id: cswtwx

Na ratowanie zdrowia i życia Oli oraz naszemu dziecku

Na ratowanie zdrowia i życia Oli oraz naszemu dziecku

Nasi użytkownicy założyli 1 156 513 zrzutek i zebrali 1 200 621 723 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Aktualności13

  • Ola jest cała i zdrowa dzięki lekom kupionym prawie dwa miesiące temu. Udało się ją ostatecznie wyleczyć operacyjnie oraz przeprowadzić CC. Mały chłopiec okazał się całkowicie zdrowy z wagą urodzeniową 2810 gr. Na imię ma Eliasz i jest bardzo głodny. Ale to akurat jest dobra wiadomość.

    Dziękujemy wszystkim za pomoc. Mimo, że nadal będą problemy bo nie udało się zebrać na wszystko co potrzebne, to nie będą one już zagrażać niczyjemu życiu. :)

    0Komentarzy
     
    2500 znaków

    Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!

    Czytaj więcej
Ta zrzutka nie ma jeszcze aktualności.

Ta zrzutka nie ma jeszcze aktualności.

Opis zrzutki

Ola pochodzi z bardzo biednej ukraińskiej wsi. Przez całe życie, wraz z dzieciństwem, bardzo ciężko pracowała, w tym ostatnie dwa lata w Polsce do listopada poprzedniego roku. Poznałem ją w tamtym roku gdy była jeszcze w Polsce.

Pokochałem ją bo to jest złota, malutka dziewczyna. Uczynna, czuła i pracowita. Dla mnie również piękna. Dzisiaj ma 36 lat. Tak, to nie żart. Na zdjęciach Ola ma 35 lat, ale wygląda bardzo młodo. Jest pół sierotą bo nigdy nie poznała swojego taty, który był alkoholikiem, wyjechał gdy była malutka i zmarł nie wiadomo gdzie. Mieszka w starej, walącej się chacie, która jej została po babci. Ale życie tak jej się ułożyło, że cały czas poznawała alkoholików, w jej okolicy wszyscy piją. A ona chciała normalnej rodziny i żeby jej dzieci miały tatę. Poznała mnie i też się zakochała mimo, że sam jestem osobą niepełnosprawną od 2016 r. Jednak nigdy nie piłem, nie paliłem, a moja poprzednia żona zmarła w 2015 r. Umiem dużo rzeczy naprawić.

Pojechaliśmy z Polski i wzięliśmy ślub na początku stycznia. Nie było to przez nas planowane, ale Ola zaszła w ciążę. Była to drobna życiowa zmiana planów, ale nie żadna katastrofa. A dla Oli szczęście, jak dla każdej zdrowej kobiety.

W marcu okazało się, że jej mama Nadia - a to jedyna jej bliska osoba - umiera na raka. Zostały jej dwa tygodnie życia. Mimo, że Ola była w ciąży i właśnie zamykano granice z Ukrainą, pojechała sama pożegnać się z mamą. Ja nie mogłem z nią pojechać tak szybko z wielu powodów. Na miejscu okazało się, że jej mamę może jeszcze uratować bardzo inwazyjna operacja. Ola znalazła pieniądze, które przez lata wysyłała swojej mamie - całe 20 tys. PLN. Wszystkie pieniądze jakie w życiu zarobiła w Polsce, nie zostały zmarnowane. W maju zapłaciła polskiemu chirurgowi, żeby przywrócił życie jej mamie. Operacja w Kijowie udała się. Jej mama żyje i wraca do zdrowia. Może żyć jeszcze wiele lat.

Niestety od tego momentu obie natychmiast przestały mieć środki do życia. Jej mama mogła dostawać malutką rentę o równowartości naszych 70 PLN i żyć mogły tylko dzięki kilku uprawom i zwierzętom w bardzo biednym gospodarstwie.

Nie byłoby to większym problemem - przecież miała kochającego męża. Niestety w styczniu przez wyjazd na Ukrainę, żeby wziąć ślub z Olą (bez wesela - nie było nas stać) straciłem pracę, a kiedy mnie nie było w Polsce, mieszkanie które wynajmowałem okazało się ciężko zdewastowane i opuszczone przez lokatorkę (zniknęła bez zapłacenia choćby za rachunki). Wtedy też zaczęła się pandemia. Znalezienie nowej pracy i zarobienie pieniędzy stało się jeszcze trudniejsze, podobnie jak wszelkie zmiany dokumentów potrzebnych do przekroczenia granicy.

Co gorsze, w kwietniu zepsuł się mój samochód tak poważnie, że nie mogłem ani do Oli pojechać, ani go naprawić aż do końca lipca. Naprawiłem go niedawno tylko dzięki finansowej pomocy mojej rodziny. Jednak realnie w tej chwili stałem się nędzarzem i żyję tylko dzięki drobnemu zasiłkowi z pomocy społecznej. Dotychczas większość z nich wysłałem Oli, żeby mogła mieć leki.


