Podszedł do mnie syn i powiedział, że chce mieć rodzeństwo. Obawiałem się tego pytania od dawna. Bo jak wytłumaczyć takiemu maluchowi wszystkie nasze dorosłe rozterki i problemy z ostatnich lat. Pozostało mi tylko odpowiedzieć: "Synku, zrobię wszystko co w mojej mocy abyś miał rodzeństwo"...

To była prawda, zrobię absolutnie wszystko!

Pewnie to nie pierwszy raz jak usłyszycie o takim problemie, który dotyka coraz więcej osób.

Jak to było u nas? Proszę przeczytajcie dalej...

Wszystko zaczęło się po naszych studiach. U mojej ukochanej został zdiagnozowany nowotwór jajników. Okazało się, że nawracający. Kolejne 5 lat to czas wielu operacji i walki o jej życie. Do tego pojawiła się endometrioza czyli cyt."przewlekła choroba, w przebiegu której tkanka wyścielająca macicę - endometrium, obecna jest poza jamą macicy". Jest to jedna z najbardziej niszczących chorób pod kątem płodności kobiet.

 Na szczęście trafiliśmy na cudotwórców - prof. Andrzeja Karmowskiego i dr. hab. Mikołaja Karmowskiego - ginekologów, którzy uratowali nasz świat i życie mojej ukochanej.

Mieliśmy już po 30 lat. Wiek, w którym wyobrażaliśmy sobie, że dzieci już biegają między rodzicami. Dlatego też radość z pokonania choroby przeplatana była ogromnym poczuciem pustki. Okazało się jednak, że jest dla nas cień szansy, w postaci metody Invitro. Dlatego w momencie przekroczenia progu Kliniki Invicta przepełnieni byliśmy nadzieją. Jednak do końca nie wiedzieliśmy jak trudny czas czeka przed nami. Nasza terapia kosztowała łącznie ok. 20000 zł. Wydawanie całej wypłaty, pożyczki, nie opłacanie rachunków w terminie. Nie ważne. Udało się. TAAK! Udało się! Staliśmy się najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Przyszedł na świat nasz syn - sens naszego życia!

Kiedy myśleliśmy, że może być już tylko lepiej okazało się, że świat szykuje dla nas więcej wyzwań. U żony zdiagnozowano torbiele w obrębie jajników, wymagające natychmiastowego leczenia. Jeśli żona pójdzie teraz na operacje już nigdy nie będziemy mogli mieć dzieci. Na szczęście od dłuższego czasu odkładałem na kolejną procedurę invitro, więc wydawało się, że jesteśmy na półmetku do szczęścia.

Jak bardzo się myliłem okazało się gdy u syna pojawiły się poważne problemy laryngologiczne a leczenie trwają ostanie rok nie przyniosło rezultatów i jego stan wymagał natychmiastowej operacji. Niestety rozporządzeniem wojewody, ze względu na COVID-19 operacja mojego syna została odwołana na dwa dni przed przyjęciem do szpitala. Jedynym rozwiązaniem była szukanie pomocy w placówkach prywatnych. Jak domyślacie się pochłonęło to wszystkie nasze oszczędności.

Stoimy u progu ostatniej szansy na drugie dziecko i rodzeństwo dla naszego syna.

Kosztem snu pracuję więcej. Jednak już wiem, że nie mam kolejnego roku czy lat na oszczędzanie. Nie chcę abyś patrzył na mnie z litością. Nie chce mówić, że w życiu sam pomogłem innym. Jeżeli jesteś w stanie nam pomóc, to wiedz, że każda złotówka ma dla nas ogromne znaczenie! Dziękujemy!