id: dt5yv8

Sprawiedliwy, syn Sprawiedliwego. Wsparcie dla Zbigniewa Marchlewicza

Sprawiedliwy, syn Sprawiedliwego. Wsparcie dla Zbigniewa Marchlewicza

Nasi użytkownicy założyli 1 156 431 zrzutek i zebrali 1 200 514 516 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Aktualności4

  • OD INICJATORÓW 4:

    ZBIGNIEW MARCHLEWICZ JUŻ W OTWOCKU!

    We wtorek, 21 kwietnia 2020 r., Zbigniew Marchlewicz został przewieziony karetką ze Szpitala Bródnowskiego w Warszawie do Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego przy Szpitalu Powiatowym w Otwocku.

    Proponowaliśmy Pacjentowi opłacenie opieki pielęgniarsko-rehabilitacyjnej w jego własnym domu – wybrał jednak zdecydowanie Zakład. Na razie jego pobyt w tym miejscu został zakontraktowany na miesiąc – z możliwością przedłużenia. Zbigniew Marchlewicz leży w trzyosobowej sali i ma zapewnioną całodobową profesjonalną pomoc. Miesięczny koszt to 3200 złotych.

    W wyniku publicznej zbiórki udało nam się zebrać 11 992 zł. Co, jak łatwo policzyć, może wystarczyć na prawie 4 miesiące pobytu Zbigniewa Marchlewicza w Zakładzie. Ten czas powinien wystarczyć na zorganizowanie dla Pacjenta stałej opieki finansowanej z innych środków niż spontaniczna publiczna zrzutka.

    Dziękujemy wszystkim, którzy zaangażowali się w tę akcję, a w szczególności: mieszkańcom Powiatu Otwockiego, sąsiadom i znajomym Zbigniewa Marchlewicza oraz Biuru Edukacji Historycznej Komendy Głównej Policji.

    Kinga Błaszczyk, Zbigniew Nosowski, Marek Nowicki

    PS.

    Ważna wiadomość od Zbigniewa Marchlewicza ze środy 22 kwietnia:

    "Od wczorajszego południa jestem w miejscu, z którego jestem bardzo zadowolony. Bardzo dziękuję!".

    0Komentarzy
     
    2500 znaków

    Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!

    Czytaj więcej
Ta zrzutka nie ma jeszcze aktualności.

Ta zrzutka nie ma jeszcze aktualności.

Opis zrzutki

Potrzebne jest wsparcie na opiekę nad unieruchomionym 84-letnim Zbigniewem Marchlewiczem, wieloletnim mieszkańcem Otwocka, emerytowanym dziennikarzem (m.in. "Trybuny Mazowieckiej" i "Rzeczpospolitej"), niestrudzonym kustoszem pamięci o dokonaniach swego ojca, Bronisława Marchlewicza.

Na zdjęciu powyżej Zbigniew Marchlewicz stoi na otwockim cmentarzu przy grobie swoich rodziców - Marii i Bronisława. Obok niego: Michele Donnet (właśc. Anna Osowiecka, żydowska dziewczynka uratowana jako Halina Brzoza, przy pomocy Bronisława Marchlewicza) i Zbigniew Nosowski (przewodniczący Społecznego Komitetu Pamięci Żydów Otwockich i Karczewskich).

Rodzina Marchlewiczów zapisała się w pamięci otwocczan. Bronisław Marchlewicz od 1937 r. był kierownikiem komisariatu policji w Otwocku. Jest jednym z nielicznych polskich policjantów odznaczonych medalem i tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, nadawanym przez jerozolimski Instytut Yad Vashem osobom, które narażały własne życie, ratując Żydów prześladowanych przez Niemców w czasie II wojny światowej. Po wojnie trafił do stalinowskiego więzienia. Mieszkańcy Otwocka zebrali wówczas kilka tysięcy podpisów pod apelem o uwolnienie go z więzienia.