Ola ma w Polsce lekarza prowadzącego ciążę, ale gdy wyjechała nikt nie mógł jej badać, a na Ukrainie dosłownie wszystko co związane ze zdrowiem jest płatne. Jak się okazało dwa miesiące temu, Ola nie może podróżować, żeby wrócić do Polski bo wtedy nastąpi poronienie, pewna śmierć zbyt małego dziecka i zagrożenie życia jej samej. Została zablokowana w swojej wiosce i w pobliskim szpitalu. Nawet gdybym mógł (i nie było kwarantanny) nie mógłbym jej przywieźć do Polski.

Niestety dopiero tydzień temu okazało się, że Ola z powodu ciężkiej pracy przeszła w dzieciństwie przepuklinę, która nie została zaleczona. Dlatego od stycznia przez cały okres ciąży bolał ją brzuch. Okazało się, że Ola nie może samodzielnie urodzić dziecka. W czasie naturalnego porodu dziecko nie urodzi się bez uduszenia, a Oli pęknie jelito dostanie zapalenia otrzewnej i umrze.


Jedyną szansą na życie i zdrowie dla mojej Oli oraz naszego synka jest operacja cesarskiego cięcia połączona z operacyjnym wyleczeniem przepukliny. Lekarze powiedzieli, że zrobią jeżeli zostanie wykonana płatność za operację. To nie są duże pieniądze, ale kiedy nie ma się już nic, to nawet niewielkie kwoty są problemem.

Dzisiaj w sierpniu Ola jest w ósmym miesiącu ciąży, czego w ogóle nie widać na najnowszych zdjęciach. Nasz synek jest zdrowy i żywotny, ale ma ledwie 1300 gram i trzeba przez Olę donosić go do urodzenia. Żeby było to możliwe potrzeba kroplówki, która będzie stale karmić i podawać leki Oli, żeby dziecko rosło bo dopóki nie osiągnie wagi 2 kg umrze nawet po cesarskim cięciu. Tam nie ma inkubatora. Najbliższy jest 150 km dalej. Dziecko urodzone, ale niedonoszone umrze. Ola bez cesarskiego cięcia umrze. :(


Dzisiaj wiem, że liczą się już dni, nie tygodnie. Każdy dzień donoszenia ciąży to większa szansa na życie obojga. A ja nie mogę w żaden sposób pomóc bez pieniędzy, nawet gdybym teraz pojechał do żony.

Potrzeba Oli każdego dnia do 3 października ~500 UAH (~72 PLN) dziennie na kroplówkę i drogie leki (razem ~3200 zł). A oprócz tego operacja połączona z cesarskim cięciem będzie kosztować minimum ~9000 UAH (~1300 PLN).

To jest absolutne minimum, żeby mogli żyć Ola i nasze dziecko. Oprócz tego potrzeba pieniędzy na wyprawkę dla malucha i przynajmniej dwa miesiące życia bez zarobków zarówno Oli jak i moich. To wszystko głównie z powodu leczenia pooperacyjnego i kwarantanny. Mam już wózek, wanienkę oraz łóżeczko w Polsce, w moim zdewastowanym mieszkaniu.

Jedyna możliwość na życie dla nich jest taka, że pojadę z pieniędzmi i wszystkimi niezbędnymi rzeczami dla Oli i dziecka tak szybko jak możliwe lub wyślę jej pieniądze na kroplówkę i operację tak szybko jak to możliwe, a potem dojadę.

Dlatego proszę tutaj o pomoc bo nie widzę teraz innego sposobu uczciwego zdobycia takich pieniędzy, uratowania im zdrowia i prawdopodobnie życia.

Ta kwota nie jest duża bo jest potrzebne tylko to co niezbędne. Mimo, że każdy grosz przekraczający kwotę zrzutki pomógłby nam stanąć na nogi, a nie tylko uratować życie.


Nie możemy przesłać wystarczającej liczby dokumentów medycznych po polsku (potrzeba 6, mamy 3, warunki spełnia 1), więc nie możemy udokumentować wiarygodności zrzutki. Musimy liczyć tylko na wasze zaufanie.

English below:

Ola comes from a very poor Ukrainian village. Throughout her life, along with her childhood, she worked very hard, including the last two years in Poland until November of the previous year. I met her that year when she was still in Poland.


