To już rok. Rok odkąd zachorowałem na ostrą białaczkę szpikową i zabrano mnie karetką do szpitala w Olsztynie.

Leczenie trwało do końca kwietnia tego roku. Po tym pojechałem do Katowic na przeszczepienie macierzystych komórek krwiotwórczych, zwanym potocznie przeszczepem szpiku.

Znaleziono mi zgodnego dawcę 10/10, młodego mężczyznę z rejestru niemieckiego, zgodnego nawet w grupie krwi (po przeszczepieniu biorca zmienia grupę krwi na grupę dawcy). Cała procedura trwała 52 dni w pełnej izolacji, nawet nie wiem jak wygląda korytarz na oddziale!

Samą procedurę przeszedłem bardzo znośnie, bez infekcji i skutków ubocznych.

Od roku nie pracuję a restrykcje poprzeszczepowe zakazują mi pracy jeszcze przez conajmniej pół roku a może i rok - to się wszystko okaże.

Chętnie bym już zagrał koncert, poszedł do pracy, ale tego typu rozrywki mogą mnie jeszcze pośrednio zabić, a przed tym się bronię już 12 miesięcy i głupio by było to zmieniać ;)

Acha, po drodze jeszcze chorowałem na Covid, dostałem pozytywny wynik w sylwestra.

Co dwa tygodnie jeżdzę do Katowic (1000km autem) na kontrolę, kupuję torby leków.

Za parę miesięcy czekają mnie szczepienia ochronne (jak dla dzieci), które dla dorosłych nie są refundowane - a to w prostej linii prowadzi do wydatku rzędu 5000-10000 za same szczepionki.

Dziękuję Ci za wszelką okazaną pomoc! Każda wpłata to lżejsza psycha i pewniejsze jutro :)