Dziś pomocy potrzebuje Zbigniew Marchlewicz. Ten szlachetny i dobry człowiek mieszkał samotnie. Załamanie zdrowia przyszło nagle. Zaczęło się od tego, że przewrócił się na ulicy. Obecnie nie jest w stanie chodzić, nawet samodzielnie skorzystać z toalety. Jest w szpitalu bródnowskim, skąd ma być wypisany we wtorek 14 kwietnia, tuż po świętach.

Dowiedzieliśmy się o tej sytuacji w Wielką Sobotę późnym wieczorem. Natychmiast zebrała się grupa ludzi dobrej woli, która - pomimo trwających świąt - usiłuje zorganizować wsparcie dla pana Zbigniewa. Chory nie ma najbliższej rodziny.

Zapewne są osoby czy instytucje, które powinny pomóc Zbigniewowi Marchlewiczowi w jego trudnej sytuacji (niektóre już wprost odmówiły mu wsparcia). My działamy jednak dlatego, że chcemy i możemy mu pomóc. Pan Zbigniew przeszedł już liczne upokorzenia w swojej nie do końca zdiagnozowanej chorobie. Teraz czas na to, aby doświadczył także ludzkiej życzliwości. r8e07e1fbeaf3ffe.jpeg

Zbigniew Marchlewicz z orderem przyznanym pośmiertnie jego ojcu Bronisławowi (2009)


Usiłujemy też zorganizować wsparcie instytucjonalne. Gdy się to uda, być może pomoc indywidualna nie będzie dłużej niezbędna. Na razie jednak jest konieczna. Pan Marchlewicz nie przeżyje sam w swoim mieszkaniu. Udało się błyskawicznie znaleźć miejsce w odpłatnym zakładzie opiekuńczo-leczniczym przy otwockim szpitalu, będzie to jednak wymagało pokrycia kosztów pobytu.

Sytuacja jest dla nas świeża i dynamicznie się zmienia, wraz z nowymi informacjami o możliwościach zorganizowania szybkiej opieki. Podana docelowa kwota zbiórki to 6000 zł. Na tyle szacujemy aktualnie koszt dwumiesięcznej opieki. Gdyby w przyszłości koszty te udało się sfinansować z innych źródeł, nadwyżka zostanie przeznaczona na cele wskazane przez Zbigniewa Marchlewicza.


Inicjatorzy:

Kinga Błaszczyk - radna powiatu otwockiego

Zbigniew Nosowski - redaktor naczelny kwartalnika "Więź", przewodniczący Społecznego Komitetu Pamięci Żydów Otwockich i Karczewskich)

Marek Nowicki - dziennikarz "Faktów" TVN


EDIT (od inicjatorów):

Bardzo dziękujemy wszystkim Ofiarodawcom, którzy wykonali swoje przelewy podczas świąt wielkanocnych!!! Ku naszemu zaskoczeniu w ciągu półtorej doby uzbierana została kwota niemal blisko założonemu celowi zbiórki, jakim było 6000 zł.

Pan Zbigniew Marchlewicz odzyskał wiarę w dobrą wolę ludzi i jest wszystkim wdzięczny za okazane wsparcie. We wtorek 14 kwietnia ma być przewieziony do zakładu opiekuńczo-leczniczego w Otwocku.

Ponieważ wiemy, że niektórzy dopiero po świętach mogą włączyć się do zrzutki, a panu Zbigniewowi życzymy dalszego długiego życia (choć w nowy, trudniejszy sposób) - podwyższyliśmy limit zbiórki do 10.000 zł. Będziemy tu - w aktualnościach poniżej - informować o sposobie wykorzystania zebranych środków.



SYLWETKA BRONISŁAWA MARCHLEWICZA, Sprawiedliwego wśród Narodów Świata


Porucznik Bronisław Marchlewicz był od 1937 r. kierownikiem komisariatu policji w Otwocku. Wcześniej brał udział w I wojnie światowej i w wojnie polsko-sowieckiej. Podczas II wojny, służąc w policji państwowej, był jednocześnie uczestnikiem antyhitlerowskiego ruchu oporu – m.in. jako oficer Armii Krajowej, ps. „Śmiały”.

