Śliczne, prawda?

Osobiście nie znam nikogo, kto stwierdziłby inaczej.

Ale w miejscu, gdzie się urodziły, twierdzą inaczej. Bo są ludzie, dla których te maleńkie istotki są tylko zbędnym balastem, a ich urodzenie się, kwalifikuje je tylko do jednego - do zabicia, a ściślej, do utopienia.

Bo tam, gdzie się urodziły, właśnie tak "załatwia się" problem niechcianych kotów. I właśnie tak kończyły wszystkie poprzednie mioty ich kociej mamy.

Te maluchy miały szczęście. Żyją, bo złożyłam obietnicę, że je zabiorę. Za kilka dni będą już ze mną. Ich młoda kocia mama też. Ona już więcej nie urodzi, zadbam o to.

Dla kotów będę potrzebować wszystkiego, przede wszystkim środków na opiekę weterynaryjną (odrobaczanie, podwójne szczepienie, kastracja i opieka pooperacyjna kotki, badanie krwi i testy na choroby zakaźne, leczenie, jeśli będzie potrzebne), no i całej góry jedzenia, bo maluchy pochłaniają jedzenie, jak smoki.

One wygrały życie. A ja zrobię wszystko, by ich życie było jak najlepsze.

Proszę, wesprzyj zbiórkę.

Proszę, udostępnij.