Żadne zdjęcia nie oddadzą tego obrazu nędzy i rozpaczy. :(

Te 4 sunie przyjechały do nas wczoraj wieczorem z brzuszkami jak balony. Po podaniu małej dawki środków odrobaczających brzuszki zniknęły, za to ich zawartość kłębiła się wszędzie po podłodze. Nawet my, przywykłe do takich obrazków, takie kłęby robali widziałyśmy pierwszy raz w życiu. :(

Maleństwa są przeraźliwie chude, walczą o każdy kęs jedzenia jak o życie, trzeba im dawkować karmę, żeby nie zaszkodzić - zjadłyby każdą ilość.

Czekają je tygodnie dochodzenia do formy, kilkustopniowe odrobaczenie, szczepienia. Zużyją tony podkładów i zjedzą wiele puszek najlepszych karm, zanim będą nadawać się do adopcji. Modlimy się, żeby nie pojawiły się żadne wirusówki...

Są cudne! Trzy czarne podpalane są tak maleńkie, ze trudno ocenić ich wiek. Rudzinka jest dwa razy większa i cięższa od sióstr. Na widok człowieka nieśmiało wywijają ogonkami, niepewne, czego oczekiwać... serce się kraje.

Już nigdy nie będziecie głodne i zmarznięte maluszki, już nasza w tym głowa!

Kwota zrzutki obejmuje też zabieg kastracji, odrobaczenie i szczepienie mamy tych maleństw. Do tej pory rodziła co cieczkę, wolimy nie myśłeć, ile z jej dzieci przeżyło... Historia jakich wiele - biedni, nieporadni, nieświadomi starsi ludzie i cierpiące zwierzęta. W tym miejscu już nigdy żaden pies cierpiał nie będzie!

Pomożecie?