Zbiórka dla Graziosy – Sąsiadki, Przyjaciółki, Osoby Wyjątkowej
Zbiórka dla Graziosy – Sąsiadki, Przyjaciółki, Osoby Wyjątkowej
Nasi użytkownicy założyli 1 238 736 zrzutek i zebrali 1 383 861 989 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Cześć!
Mam na imię Ilona i dziś zwracam się do Was z prośbą o pomoc dla mojej przyjaciółki Graziosy (imię zmienione) – kobiety, która w swym życiu przeszła wiele trudnych chwil, ale zawsze potrafiła być i nadal jest wsparciem dla innych. Zawsze potrafi znaleźć mądrość i dobre słowo dla każdego w trudnej sytuacji, bez względu na to jak skomplikowana by była. Jej bezinteresowna chęć niesienia pomocy znana jest wszystkim bliskim oraz osobom w jej otoczeniu. Poniższa historia jest długa, ale szczegółowo wyjaśnia dlaczego dziś zwracam się do Was z prośbą o pomoc.
W 2022 roku, kiedy to ja byłam na dnie i nie widziałam szansy na rozwiązanie swoich problemów, płakałam u niej w mieszkaniu na podłodze obciążając ją najczarniejszymi myślami jakie człowiek może mieć. Graziosa nie była w stanie rozwiązać moich problemów za mnie ale trwała przy mnie w nieoceniający sposób, otaczając swoją życiową mądrością i wyrozumiałością, spokojem. To m.in. dzięki jej wsparciu przetrwałam, do dziś Graziosa wspiera mnie i moją rodzinę, jak również wiele innych osób które znam, oraz te, których nie znam, ale wiem, że istnieją. Nie pamiętam dokładnie dnia kiedy ją poznałam ani momentu, w którym stała mi się tak bliska jak matka, ale nie wiem jak potoczyłoby się moje życie bez niej.
Niejednokrotnie poświęcała w życiu swój czas i pieniądze (kiedy mogła) by niezobowiązująco pomagać tym, którzy tego potrzebowali. Doszła niestety do miejsca i sytuacji, w której nie widzi rozwiązania i ta sytuacja dotyczy jej samej. A światełko w tunelu to nie nadzieja, lecz wrażenie, że to nadjeżdżający pociąg…
Graziosa większość swego życia spędziła we Włoszech, gdzie przypadkiem odnalazła miłość życia i wraz z mężem przez wiele lat żyła we Włoszech. Jej temperament idealnie komponował się włoskim stylem życia i przez wiele lat życia tam nazbierała zasoby optymizmu i energii życiowej. Zawsze była bardzo obowiązkowa, do Polski wracała wielokrotnie, w międzyczasie wiele miesięcy spędziła w Warszawie u boku chorej mamy opiekując się nią aż do jej śmierci. To było poświęcenie, które ukazuje jej bezgraniczną miłość i troskę o innych.
Graziosa całe dorosłe życie była na utrzymaniu męża, ona pomagała prowadzić gospodarstwo domowe, wspierała go podczas prowadzenia kawiarni. Po wielu latach spędzonych we Włoszech ale też częstych wizytach w Polsce, ze zgromadzonych oszczędności udało im się kupić mieszkanie w Warszawie, by mieć tu swoje miejsce.
Niestety niedługo po zakupie mieszkania i kolejnej planowej wizycie w stolicy, los sprawił, że Graziosa wraz z mężem musiała stawić czoła wyzwaniom zdrowotnym własnym a w końcu i męża. Ze względu na nieszczęśliwy wypadek Graziosy na kilka miesięcy musieli pozostać w Polsce (złamanie nogi z powikłaniami). W niedługim czasie po tym zachorował jej mąż, a ze względu na brak mobilności diagnostykę rozpoczęli w Polsce. Stan jej męża pogorszał się bardzo szybko i zdiagnozowany rak żołądka leczony był w szpitalu w Warszawie, niestety ze względu na brak ubezpieczenia leczenie i lekarstwa pochłonęły dosłownie wszystkie oszczędności jakie posiadali. W 2015 r. mąż Graziosy odszedł po nierównej walce z rakiem. Zmagając się z własnymi problemami zdrowotnymi, utraciła ukochanego męża. Tą stratę przypłaciła załamaniem emocjonalnym i wielomiesięczną depresją, korzystała z pomocy psychologa i psychiatry, przyjmowała leki.
Minęło trochę czasu zanim stanęła na nogi po tej stracie. Brak oszczędności i błędy formalne w ZUS spowodowały, że dopiero po kilku miesiącach (w 2016 r.) otrzymała rentę po zmarłym mężu z Włoch, która nie pokrywała wszystkich potrzeb, ale była wystarczająca przy skromnych wymaganiach tej kobiety. Zaczęła budować swoje życie w pojedynkę.
W 2018 r. został zdiagnozowany u niej rak tarczycy. Do 2020 r. leczyła się wykorzystując minimalne środki finansowe jakie posiadała na leki. Dziś Graziosa nie jest w stanie kontynuować zalecanego leczenia ze względu na brak środków. Ponadto cierpi na osteoporozę oraz od 2020 r. zaburzenia równowagi, których powodem są m. in zwyrodnienie kręgosłupa, napięcie mięśniowe związane ze stresem jednak nieudało się ustabilizować tego stanu żadnymi lekami. Graziosa może chodzić i poruszać się – ruch daje jej sens do życia ale niepewność w codziennych sytuacjach na ulicy nie pozwala na swobodne funkcjonowanie ani na żadną formę pracy by dorobić do spłaty długu. Stan jej pogarsza się ze względu na brak środków na fizjoterapię (a rehabilitacja na NFZ wszyscy wiemy to wygląda i ile się na nią czeka). Od kilku lat Graziosa pomaga też utrzymywać jedynego brata, który nie posiada innej rodziny, a znajduje się ośrodku dla osób chorych na Alzheimera (robi dla niego drobne zakupy, dba o ubrania, kupuje środki toaletowe itp.)
