Tegoroczna Wielkanoc będzie w Polsce przeżywana podwójnie. Choć w naszym kraju od wieków żyją osoby wyznania prawosławnego lub grekokatolickiego, nigdy z taką uwagą nie spoglądaliśmy na obrządek inny od tego najpopularniejszego, czyli rzymskokatolickiego. Od 24 lutego do Polski wjechało z Ukrainy ponad 2,6 mln osób. Nie lubię słowa „uchodźcy”. Zdecydowanie bardziej odpowiada mi nazwanie tych 2,6 mln osób gośćmi lub sąsiadami. Choć dla mnie wiele osób stało się już koleżanką, kolegą, sąsiadem i przyjaciółką.

W Polsce żywa jest tradycja wielkanocnego Zajączka. Takiego małego stworka, który w Niedzielę Wielkanocną przynosi dzieciom prezenty. Od kilku tygodni staram się, razem z ludźmi z bardzo gorącym sercem, by prezenty trafiły także do naszych gości z Ukrainy. W związku z tym, że zajmuję się przede wszystkim Sopotem, to właśnie do naszych najmłodszych gości z Sopotu kieruję przygotowywaną pomoc.

Wpłacając na zrzutkę, dajesz możliwość oferowania prezentu – hulajnogi, małego roweru, piłki do koszykówki – dzieciom, które przyjechały tu zazwyczaj z małym plecaczkiem. Jeśli zrzutka się powiedzie, kolejnym krokiem będzie zapewnienie naszym gościom walizek, tak by po raz kolejny nie musieli przeżywać traumy podróży z jedną reklamówką i małym plecaczkiem.

Skąd kwota 5000 złotych? Wcześniej udało się zorganizować pomoc wśród moich znajomych. Wspomniane wcześniej prezenty trafiły do około 70 dzieci. Wiem, że na mniejszy lub większy upominek czekają kolejni mali przyjaciele zza wschodniej granicy Polski.