Psy, na których leczenie zwyczajnie nagle zaczęło brakować, albo na których ostatnie miesiące życia ktoś nie mógł patrzeć, bo widok jest zbyt drastyczny. Koty dzikie, półdzikie i te całkiem udomowione, choć z domu zwyczajnie wyrzucone. Te z wypadków, albo porzucone w klinikach, gdy położono na stół rachunek. Krowy, które przestały dawać cielaki, albo zwyczajnie były hodowane na mięso, tylko gdzieś czyjeś serce pękło, że krowa chyba też czuje i cierpi. Bociany z połamanymi skrzydłami, albo chore. Zwierzęta z cyrku, pseudohodowli, odebrane za znęcanie. Jeśli robi Ci się teraz ciężko na sercu, to niepotrzebnie, Drogi Internauto. Bo tu czytasz i widzisz zdjęcia tych, którym ludzie wkoło pomogli. Oczywiście, zawsze jest do zrobienia więcej i więcej. Ale teraz zatrzymaj się na moment i popatrz. Popatrz na zdjęcia szczęściarzy, których miało tu już dawno nie być. Spójrz na wdzięczne oczy tych, o których świat już kiedyś zapomniał. Ale to nieważne. Bo Ty sobie przypomniałeś, lub człowiek tuż obok Ciebie to zrobił. I to zmieniło dla nich bieg historii.
Przez te 15 lat nigdy nie zbieraliśmy na żywienie i leczenie zwierząt pod naszą opieką. Nie brakowało nam pomysłów, biegaliśmy po firmach, biegaliśmy gdzie się dało. Robiliśmy różne imprezy charytatywne, są adopcje wirtualne, projektujemy własne kalendarze, szyliśmy nawet sami kopyciaki i inne maskotki. Kupiliście ich tysiące. Oczywiście, zbieramy czasem na większe zabiegi na pojedyncze zwierzaki, w czasie pandemii zbieraliśmy na pomoc, bo minionej wiosny wielu naszych darczyńców obawiało się wizyty na poczcie czy w banku. Zresztą, sami prosiliśmy seniorów o wielkich sercach, aby w swoich domach pozostali. Wróciło z adopcji, w tym trudnym czasie, mnóstwo koni i psów - bo ludzie tracili biznesy, pracę, nadzieję i perspektywy.
A czasem zmysły. Dzięki Wam przetrwaliśmy i jesteśmy tu dziś nadal. Ale bycie największym azylem dla koni i innych zwierząt na starym kontynencie to nie tylko słowo. Bycie największym to koszta, które musimy unieść dla tych zwierząt. Odrobaczenie koni co 3 miesiące - 32 000 zł. Kowal co 8 tygodni - 35 000 zł. Są też kliniki, transporty, leki, suplementy, nieustanne i niekończące się remonty, specjalistyczne żywienie setek zwierząt. I dziś chcemy Was prosić o pomoc, bo idzie zima, czyli ten czas, kiedy potrzebujemy Was najbardziej. Nawet nie my, a nasze zwierzęta.
Bo Centaurus swoje działania finansuje wyłącznie z darowizn. Od Ciebie, od tysięcy ludzi. Jesteśmy tylko narzędziem w Waszych rękach. Dziś, gdy piszę ten tekst, dzień jest jakiś taki dzień bardziej melancholijny, deszczowy bardziej. Od świtu coś dudni w szyby. Choć wczoraj grzało słońce. Na biurku i na stole stosy faktur. Płacimy, sukcesywnie płacimy. Stajemy na głowie, aby być ze wszystkimi na czysto, bo przecież ludzie nam zaufali, dali na przelew, chcemy być słowni. Piętrzą się też maile. Prosimy, przyjmijcie, prosimy pomóżcie, jest też dużo fajnych maili i pomysłów. Wczoraj przyszedł mail od jakiejś kobiety, prosiła o pomoc dla krowy. Inne organizacje odesłały ją do nas. Zastanawiam się czasem dlaczego "najwięksi" - mielibyśmy być z gumy? No nie jesteśmy. Ani z gumy, ani w posiadaniu kopalni złota. Żałujemy, a jakże. Dopiero by się działo! ;) Ogrom psów, ogrom kotów - staramy się nikomu nie odmawiać. Czasem tylko czuję niemoc, jak wtedy gdy ogłaszamy, że odebraliśmy z pseudohodowli kilka szczeniąt dogów niemieckich i w godzinę spływa 300 formularzy o adopcję, a kolejnego dnia (pełni nadziei) wrzucamy jakiegoś kundla, który od 8 lat czeka u nas na dom adopcyjny - i nie schodzi nawet pół tego samego formularza? Ale za moment dzwoni jakiś muzyk artysta, mówi, że świnia leży w rowie, są święta, może pomożemy.. i znowu mamy werwę, że komuś się chciało nad świnią pochylić. I świnia, którą nasz Norbert wyciągnął wtedy z rowu, jest u nas do dziś, to Halinka. Wracam jednak wzrokiem na sterty faktur, no bo ileż można snuć refleksje. I postanawiam napisać do Was o pomoc. Nie, nie to, że nasze zwierzęta umrą z głodu. Nie umrą. Ale to nie to, co chcemy im zapewnić. Chcemy dać im komfort spokojnej starości, komfort jutra.
Zbieramy tu na 200 ton owsa. To zapas na 3 miesiące. Pomożesz?
Poznaj kilka naszych zwierząt i zobacz jak się zmieniło ich życie gdy trafiły pod naszą opiekę:
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!