Torcik trafił do nas jak wiele innych kotów z zakładu pracy w miejscowości Świdiwn. Historia kotów uratowanych z dużych zakładów pracy jest podobna ... 

Urodziły się nikomu niepotrzebne, nikt nie zwrócił na nie nawet uwagi ... póki nie zaczęły przeszkadzać. Takie koty nie mają dużo szansy na przeżycie - albo zginą pod kołami samochodu/maszyny albo ktoś je przygniecie, coś na nie spadnie itp. 

Na szczęście część takich kotów udaje nam się ratować razem z ich mamą, dzięki czemu mają jakiekolwiek szanse na przeżycie, a kocia mama na sterlizacje i zastopowanie niepotrzebnego rozmanażania. Tak właśnie trafił do nas Torcik razem ze swoim rodzeństwem, które już znalazło dom. 

Torcik u nas dorastał, aż przyszedł czas jego kastracji. Niestety zabieg ten nie poszedł pomyślnie. Torcik nie miał apetytu, był ospały i widać, że coś się z nim niedobrego dzieje ... Gdy Torcik trafił do innego weterynarza ten zauważył, że pod ogonem był koszmar ... wszystko było na wierzchu i pokryte ropą, a tkanki zaczęły już obumierać.

Stan nasieniowodów był tragiczny. Skutkiem tych powikłań jest także ostre zapalenie płuc z podejrzewaniem ich zwątrobienia. Torcik na ten moment ma także duszności oraz kaszel. Ciężko oddycha, okropnie schudł, prawie cały czas śpi :( 

Torcik jest u weterynarza minimum 2 razy w tygodniu, miał robione badania krwi, USG, RTG, a także obecnie przebywa na antybiotykach. 

Do tej pory szacunkowy koszt jego leczenia to ok. 700 zł. Torcik dostał dzisiaj zastrzyki na kolejne dni i we wtorek będzie miał ściągane szwy. 

Trzymamy mocno kciuki za tego dzielnego chłopaka, który już jedno swoje kocie życie wykorzystał ... 

Prosimy Was o wsparcie w pokryciu kosztu leczenia torcika. Ze względu na brak informacji o finalnej kwocie - ustalilismy zbiórkę na 1000 zł, a jeśli cokolwiek zostanie - kwota zostanie przeznaczona na zakup karmy dla innych naszych kociaków. 

Dziękujemy w imieniu Torcika !!!