W grudniu 2021 miałem nieprzyjemność zostać zmieciony z drogi ekspresowej przez TIRa z naczepą jadącego >100km/h który zmieniał pas ze środkowego na prawy, po którym jechałem ja zgodnie z przepisami.

Mój samochód został najpierw uderzony w lewy tył i obrócony o 90stopni przez co zostałem wpechnięty bezpośrednio pod TIRa, który uderzył swoim drugim bokiem w drzwi od strony kierowcy mojego samochodu, a następnie dalej obracając mój samochód wypchnął mnie na skrajny lewy pas ustawiając mnie pod prąd na lewym pasie na drodze ekspresowej, gdzie uderzyłem o samochód dostawczy tyłem (analizując później zdarzenie, szczęśliwie samochód dostawczy był wtedy na lewym pasie i szczęśliwie uderzyłem w samochód dostawczy tyłem, bo gdyby był go tam nie było lub był 2 metry wcześniej na lewym pasie to zostałbym wypchnięty na zderzenie czołowe, które mogłoby być śmiertelne przy tych prędkościach), co obróciło mnie spowrotem do kierunku jazdy.

Szczęśliwie zdrowotnie praktycznie nie ucierpiałem(przynajmniej wstępne badania nie wykazały problemów fizycznych innych niż obicia zadrapania i stłuczenia), a samochód, jako że był zadbany i sprawny dobrze zamortyzował uderzenia i do zrobienia jest głównie blacharka, która jak widać mocno ucierpiała oraz wymiana bocznej poduszki powietrznej plus koszty przeglądu rejestracyjnego.

Niestety tu kończy się szczęście, ponieważ TUiR WARTA SA uznało, że ze szkody jaka została wyceniona przez nich samych na ponad 26 tysięcy złotych[dokument w załączniku] to wypłacą mi tylko 6600PLN (z czego dodatkowe 2200PLN uznają za wartość uszkodzonego auta, więc dopisali sobie to jako kwotę wypłaconego odszkodowania), bo wedle ich rzeczoznawcy mój samochód był nic nie warty (teraz aktualnie dzięki zdarzeniu jest) i na odwołanie, gdzie wykazałem, że wyłożyłem na ten samochód w przeciągu ostatnich dwóch lat około 10000PLN, a na trzy tygodnie przed zdarzeniem miał wymieniany zestaw hamulców (koszt ~1000PLN i robiony przegląd ~100PLN) i był zadbany kompletnie nie odpowiedzieli i stwierdzili, że mam się bujać w sądzie bo oni mają moje odwołanie w dupie.

W związku, że odszkodowanie jakie mi przyznano to kpina, proszę dobrych ludzi o pomoc w naprawie samochodu, która to naprawa przekroczy zdecydowanie wartość wypłaconego odszkodowania.

PS. Pisałem pisma do firm zajmujących się sciąganiem zaniżonych odszkodowań, żadna firma nie podjęła rękawicy, bo cytując jedynych szczerych "jak wypłacona przez ubezpieczyciela kwota jest mniejsza niż 35 tysięcy PLN to nie podejmujemy żadnych działań, bo nam się nie opłaca".

PS2. Jeżeli uda mi się naprawić samochód i zostaną jeszcze mi pieniądze to będę próbował znaleźć prawnika, który poprowadzi sprawę przeciwko ubezpieczycielowi w sądzie. Niestety wg informacji jakie udało mi się zebrać, żeby cokolwiek ugrać muszę włożyć dodatkowe pieniądze na własnego rzeczoznawcę oraz mieć zafakturowaną całą naprawę (wycenioną przez ubezpieczyciela na 26 tysięcy!), które to rzeczy przekroczą wartość wypłaconego odszkodowania oraz mieć dodatkowo pieniądze na prawnika oraz założenie sprawy sądowej.

Czyli żeby w ogóle myśleć o odzyskaniu należnych mi pieniędzy, muszę najpierw mieć te pieniądze i je wydać...