Z narażeniem życia własnego i bliskich wielokrotnie występował w obronie zniewolonej ludności Otwocka – zarówno Polaków, jak i Żydów. Uratował wiele osób przed aresztowaniem, wywiezieniem do obozów koncentracyjnych i innymi prześladowaniami. Ochraniał tajne nauczanie w Otwocku, ostrzegał znajomych i nieznajomych o mogących im grozić niebezpieczeństwach.


j2c27c451330a8cc.jpeg

Bronisław Marchlewicz w 1938 r.


O nadanie Bronisławowi Marchlewiczowi medalu Sprawiedliwego wnioskowały: uratowana dzięki jego pomocy Marysia Osowiecka (dziś: Michele Donnet, obywatelka Francji) i jej starsza kuzynka, córka przedwojennych sąsiadów rodziny Marchlewiczów, Hanna Kamińska-Goldfeld.

Przez długie lata Michele Donnet nie znała szczegółów swego ocalenia. Dopiero po wielu latach dowiedziała się, że w sierpniu 1942 r. jej matka – żydowska nauczycielka, Anna Osowiecka – zostawiła ją na otwockiej ulicy z nadzieją, że ktoś ją ocali. Przechodzień zaprowadził dziewczynkę do komisariatu polskiej policji, którego kierownikiem był Bronisław Marchlewicz. Ten przekazał 5-letnię Marysię swej sąsiadce Aleksandrze Szpakowskiej, która ukrywała ją do czasu, aż ks. Ludwik Wolski wystawił małej Żydówce fałszywą metrykę chrztu na nazwisko Halina Brzoza. Wtedy dziewczynka została umieszczona w sierocińcu sióstr elżbietanek w Otwocku. Po wojnie wraz ze starszą kuzynką, Hanią, wyjechała do Francji. 

Istnieją świadectwa, że porucznik Marchlewicz pomagał też innym Żydom. Rozkazał wypuścić grupę schwytanych w obławie. Udaremniał donosy szmalcowników. Ostrzegał osoby przechowujące Żydów. Był prawym człowiekiem w nieludzkich czasach. Maks Noj, otwocki Żyd, który przekazał swą córkę pod opiekę sióstr elżbietanek, wspomina w książce Ewy Kurek "Dzieci żydowskie w klasztorach": „O fakcie podrzucenia dziecka do klasztoru poinformowany był komisarz granatowej policji w Otwocku, mój znajomy. Obiecał mi, że w razie jakiejś wpadki, w czasie której dziecko trafiłoby na posterunek policji, zadzwoni do mieszkającego obok inżyniera Szpakowskiego i wtedy jego żona zaopiekuje się dzieckiem jako swoim czy swojej kuzynki”.

Po wojnie Marchlewicz został najpierw awansowany do stopnia majora. Później jednak rozpoczęło się „oczyszczanie szeregów” Milicji Obywatelskiej z „niewłaściwych” osób. Postawiono go w 1948 r. przed komisją weryfikacyjną. Wówczas Miejska Rada Narodowa w Otwocku odbyła specjalną naradę i w uchwale stwierdziła, że komendant Marchlewicz „był zawsze lojalny w stosunku do Polski Podziemnej i zawsze postępował jak przystało na prawego Polaka”. W trakcie dyskusji poprzedzającej przyjęcie uchwały radny Izaak Cynamon wspominał, jak „ob. Marchlewicz Bronisław zwalniał Żydów, przyprowadzanych do Komisariatu” i – w przeciwieństwie do innych funkcjonariuszy – nie stosował sankcji wobec Żydów przekraczających granice getta. Przewodniczący Rady Józef Korcz stwierdził zaś, że otrzymał od Marchlewicza „przepustkę nocną, która ułatwiła mu pracę konspiracyjną”. Słyszał również „od kilku osób po likwidacji getta, iż ob. Marchlewicz Bronisław otrzymał polecenie, aby wydał rozkaz strzelania do Żydów, uciekających z getta i podobno rozkazu takiego nie wydał”.

