By żyć normalnie
By żyć normalnie
Nasi użytkownicy założyli 1 231 507 zrzutek i zebrali 1 364 170 405 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Ciężko jest prosić o pomoc w taki sposób ale jeszcze ciężej jest zmagać się samotnie z lawiną przejść i zdarzeń losowych, na które nie zasługuje żaden człowiek. Mój ,,nowotwór '' , który doprowadził mnie do tego, że teraz muszę prosić o pomoc publicznie przybierał różne oblicza w przeciągu ostatnich kilku lat. Tak jak przyczyn powstania choroby jest wiele, tak samo wysysający życie, nazywany przez Paulę Pruską ,,Pan Śmieciuch'' może przyjąć różne oblicza. W moim przypadku, mój nowotwór na przód przybrał twarz traumy.
Moje problemy sięgają początkiem 2012 roku, kiedy w nagły sposób zmarł mój ojciec. Prowadził on prężnie działającą firmę transportową, niestety której założenie wiązało się z licznymi kredytami zaciągniętymi na rozwój i funkcjonowanie przedsiębiorstwa. Nigdy nie byliśmy zamożną rodziną, żyliśmy skromnie ale szczęśliwie. Po jego śmierci, większa część ubezpieczonych kredytów została spłacona. Nie mniej suma prawie 20 tysięcy pozostała do spłacenia na mojej głowie. Będąc ledwie młodą dorosłą, , która własnie była w trakcie studiów, musiałam podjąć trudną decyzję o podjęciu nauki w trybie zaocznym i rozpoczęciu pracy. Niby zwykły problem dnia codziennego, ludzie umierają a ich bliscy radzą sobie z gorszymi rzeczami. Tak tłumaczyłam to też sobie, jednak nie spodziewałam się, że w niedługim czasie ciężka sytuacja psychiczna i już niełatwa finansowa, staną się jeszcze gorsze.
Jako młoda kobieta miałam wiele marzeń i pasji jednych związanych z karierą zawodową, innych z moimi hobby - grafiką komputerową i jazdą konną. Naiwnie i dziewczęco wierzyłam również w miłość i głęboko pragnęłam się zakochać. Wtedy to mój pojawiło się na mojej drodze kolejne oblicze mojego nowotworu ,,mężczyzna''. Pana X, bo tak właśnie mam zamiar go nazywać poznałam w krótkim czasie po śmierci swojego ojca. Był opiekuńczy, starał się o moje względy, rozumiał mnie i słuchał. Wtedy właśnie uznałam, że być może trafiłam na człowieka, który doda choć odrobinę słodyczy do mojego życia. Moje szczęście i zauroczenie nie trwały jednak długo, wszystkie słodkie słówka, czułe gesty i magia zniknęły w momencie gdy Pan X wprowadził się do mojego mieszkania. Tu właśnie rozpoczął się mój koszmar.
Nigdy bowiem nie myślałam, że w krótkim czasie stanę się ofiarą przemocy psychicznej i stalkingu. Pan X okazał się bowiem tyranem z manią kontroli nad moim życiem. Regularnie sprawdzał moje konta społecznościowe, telefon i konta e-mail, odcinając mnie od moich znajomych i rodziny. Często upokarzał mnie i poniżał psychicznie. Zawsze wmawiał mi, że jestem nikim, że nic nie osiągnę. Żyłam tylko po to, żeby w strachu i udręczeniu spełniać jego zachcianki. Nigdy nie bił, ale pchał mnie na tyle mocno bym uderzała plecami o meble, ściany i framugi drzwi mojego mieszkania. Mój azyl, mój dom stał się miejscem mojej gehenny. Pan X nie szanował nie tylko mnie, nie szanował również moich rzeczy, często niszczył je w przypływie agresji czy zazdrości. Rzucał moim telefonem i komputerem w przeciwny koniec pokoju, ciskał o podłogę krzesłami i stołem, wyrywał i łamał włączniki od świateł uderzając w nie pięścią. Zniszczył również moje łóżko, przez co jestem zmuszona spać na dmuchanym materacu. Nigdy nie mogłam wyjść sama z domu, ponieważ groził wtedy, że pojedzie za mną i pobije lub okaleczy znajomych z którymi chciałam się spotkać. Ponieważ X nigdy nie pracował zmuszał mnie do zaciągania pożyczek, na poczet jego nieróbstwa. Nie była w stanie utrzymać siebie, swoich studiów i dwójki dorosłych ludzi z jednej pensji. Pan X dręczył mnie psychicznie do momentu gdy już zrezygnowana i by mieć chociaż chwilę spokoju, brałam kolejne pożyczki by moje piekło chociaż na moment się skończyło. Czemu nie wyrzuciłam go z domu, czemu nie wołałam policji? Zapanował nade mną strach, byłam jak zaszczute zwierze, które kuliło się pod siebie błagając by nikt go więcej nie uderzył. Pracowałam i popadałam w długi, wstydząc się tego, że Pan X rzeczywiście miał siłę by ze mnie, młodej i ambitnej kobiety, zrobić to co obiecał- nic. Czemu nie prosiłam o pomoc rodziny? Nikt mnie nie słuchał, byłam sama ze swoim problemem, słysząc, że mogłam wiedzieć, na co się piszę. Moje piekło trwało tak przez 6 lat aż do momentu kiedy moje ciało nie wytrzymało już dłużej. Depresja, jadłowstręt, socjopatia, zaburzenia lękowe, w końcu nasiliły się na tyle, że w końcu mój nowotwór przybrał finalne oblicze ,,choroby''.
Pan X zniknął z mojego życia dzięki temu, że lądując w szpitalu w końcu miałam siłę, by głośno opowiedzieć swoim przyjaciołom o tym, co przechodziłam w ciągu ostatnich 6 lat. To oni pomogli mi sprawić by Pan X zniknął z mojego życia i to oni pomogli mi również wraz z moją rodziną opłacić konieczne dla mnie leczenie. Niestety długi po Panie X nadal pozostają a ja, dopiero co wracająca do zdrowia i do prawdziwego życia nadal ponoszę konsekwencję bycia z nim, z którymi samodzielnie nie jestem w stanie sobie poradzić. Początkowo całokształt długów po Panie X. wynosił 45 tysięcy złotych, spłaciłam lwią część z tego długu przy wielkim współudziale mojej rodziny oraz fantastycznego mężczyzny, który od prawie roku pomaga mi w życiu i pomaga mi uwierzyć w to, że każdy zasługuje na miłość i szczęście. Nie mniej konieczność wykonywania pracy i pracy dodatkowej które łącznie trwają po 13 do 15 godzin dziennie, nie dadzą się długo utrzymać. Ponieważ nie mam już sił na to by aż w taki sposób zaharowywać siebie proszę was o pomoc. Do spłaty zobowiązań pozostało mi 25 tysięcy złotych. Opowiadam tę historię nie tylko prosząc was o pomoc i zrozumienie ale również jako przestrogę dla kobiet, które w podobnym piekle trwają od wielu lat. Miejcie siłę wykrzyczeć swoje wołanie o pomoc, każdy z nas zasługuje na szczęście i lepszy los. Zwracam się więc tym samym do was o pomoc i wsparcie. Chcę nadal tworzyć grafikę komputerową, jedno z moich dzieł będzie wizytówką tej zbiórki, chę znów wrócić do jazdy konnej. Pomóżcie mi spłacić długi, pomóżcie mi zacząć nowy rozdział życia, wrócić do moich pasji i skończyć z historią ,,nowotworu'', która ciągnie się za mną po dziś dzień.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!