Co się stało dalej i dlaczego Graziosa jest dziś w tarapatach finansowych?
Graziosa, nie zdawała sobie sprawy z konieczności opodatkowania otrzymywanej renty po zmarłym mężu z Włoch. W 2016 roku kiedy zaczęła ją otrzymywać była już w Polsce od kilku lat, wcześniej tylko na utrzymaniu męża, nie miała wiedzy o polskich podatkach bo większość dorosłego życia spędziła we Włoszech a w Polsce nie pracowała. W banku gdzie wpływały pieniądze kilkukrotnie pytała czy musi za coś płacić z tytułu renty po zmarłym mężu, wpływającej na rachunek w euro, jednak nikt nie wskazał jej tej konieczności. W wyniku tego braku świadomości do 2020 r. nie rozliczała się z Urzędem Skarbowym, co spowodowało narastający dług, o istnieniu którego nawet nie wiedziała. O długu nie wiedział też urząd skarbowy, bo niby skąd. Żyła więc z miesiąca na miesiąc, pokrywając z ledwością bieżące wydatki.
W połowie 2020r. po informacji jaką dostała od znajomej w przypadkowej rozmowie, o konieczności odprowadzania podatku dochodowego, Graziosa niezwłocznie wystosowała pismo do US i wyraziła czynny żal i od 2020 r. rozlicza się z urzędem prawidłowo. Naiwnie myślała, że to załatwi sprawę, jednak wpadła w spiralę finansowego zadłużenia, listów, odwołań, zajęć komorniczych, blokad środków na koncie (w tym 13 i 14 emerytury!), kolejnych odwołań i konieczności czytania korespondencji z US, która swą treścią odziera bezradnego człowieka z jakichkolwiek złudzeń i godności. W skrócie i dużym uproszczeniu: „Podatki płacić trzeba i to nie nasza wina, że nie ma Pani pieniędzy na pokrycie długu, tak sobie trzeba życie planować by mieć oszczędności i nie można unikać płacenia podatków”. Przez pewien czas Urząd zgodził się na spłatę w ratach, jednak po upływie roku zażądał spłaty reszty zobowiązania w całości. Odwołanie od tej decyzji odbiło się od Izby Skarbowej i zostało skierowane do ponownego rozpatrzenia ze względu na nieścisłości US, jednak po ponownym rozpatrzeniu US wrócił z decyzją jak bumerang – odmowa umorzenia czy rozłożenia na raty. Te kwoty przy skromnych dochodach z renty są zwyczajnie abstrakcyjne. Nachodzący Graziosę w miejscu zamieszkania komornik wprost powiedział, że przy jej zadłużeniu rata to minimum 1500 zł a nie 200 zł/mc.
W obliczu trudnej sytuacji Graziosa podjęła już próby rozwiązania sprawy, jednakże urząd skarbowy nie okazał zrozumienia dla jej trudnej sytuacji życiowej. Mimo wielu prób i dzięki bezinteresownej pomocy dwóch radców prawnych oraz świetnie merytorycznie napisanych uzasadnień dla umorzenia/rozłożenia na raty, nie udało się uzyskać dogodnych warunków spłaty zobowiązań. Wysokość otrzymywanej renty nie pokrywa istniejących wydatków na życie, a Urząd nie widzi możliwości rozłożenia pozostałej kwoty na raty realne do spłaty. Graziosa staje więc w obliczu decyzji: czy przestać jeść (choć i ta kwota za jedzenie miesięcznie nie zaspokoi roszczeń US), czy skończyć swe życie i oszczędzić sobie dalszego cierpienia. Na tym etapie po kilkuletniej walce (a raczej kopaniu się z koniem jakim jest US!) po prostu nie ma już siły by walczyć. Aktualnie sprawa jest w 4 cyklu odwoławczym i nie pokazuje szans na polubowne zakończenie mimo pogarszającej się sytuacji zdrowotnej i finansowej. To dla Graziosy upokarzające, dlatego w zbiórce nie ma zdjęcia i imię jest zmienione.
Szukasz w swojej głowie rozwiązania… Mogłaby np. bez sentymentu sprzedać mieszkanie i zamienić na mniejsze, pozbawiając się najważniejszych elementów, które pozwalają jej być i trwać w wieku niespełna 70 lat: godność, wolność i wspólnota, w której żyje i którą tworzy. Ta społeczność to ludzie, którzy pomagają jej na co dzień. Zmiana miejsca zamieszkania w tej sytuacji tylko pogorszyłaby stan psychiczny i poczucie bezpieczeństwa.
Dług wynosi obecnie ok 25.000 zł (+ odsetki), a codziennie to obciążenie staje się coraz cięższe. Graziosa, pomimo swojej charyzmy i wielkiego serca, znajduje się teraz w sytuacji bez wyjścia. Stres związany z zadłużeniem wpływa negatywnie na jej stan emocjonalny i zdrowie.
Dlatego zwracam się do Was z gorącą prośbą o wsparcie finansowe. Każda, nawet najmniejsza kwota, przyczyni się do odzyskania spokoju i bezpieczeństwa w życiu tej niezwykłej kobiety a jak wiele z nas wie – dobro wraca!!
Jeśli możesz i chcesz pomóc, dołącz do naszej zbiórki. Każdy gest dobroci liczy się podwójnie, gdyż pomożesz nie tylko w uregulowaniu długów, zakupie najpotrzebniejszych leków czy nowych okularów, ale także przywrócisz uśmiech i nadzieję.
Dziękuję serdecznie za Wasze wsparcie!
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!