"Dzień dobry. Mamy tu pieska, z którym Pan przyszedł do uśpienia. Pies został dotkliwie pogryziony, ale Pan nie będzie go leczył, czy jest w stanie Pani jakoś pomóc? "

Taki telefon dostaliśmy parę dni temu.

nastawienie nasze średnie, bo adopcje stoją w miejscu. Dzwoni do nas opiekun psa i tłumaczy, że oni z żoną tylko go dokarmiają, że to pies nieżyjącego od paru miesiecy dziadka. Poza tym on jutro wyjeżdża za granicę i żona na pewno nie będzie się tym psem zajmować.

Podjęliśmy decyzję, że przyjedziemy tylko zobaczyć jak się pies zachowuje, gdyż nie ma opcji na wzięcie pod swoje skrzydła kolejnego, trudnego przypadku... plan był by go tylko ogłosić. Nie zabierać. Jednak na miejscu widząc tego małego, smutnego kundelka, który ze swoim bólem chowa się obok budy, na zimnej glebie, to po prostu nie szło go tam zostawić... jeszcze z takimi ranami😔.

Frodo jest bardzo dotkliwie pogryziony. Rany nie da się zszyć. Ale trzeba ją jak najszybciej oczyścić, dezynfekować. Dostał porcje zastrzyków i antybiotyk.

Frodo jest bardzo przygaszonym psem, jakby się załamał. Nie ma w nim ani radości ani chęci do życia. Pierwszej nocy wył ze smutku. Siedzi w boksie na posłanku, zahukany przez szczek innych psów. Ciężko nam się na niego patrzy. Bardzo byśmy chcieli by jak najszybciej znalazł domek. On potrzebuje człowieka i reakcji z nim. Domowego ciepełka i poczucia bezpieczeństwo. On nie rozumie co się stało, dlaczego najpierw odszedł jego Pan, a teraz został jeszcze zabrany ze swojego dotychczasowego podwórka. Pokornie, jak to pies, znosi swoją dolę. Błagamy o wsparcie i trzymanie kciuków za niego. Szukamy zarówno domu stałego jak i tymczasu.

Możecie śledzić jego losy na stronie: www.facebook.com/psydoadopcjijaslo

Będę wdzięczna za każdą wpłatę. Pozdrawiam

Diana