Dostałam informacje, że w Poznaniu na Zawadach ktoś wyrzucił szczury w krzaki. Długo się nie zastanawiając podjęłam decyzję, że postaram się wszystkie wyłapać.

Na miejscu od razu okazało się, że jest ich więcej niż przypuszczałam. Sporo maluszków (pierwszego dnia naliczyłam 6) i dwa większe. Potem okaże się jednak, że jest ich trochę wiecej.

Teren najgorszy z najgorszych - mnóstwo krzaków, wysokiej trawy, otwarta przestrzeń z torami kolejowymi obok.

Pierwszego dnia udało się nam złapać wiekszego samca, zostal zabezpieczony i zabrany do domku. Przez nastepne pare dni udalo nam sie zlapac kolejne 2 szczury - dwie mikrokruszynki, w tym jedna w zaawansowanej ciazy.

Kupiliśmy żywołapki, jednakże dwie zostały nam skradzione.

Aktualnie wszystkie odłapane szczury przebywają u mnie w domu i za jakis czas beda do adopcji :)

Nie zdazylismy na umowiona na 07.10 kastracje aborcyjna jednej ze szczurzynek, tak wiec mamy na pokladzie dodatkowe 9 klusek.

Zbieramy na pokrycie kosztow weterynaryjnych, karme i zakup sinlacka.