id: dctxhc

TRANSPORT DLA UCHODŹCÓW, DARY DLA WOJSKA (Kursujemy na trasie KRAKÓW-LWÓW-KRAKÓW0

TRANSPORT DLA UCHODŹCÓW, DARY DLA WOJSKA (Kursujemy na trasie KRAKÓW-LWÓW-KRAKÓW0

Nasi użytkownicy założyli 1 231 416 zrzutek i zebrali 1 363 818 454 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Opis zrzutki

Jesteśmy małżeństwem polsko-ukraińskim, od lat jako biuro podróży prowadzimy wycieczki na Ukrainę jak również oprowadzamy po Polsce turystów z Ukrainy. Nie mogliśmy pozostać obojętni w tej sytuacji, kursujemy na trasie KRAKÓW-LWÓW-KRAKÓW już od 26.02.

Wieziemy dary, zbieramy dary, przywozimy uchodźców, wszystko robimy charytatywnie.

Obecnie nie mamy już funduszy na dalsze transporty, więc zwracamy się do Was o wpłaty, jeden transport kosztuje w ramach 5000 zł, bierzemy tylko duże autokary powyżej 55 miejsc.


NASZE RELACJE NA NASZYCH STRONACH NA FACEBOOKU: ABDAR BIURO PODRÓŻY, Maciej Oszal


RELACJA 1 .

Od kilku dni jeżdżę jako kierowca autobusu do Lwowa po uchodźców.

Wielu z was pyta jak to wygląda?

Przede wszystkim ogromna ilość emocji. Stoję z boku i się przyglądam ale trudno utrzymać łzy. Zaczynamy na parkingu gdzie wsiadają osoby chcące się wydostać z Ukrainy. Kobiety, zazwyczaj z dziećmi, odprowadzane przez partnerów, mężów, braci, najbliższe im osoby. Zaczynają płakać. Mężczyźni w wieku poborowym (18-60) nie mogą opuścić kraju. Muszą zostać do obrony. Kobiety nie wiedzą czy się jeszcze zobaczą, nie wiedzą czy wrócą, a jeżeli tak to czy będzie do kogo i do czego.

W tym czasie pakujemy ze zmiennikiem bagaże. Myślicie że jest ich dużo?

WCALE NIE!

Wszystko mieści się w 1 luku bagażowym. Paradoksalnie całe życie spakowane do walizki waży niewiele. Nie wiedzą co ich czeka, czy dojadą i jak? Tą walizkę będą musiały taszczyć ze sobą w jednym ręku a w drugim dziecko. CAŁE ŻYCIE MUSI WAŻYĆ NIEWIELE.

Ruszamy. W autobusie cisza, każdy dusi łzy, zamyka się w sobie. I w tej ciszy opuszczamy Lwów.

Po drodze co kilka kilometrów blokady. Konstrukcje z betonowych bloków przedzielających drogę, opon, worków z piaskiem, stalowych jeży przeciwczołgowych. Na blokadzie kontrola. Kontrolujących jest zawsze kilkoro, zawsze wyposażeni w poważną broń. Zazwyczaj kałasznikow ale są pojedyncze duże karabiny. Nie znam się ale wyglądają na mogące przebić gruby pancerz. Wchodzi policja lub żołnierz, sprawdza czy nie ma mężczyzn i jedziemy dalej. Takich blokad jest kilka i mam wrażenie że z każdym dniem przybywa.

Wiele kilometrów przed granicą zaczyna się kolejka samochodów osobowych. Nie podam ich liczby bo stoją na odcinku 20, 30, 40 kilometrów. Czasami po 3 doby. Co jakiś czas stolik z ciepłym napojem, zupą lub kanapkami. Co jakiś czas trzeba się przeciskać na lusterka żeby się minąć. Tak docieramy do swojej kolejki z autokarami i czekamy, czekamy, czekamy.