I love her because she is a golden little girl. Helpful, affectionate and hardworking. Beautiful to me too. Today she is 36 years old. Yes, this is not a joke. In the photos, Ola is 35 years old but she looks very young. She is half an orphan because she never met her dad, who was an alcoholic, left when she was little and died in unknown where. She lives in an old, ramshackle hut that is left to her by her grandmother. But her life turned out so well that she met alcoholics all the time, everyone in her neighborhood drinks. And she wanted a normal family and her kids had a dad. She met me and she fell in love too, even though I myself have been disabled since 2016. However, I never drank or smoked and my previous wife died in 2015. I can fix a lot.


We left Poland and got married in early January. It was not planned by us, but Ola became pregnant. It was a life change of plans, but not a disaster. And happiness for Ola, as for every healthy woman.


In March it turned out that her mother Nadia - and this is the only close person to her - was dying of cancer. She has two weeks to live. Although Ola was pregnant and the borders with Ukraine were being closed, she went to say goodbye to her mother herself. I couldn't go with her that fast for many reasons. On the spot, it turned out that her mother could still be saved by a very invasive surgery. Ola found money that she sent her mother over the years - all 20,000. PLN. All the money she earned in Poland in her life was not wasted. In May, she paid a Polish surgeon to bring her mother back to life. The operation in Kiev was successful. Her mother is alive and is recovering. She may live for many more years.


Unfortunately, from that moment on, both of them immediately ceased to exist. Her mother could get a small pension equivalent to our 70 PLN and could live only thanks to a few crops and animals on a very poor farm.


It wouldn't have been a bigger problem - she had a loving husband. Unfortunately, in January, due to going to Ukraine to get married with Ola (without a wedding - we couldn't afford it), I lost my job, and when I was not in Poland, the apartment I rented turned out to be heavily devastated and abandoned by the tenant (she disappeared without paying even for bills). It was then that the pandemic began. Finding a new job and earning money has become even more difficult, as has any changes to documents needed to cross the border.


What is worse, in April my car broke down so badly that I could not go to Ola or repair it until the end of July. I have only repaired it recently with the financial help of my family. However, at the moment I have become a pauper and I am alive only thanks to a small allowance from social assistance. So far I have sent most of them to Ola so she can have drugs.


Ola has a pregnant doctor in Poland, but when she left, no one could have her examined, and in Ukraine, literally everything related to health is paid. As it turned out two months ago, Ola cannot travel to return to Poland because then there will be a miscarriage, certain death of a too young child and a threat to her own life. She was blocked in her village and a nearby hospital. Even if I could (and there was no quarantine) I would not be able to bring her to Poland.


Unfortunately, only a week ago it turned out that Ola had a hernia in her childhood due to hard work, which was not healed. Therefore, from January, throughout her pregnancy, her stomach hurt. It turned out that Ola cannot give birth to a child on her own. During natural childbirth, a child will not be born without suffocation, and Oli will burst her intestine, will get peritonitis and die.


The only chance for life and health for my Ola and our son is the Caesarean section surgery combined with the surgical treatment of the hernia. Doctors said they would do if payment for the operation was made. It's not a lot of money, but when you have nothing left, even small amounts are a problem.


Today in August Ola is eight months pregnant, which is not visible in the latest photos. Our son is healthy and vital, but he is only 1,300 grams and he has to be brought to birth through Ola. To make it possible, we need a drip, which will constantly feed and administer Ola's medications, so that the child grows up because until it reaches a weight of 2 kg, it will die even after a cesarean section. There is no incubator there. The nearest one is 150 km away. A child born but not carried will die. Ola will die without a cesarean section. :(


Today I know that days are important, not weeks. Each day of delivering a pregnancy is a greater chance for both of them. And there is no way I can help without money, even if I go to my wife now.


Ola needs 300 UAH (~ 50 PLN) daily for drip and medications every day until October 3. In addition, the operation combined with a cesarean section will cost a minimum of 9,000 UAH (~ 1,200 PLN).

This is the absolute minimum for Ola and our child to live. In addition, you need money for a layette for a toddler and at least two months of life without earnings for both Ola and mine. I already have a stroller, a bathtub and a cot in Poland, in my devastated apartment.

The only way for them to live is that I will go with the money as soon as possible or send her money for the drip and surgery as soon as possible.

Therefore, I am asking for help here, because I do not see any other honest way to get such money and save their life and health.

This amount is not large because only what is needed is needed. Even though every penny more would help us get back on our feet and pay the bills that I couldn't pay for the last few months.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Twój mini-terminal.
Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Twój mini-terminal.
Dowiedz się więcej

Wpłaty 17

 
Dane ukryte
ukryta
 
Dane ukryte
ukryta
 
Dane ukryte
ukryta
IF
Iza
100 zł
DF
Dziubek
300 zł
 
Dane ukryte
1 200 zł
 
Dane ukryte
100 zł
SS
Szymon
100 zł
 
Dane ukryte
100 zł
 
Dane ukryte
50 zł
Zobacz więcej

Komentarze 2

 
2500 znaków