Niedziela... Czas na odpoczynek, relaks i spędzenie czasu z rodziną.

Ale nie dla niego. Nie dla kociaka, który piszczał z bólu ciągnąc za sobą nogi. Dobra dusza się nad nim zlitowała i tak trafił do nas. Nie wiedziałyśmy, czy z tego wyjdzie. Kocurek oddawał po zgarnięciu z ulicy mocz z krwią, obawiałyśmy się najgorszego.

Niestety ma złamanie kręgosłupa pomiędzy kością krzyżową, a pierwszym kręgiem ogonowym, złamanie kości łonowej oraz zwichnięcie stawu krzyżowo biodrowego. Bailey (takie dostał od nas imię) porusza się coraz lepiej, a my chcemy walczyć o jego pełną sprawność. To koci dzieciak - pragniemy, by niedługo mógł skakać po półkach.

Niestety dług za ratowanie jego sprawności z dnia na dzień rośnie, a my chcemy dać mu wszystko, na co zasługuje. Na ten moment jego leczenie wyniosło prawie 900 zł. Kociak musi przecież też jeść, dlatego ponownie liczymy na Waszą pomoc.

Błagamy, zawalczcie z nami o jego zdrowie!