Obok nas całe kolumny dzieci z matkami idące na piechotę. Dzieci zamotane w koce, przemrożone po nocy. Stoją tak wiele godzin. Wcześniej wiele kilometrów szli bo samochodem już się nie dało podjechać. Na szczęście jest jedzenie, jest herbata ale w nogi zimno i nogi bolą.

Po kilku godzinach zaczyna się ukraińska kontrola w autokarze. Wczoraj było małżeństwo, na oko 20-latkowie i chłopak z dziewczyną - 19 lat. Musieli ich wyciągać z autokaru. Kolejny lamet dziewczyn. Ten młodszy coś odpyskował żołnierzowi. Ten zaczął go wyzywać że natychmiast go zwerbują i wyślą pod Charków. Ze spuszczoną głową zabrali torby i odeszli.

Potem granica. Prośba od ukraińskich pograniczników żeby zabrać z kolejki pieszej małe dzieci z matkami bo im zamarzają i tylko przewieść przez granice. Wysadzić zaraz po drugiej stronie.

Autokar to nie Hilton. Może nie jest wygodnie ale jest ciepło, mamy herbatę, mamy czynną toaletę. Oczywiście zabieramy. Ile się zmieści. Ostatnio przejechało w sumie 120 osób w 49 miejscowym autobusie!

Siedzą po 5 na siedzeniach, na schodach, reszta stoi ale nikt nie marudzi. Nikt nie pyta ile jeszcze. Stoją i milczą.

Odprawa takiej ilości osób też trwa długo. Straż graniczna jest cierpliwa. Nie podnosi głosu, robią co mogą i cytuję polskiego strażnika granicznego

"MAM W DUPIE PRZEPISY. NIECH PAN PAKUJE DO AUTA ILE WLEZIE".

Po odprawie zjeżdżamy za szlaban i wysadzamy tych co wsiedli pod granicą. Tutaj kolejny szok. Obce kobiety rzucają się na szyję dziękując z płaczę. Ta scena powtarza się co przystanek: Rzeszów, Tarnów, Kraków. Potem nawrotka i z powrotem do Lwowa.

Cały wyjazd uczy pokory i człowiek docenia to gdzie się urodził i co ma.

Będziemy jeździć na ile damy radę.


RELACJA 2

Jak wygląda nasz dzień w Polsce w czasie wojny na Ukrainie.

Telefony zaczynają się tak przed 05.00 rano (na Ukrainie jest 06.00).

- Jedziemy w pociągu z Odessy, ma być punktualnie ale jeszcze musimy dojechać na wylotówkę. Poczekacie?

- Mam kobietę w 9 miesiącu ciąży, nie udało się znaleźć transportu, podobno wy jeździcie? Zabierzecie?

- Jadę ze Słowiańska, ukradli mi wszystkie dokumenty na syna. Co mam zrobić? Przepuszczą mnie przez granicę?

- Czy jak przyjedziemy do Polski to będziemy mogli wyjść z domu bez kwarantanny?

Jednak nie tylko o transport ludzie pytają. Są również takie sprawy:

- Starsza osoba z wnukiem, wyjeżdżali z Mikołajowa, zostali ostrzelani, schowali się w jakimś domu na obrzeżach miasta. Pani nie przejdzie więcej niż kilometr. Czy ktoś może ich wydostać?

- Dziecko zostało samo w Czerkasach. Czy ktoś może po nich pojechać?

- Wiecie może jak się wydostać z Pryluków?

- Jak wydostać ludzi z Sum, z Czernichowa, z Mikołajowa

Ale są też bardziej prozaiczne sprawy.

- Czy wymienimy w Polsce ukraińską walutę?

- Czy w Polsce legalna jest sprzedaż złota w lombardzie, czy w ogóle są lombardy? Mieliśmy tylko parę minut, mamy tylko reklamówkę ale mamy kolczyki i kilka łańcuszków, chcemy sprzedać.

- Mam 3 klatki z szynszylami czy nie będzie problemu?

