Witajcie Anioły Aniołki <3

Po trzynastu latach pomocy Dzieciaczkom i Dorosłym onkologicznym i z wadami serca przyszedł bardzo trudny czas w moim życiu..Moja Mama zachorowała na krytyczną miażdżycę tętnic kończyn dolnych ..niestety trzeba było amputować trzy palce stopy lewej i jeden prawej :( do tego w trybie pilnym założono stenty. Stenty pachwinowe miały za zadanie poprawę przepływu krwi do nóg..żyły działają ,ale Mama stała Się Osobą leżącą z niewładną lewą dlonią :(

Od dwóch miesięcy walczymy o zdrowie Mamy ,ale niestety wszystko idzie nie tak :( Walka z bólem ,niegojącą się raną po amputacji ! WALKA z systemem...

Po "wyjściu" a raczej wyjechaniu Mamy ze szpitala na wózku inwalidzkim zaczęła się gonitwa z czasem...ciągle mamy na uwadze ,że lewa noga jest zagrożona amputacją na wysokości kolana! Kiedy Mama trafiła do szpitala -do drugiego trafiłam i ja:( porażenie nerwu twarzowego Brackmana w moim przypadku plus borelioza i odporność w 0% nie ułatwiały walki o zdrowie Mamy ale się nie poddałam i nie poddam! Od 17 lutego trwa nasza wspólna walka w domu...byłoby o niebo lepiej kiedy Ktoś zechciałby wsłuchać Się co mam do powiedzenia na temat rany poamputacyjnej...doby mijały opatrunki- plastry wpadały do kosza tak szybko jak piłka na boisku do siatki...niestety nic nie szło ku lepszemu :( 4 marca postanowiłam zadziałać na własną rękę!! wymaz z rany pokazał to czego się bałam najbardziej :(

STAPHYLOCOCCUS AUREUS bardzo obity!

U zdrowego człowieka gronkowiec znajduje się na skórze i może tam obozować długo nie zagrażając- natomiast u Chorego jak Mama staje się najgorszym przeciwnikiem zagrażającym życiu...utrudniającym bardzo leczenie ,psującym wszystko co tylko można popsuć!!! Wymaz został zrobiony w ostatniej chwili :( brakowało nam kilka dób do sepsy!! :(

Nigdy nie doszłoby do tej krytycznej sytuacji. gdbyby białe fartuchy posłuchały mnie przez 5 minut!

Chociaż z zawodu jestem handlowcem.. z zamiłowania fotografem samoukem mam dużą wiedzę medyczną :) jestem znawcą bakterii i ran otwartych. Tata przeleżał w Swoim krótkim życiu 28 lat -sparaliżowany 4kończynowo ze złamanym kręgosłupem, uszkodzonym rdzeniem. Jego odleżyny stały się codziennością -leczenie ich wyzwaniem. które zawsze kończyło się sukcesem :)

Kochane- Kochani na chwilę obecną Mama Przebywa w szpitalu na oddziale wewnętrznym ,ponieważ Jej życie wisiało na włosku :( leczenie miało za zadanie pomóc ,a skutek jest odwrotny! :( Kiedy wezwaliśmy pogotowie przedwczoraj po 14 godzinnym krwotoku z nosa z przerwami 10cio minutowymi Jej parametry życiowe pokazywały, że czasu mamy bardzo niewiele :( ciśnienie spadało...Mama słabła z minuty na minutę :( na chwilę obecną Jest Podpięta pod kroplówki , po przetaczaniu krwi...ciągle wierzę ,że jeszcze wyjdzie słońce, że maj będzie piękny ciepły i kolorowy :) Na daną chwilę nie ma konkretnego planu leczenia ze strony służby zdrowia! ale plan mój jest w głowie i zamierzam zrobić wszystko ,żeby to się udało!!

Komora hiperbaryczna domowa będzie możliwa kiedy stopa zostanie podgojona...kiedy nie będzie się z niej nic sączyło ,a gronkowiec odejdzie w niepamięć!!! Rehabilitacja będzie możliwa po pożegnaniu dziada! Jako córka stanę na głowie, rozwalę każdy mur! Mama Musi Mieć wszystko na co Sobie Zasłużyła przez 72 lata życia...bardzo trudnego życia! Tato choć strasznie chory Był szczęśliwy ,że Jest w domu z nami...Mama też Będzie Tą Szczęściarą <3

Proszę Was Chciejcie Uczestniczyć w tej naszej wojence! Obiecuję ,że po wygraniu jej dalej będę służyła pomocą i wsparciem Innym.

Pozdrawiam serdecznie Anioł gliwicki.