Nowe życie po raku - potrzebna rehabilitacja
Nowe życie po raku - potrzebna rehabilitacja
Nasi użytkownicy założyli 1 226 370 zrzutek i zebrali 1 348 575 950 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Jestem 40-letnią żoną, mamą 3 dzieci, nauczycielką.
1-go lutego minie rok od okrutnej diagnozy - rak piersi, najbardziej złośliwy i najtrudniejszy do wyleczenia - tzw. trójujemny. Jestem typem wojowniczki, zakasałam więc rękawy i podjęłam tę nierówną walkę. Przeszłam 16 kursów chemioterapii, operację oszczędzającą z usunięciem części węzłów chłonnych (z czego jeden z przerzutem) i radioterapię. Wygrałam - raczysko się cofnęło, ale leczenie poczyniło potworne spustoszenie w moim organizmie. Przyspieszona, inwazyjna chemioterapia przyniosła ogrom niepożądanych skutków ubocznych, tych najbardziej typowych i tych, które prawie nikomu się nie zdarzają, jak Zespół Cushinga, w efekcie którego nastąpił gwałtowny przyrost wagi, a co za tym idzie potworny ból kręgosłupa i kości oraz problemy z poruszaniem się. Radioterapia okazała się koszmarem - spowodowała opuchliznę operowanych części ciała i niekończący się ból. Jestem wrakiem samej siebie, każdy dzień to pasmo bólu, którego nie można wyłączyć. Od roku boli mnie głowa, ból piersi nasila się z każdym krokiem, a w nocy nie pozwala spać, puchnie nie tylko ręka, ale też łopatka, a zdrętwiałe palce nie chcą trzymać nawet kubka z herbatą. Żołądek zbuntował się po trzynastej chemii, leki przeciwbólowe przyjmowane codziennie nie pozwalają mu wyzdrowieć. Ale ja się nie poddaję - nie ten typ. Tylko że nawet najsilniejszy charakter, ćwiczenia, rygorystyczna dieta, maści, zioła i suplementy diety nie wystarczają. Odzyskanie mojego życia niestety przelicza się na pieniądze. W aptece zostawiam miesięcznie ok. 1200 zł, z czego same leki przeciwbólowe to koszt ponad 400 zł, bo ulgę przynoszą tylko te na kodeinie, płatne 100% choć na receptę. Do tego jeszcze ciągłe wizyty u specjalistów, dojazdy do szpitali, badania, z czego tylko część pokrywa NFZ. W sumie ok 2000 zł na miesiąc i to pod warunkiem, że nie dzieje się nic niespodziewanego. A ja nie jestem w stanie pracować.
Żeby stanąć na nogi, zacząć znów funkcjonować, chodzić na spacery bez ryzyka omdlenia, móc znowu wykonywać codzienne czynności i znów zacząć żyć jak człowiek potrzebuję rehabilitacji. Minimalną ilość zabiegów wyliczono na 88 zł, to koszt jednego zestawu, a potrzeba ich minimum 4 tygodniowo przez co najmniej pół roku. Nasz budżet nie jest w stanie tego udźwignąć, więc stanęliśmy pod ścianą. Na chwilę obecną po prostu nie stać mnie na rozpoczęcie rehabilitacji, a im dłużej tkwię w takiej sytuacji, tym trudniej będzie mi wrócić do sprawności. Dlatego bardzo proszę o pomoc - liczy się każdy dzień i każda złotówka. Wiara czyni cuda, a ja naprawdę wierzę w to, że dzięki mojej ciężkiej pracy i Waszej pomocy uda mi się znów być żoną i mamą, wrócić do pracy i przestać być obciążeniem dla mojej wspaniałej rodziny.
Pomożecie?
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!