- Pies niezaszczepiony. Przejadę?

Telefon w zasadzie nie cichnie. Wielu połączeń nie odbieramy. Nie roztroimy się. Około 7 rano zaczynają się pytania dotyczące spóźnionych pasażerów do autokaru we Lwowie. Tam na szczęście jest zawsze ktoś życzliwy, kto może podjechać samochodem po ludzi lub wytłumaczy co i gdzie jest, jak dojechać.

Kiedy autokar rusza ze Lwowa po kilku minutach zaczyna się poszukiwanie zakwaterowania. Z każdym dniem jest trudniej. Ale na razie się udaje tylko zajmuje to więcej czasu.

Kiedy bierzące potrzeby zostaną załatwione rozpoczyna się poważniejszy problem.

Jak znaleść autokar. Mamy kilku zaprzyjaźnionych przewoźników, którzy dali nam autokary bezpłatnie, a następnie po kosztach paliwa ale nie możemy ich obarczać. Nawet już nam głupio dzwonić. Doskonale ich rozumiemy. Mają inną pracę, a leasingi trzeba płacić, zus trzeba płacić, pensję kierowcom również. Nie wspominając o dziesiątkach innych kosztów, amortyzacji i ryzyku. Więc szukamy środków aby zapłacić im stawkę kilometrową. I tak, chwała im za to, że liczą troszkę taniej. Im też głupio w tej sytuacji, w jakiej znalazła się Ukraina. Nie mają sumienia brać dużych pieniądzy. Na obecną chwilę jest kilku sponsorów i naprawdę sporo datków od zwykłych ludzi ale to się szybko kończy.

W między czasie zaczynają dzwonić osoby chcące zabrać się ze Lwowa. Ciągle prosimy - poczekajcie, zadzwońcie za parę godzin, jeszcze nie potwierdzamy.

Kiedy już jest autokar, jest paliwo to pojawia się problem ludzki. Nie ma kierowcy. Potrzeba jednego, ponieważ drugim jest Maciek Oszal. Ale i z tym jednym jest problem. Nie każdy chce pojechać. Nie wiedzą jak tam jest i czy na pewno bezpiecznie i ich również trzeba zrozumieć. To nie jest taki po prostu wyjazd za granicę. Nierzadko znajdujemy kierowcę, który zgodzi się jechać i rozmowa urywa się na zdaniu:

- zaczekajcie chwilę, muszę porozmawiać z żoną.

W zasadzie wiemy jaka będzie odpowiedź i ani razu się nie pomyliliśmy.

- przepraszam was. Ja bym pojechał ale...

Kiedy około 17.00 po południu udaje się wszystko dograć wtedy dzwonimy po dary do przekazania i albo jedziemy po nie gdzieś w Krakowie, albo przywożą nam pod dom, albo umawiamy się na trasie do granicy.

Są jeszcze osoby, które chcą wrócić na Ukrainę. Zazwyczaj mężczyźni. Chcący walczyć. Ich również zabieramy.

Kiedy już mamy zapisane osoby ze Lwowa, umówione osoby chcące wrócić, umówionego kierowcę, jedziemy na bazę. Przeładunek kartonów, paczek, reklamówek z darami i w drogę.

Telefon przestaje dzwonić około 23.00. Po tej godzinie robi się spokój. Można załatwić inne sprawy. Coś z firmą, jakieś płatności, papierkowa robota zajmująca zazwyczaj około 2 godziny. Czy chociaż by w spokoju zjeść. Około 02.00 w nocy dzień się kończy. Start znowu około 06.00.

Standartowo podziękowania dla wszystkich wspierających.



Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Download apps
Pobierz aplikację mobilną Zrzutka.pl i zbieraj na swój cel gdziekolwiek jesteś!
Pobierz aplikację mobilną Zrzutka.pl i zbieraj na swój cel gdziekolwiek jesteś!

Komentarze

 
2500 znaków
Zrzutka - Brak zdjęć

Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!