Bronisław Marchlewicz został wtedy zweryfikowany pozytywnie. Wkrótce jednak władze komunistyczne zmieniły decyzję. W roku 1949 Marchlewicza aresztowano pod zarzutami uczestnictwa w „faszyzacji życia państwowego w Polsce” w latach 1927-1937. Mieszkańcy Otwocka zebrali wówczas kilka tysięcy podpisów pod apelem o uwolnienie go z więzienia. Zgromadzono kilkadziesiąt pisemnych oświadczeń jednoznacznie potwierdzających prawość komendanta i szczegółowo opisujących jego dobre czyny. Mimo to został skazany na 6 lat więzienia z pozbawieniem praw publicznych i obywatelskich praw honorowych.

W 1950 r. Sąd Najwyższy w procesie rewizyjnym zmniejszył karę. W uzasadnieniu wzięto pod uwagę zachowanie Marchlewicza w czasie okupacji, „które było godne podziwu i stało na pograniczu bohaterstwa [...] oskarżony z narażeniem życia ratował przed okupantem polską ludność bez względu na jej przekonania polityczne i narodowość”. 

p846faad9138a0f7.jpegBronisław Marchlewicz w roku 1950, po wyjściu ze stalinowskiego więzienia


Po wyjściu z więzienia w roku 1950 aż do roku 1958 Bronisław Marchlewicz widniał jednak nadal w rejestrze skazanych jako osoba pozbawiona praw publicznych. Utracił uprawnienia emerytalne. Żył na granicy ubóstwa. Długo nie mógł znaleźć pracy, a gdy już ją znalazł, szybko ją tracił – zwalniano go pod pretekstem reorganizacji. Wreszcie został kierownikiem administracyjnym w otwockim szpitalu miejskim.  

Warto jeszcze wspomnieć, że pochwalne opinie wobec Bronisława Marchlewicza wygłasza także Calek Perechodnik, żydowski policjant w otwockim getcie, tak wysoce krytyczny wobec wszystkich – i Niemców, i Polaków, i Żydów. W swoich wspomnieniach wydanych pod tytułem Spowiedź pisał: „gwoli sprawiedliwości, muszę wyłączyć poza nawias policji osobę Marchlewicza, komendanta komisariatu otwockiego. Nie mogę mu zarzucić, że żył podczas wojny z getta, granic którego nigdy prawie nie przekroczył ani przed akcją, ani też po akcji. Jestem święcie przekonany, że w mieszkaniu jego nie znajdzie się ani jedna rzecz żydowska”.

Hanna Kamińska-Goldfeld wyznała po latach, że dla niej – Żydówki ukrywającej się w Warszawie po „aryjskiej” stronie – „granatowy policjant” był ostatnią osobą, do której zwróciłaby się o pomoc. A jednak to dzięki jej zaangażowaniu, po wnikliwej analizie, 21 listopada 2004 r., Instytut Yad Vashem uznał Bronisława Marchlewicza za Sprawiedliwego wśród Narodów Świata.

Wręczenie medalu Sprawiedliwego odbyło się 24 lipca 2005 r. w Teatrze Żydowskim w Warszawie, w dniu święta policji. W imieniu komendanta Marchlewicza medal odebrał jego syn, emerytowany dziennikarz Zbigniew Marchlewicz, ogromnie zaangażowany w upamiętnianie osoby swego ojca. Komendant główny policji, gen. Leszek Szreder, powiedział podczas uroczystości: „Jesteśmy dumni, że Bronisław Marchlewicz był jednym z nas”.

