Kochani miłujący naszych braci mniejszych. Z przykrością zawiadamiamy, że nadszedł dzień kiedy nasze zasoby do udzielania pomocy zarówno finansowe jak i fizyczne oraz lokalowe wyczerpały się.

 Nie mamy dofinansowań od państwa. Utrzymujemy się wyłącznie z darowizn, a tych jest niestety niewiele. Bartkotowi wolontariusze jak wszyscy inni pracują zawodowo by móc utrzymywać swoje rodziny i robić opłaty, a wolny czas i środki przeznaczają na kociaki, bo tak wygląda rzeczywistość. Jest nas raptem 5 osób, a obowiązkami w kociarni można by spokojnie obdzielić kolejne 5... Nasze mieszkania są jednocześnie domami tymczasowym, których wciąż za mało. Kociarnia z gumy nie jest, a zgłoszenia "Proszę zabrać kotka" pojawiają się praktycznie codziennie. Doba dla każdego to tylko 24 godziny, a zajmowanie się tyloma zwierzakami zajmuje około 6 godzin każdego dnia, także w niedziele i święta, czasem również w nocy. 

Podstawowe koszty, które generuje każdy przygarnięty przez nas ZDROWY kot to: 250-300zl na profilaktykę (szczepienia, odrobaczenie, kastracja) plus 120zl miesięcznie na utrzymanie. Najczęściej jednak trafiają do nas koty wymagające leczenia a wtedy koszty pomimo dobrej współpracy z naszymi lekarzami weterynarii mnożą się i mnożą. Obecnie na utrzymaniu mamy 44 koty z czego 12 przyjęliśmy w ostatnim tygodniu. Czyli miesięczny koszt utrzymania naszego kotkowa to ponad 5 tys zł. 

Kocie katary, biegunki wirusowe czy pasożytnicze, problemy stomatologiczne czy gastryczne to tylko ułamek tego z czym walczymy codziennie. 

 Bez Waszego wsparcia i konkretnej wymiernej pomocy (pieniędzy, karmy, żwirku, tekstyliów, pomocy w kociarni, domów tymczasowych, adopcji) nasze Stowarzyszenie nie da sobie rady...a co za tym idzie dziesiątki kotów sobie nie poradzi. Jesteśmy na granicy... Pomóżcie...