Hej, dostalam niesamowitą propozycję wyjazdu na Mistrzostwa Świata w Rajdach Przygodowych w Paragwaju. Sporo osób spoza grona "Rajdowych Świrów" wie co kryje się pod tą radośnie brzmiącą nazwą dyscypliny, która ze sportem ma niewiele wspólnego. To coś bardziej jak totalna wyrypa i samozniszczenie ale czesto we wspaniałych okolicznosciach przyrody. Jest też nieoczywistą formą poznawania nowych miejsc ale też odkrywania siebie, swoich słabości i nadawania hartu ducha. Pokrótce jest to długodystansowy wyscig szaleńców, którzy lubią niewiele spać i napierać dzień, noc, dzień, noc, dzień...i jeszcze troche (non stop przez około 500 km)- rowerem, biegiem, kajakiem, czasem też wpław, troche na linach i w skałach a wszystko w zespole 4 osobowym. Całą trasę ta czwórka musi się wspierać w drodze do punktów wyznaczonych na mapie przez organizatora. Trasę do tych punktów zawodnicy muszą zaplanować sami, wybierając najbardziej korzystny wariant. Brzmi jak niesamowita przygoda?! I taka jest... ale na szczęście na mecie nie pamięta się już jak było ciężko, sennie, źle, za zimno, za ciepło, jak bolało i jak się marzyło o jakimś normalnym posiłku...Więc znowu dobrowolnie chciałabym wyjść ze swojej strefy komfortu i zmierzyć się z tym co w Paragwaju zgotuje organizator Mistrzostw Świata. Dla mnie zawody tej rangi to nowe doświadczenie ale pewnie pare osób wie już, że trudne wyzwania to moja specjalność.

Jednak to wyzwanie oprócz sportowego jest również finansowym a dodatkowo ceny biletów lotniczych są nieco kosmiczne. Chociaż moi bliscy chętnie wspierają mnie we wszystkich moich szaleństwach to w tym wypadku chciałabym prosić tutaj o wsparcie przy zakupie biletu na lot z całym sprzetem do Paragwaju. Każdemu kto postanowi mnie wesprzeć przywiozę widokówkę z pozdrowieniami prosto z Paragwaju :) No i oczywiście będę robiła wszystko co w mojej mocy żeby się tam dobrze spisać.

ZU (Zawsze Ultra)