Cztery lata później, w dniu Święta Niepodległości, 11 listopada 2009 r., prezydent RP Lech Kaczyński odznaczył pośmiertnie Bronisława Marchlewicza Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski „za bohaterską postawę i niezwykłą odwagę wykazaną w ratowaniu życia Żydom podczas II wojny światowej, za wybitne zasługi w obronie godności człowieczeństwa i praw ludzkich”. Order odebrał syn odznaczonego, Zbigniew Marchlewicz.

h89fa2abb723cc15.jpeg

Prezydent RP Lech Kaczyński wręcza Zbigniewowi Marchlewiczowi

Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski

przyznany pośmiertnie jego ojcu, Bronisławowi Marchlewiczowi (2009)



Oświadczenie Eugenii Kokoszko

w obronie Bronisława Marchlewicza


Ja, niżej podpisana, Eugenia Kokoszko-Kosowska, zam. w Otwocku, ul. Kościuszki 1, niniejszym stwierdzam, że ob. Marchlewicz Bronisław, były komendant policji w Otwocku za czasów okupacji niemieckiej, dobrze się przysłużył w obronie ludności miejscowej żydowskiej przed okupantem niemieckim.

     Po wstąpieniu okupanta do Otwocka obronił matkę moją Zofię Ajzensztadt przed szantażem i gwałtem ze strony osób współpracujących z okupantem. Kilkakrotnie wystąpił w obronie mojej przed Dietzem – znanym hitlerowskim zbirem. Przechowywał, ryzykując własnym życiem i rodziny swojej, dziecko żydowskie, Marysię Osowiecką, która żyje do dziś dnia. Aresztowaną koleżankę córki mojej, Krystynę Chłond, posądzaną o utrzymywanie kontaktów Żydami (w tej liczbie z nami), uratował z rąk gestapowca Lüppschaua. Był wyjątkowo uczciwy i nigdy nie wykorzystywał swego stanowiska w stosunku do ludności żydowskiej.

   W czasie likwidacji getta w Otwocku, 19 sierpnia 1942 r., nie tylko nie brał w tym udziału, jak to czynili inni przedstawiciele policji granatowej, lecz powstrzymywał swych podwładnych od rabunku.

  Te i inne tego rodzaju posunięcia świadczą o wysoce obywatelskiej postawie ob. Marchlewicza, który przebywał na tak wysuniętej i niebezpiecznej dla niego placówce.

                                                                                                         /-/ Eugenia Kokoszko

                                                                                                            mgr prawa

Otwock, 23 stycznia 1949 r.

[poprawiono pisownię nazwisk niemieckich]



List Hanny Kamińskiej do ks. Ludwika Wolskiego,

proboszcza otwockiej parafii św. Wincentego a Paulo


Do Wielebnego Księdza Kanonika Wolskiego


Czuję się w miłym obowiązku wyrazić Wielebnemu Księdzu Kanonikowi najserdeczniejsze podziękowania za opiekę nad 7-mio letnią moją kuzynką, Marysią Osowiecką.

   W okresie największego nasilenia terroru zbirów hitlerowskich w sierpniu 1942 r. w Otwocku, gdy w dniu 19 sierpnia i w dni następne trwała likwidacja ghetta, Ksiądz nie zawahał się z narażeniem życia ratować nieznane dziecko żydowskie.

Na tle rozwydrzonych band niemieckich i hitlerowskich, na tle zachowania się mieszkańców okolicznych wsi, którzy rzucili się, jak hjeny, na dobro pozostawione przez Żydów, tym jaskrawiej odbija się chrześcijańska postawa Księdza Kanonika, który wraz z p. inż. Szpakowską i p. Marchlewiczem, ówczesnym komendantem policji, nie ulękli się niczego, by ratować to bezbronne dziecko żydowskie.

   Istnienie takich ludzi jak Ksiądz Kanonik, p. Szpakowska i p. Marchlewicz napawa nas wiarą w lepsze jutro, w zwycięstwo dobra nad złem. Chciałabym, by moje nieudolne słowa, mogły choć w części oddać uczucia, jakie żywię dla Księdza Kanonika, p. Szpakowskiej i p. Marchlewicza.

           Oby jaknajwięcej takich ludzi Polska miała.

/-/ Hanna Kamińska

Otwock, 12 września 1945 r.

[zachowano pisownię oryginału]


Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie karta do przyjmowania wpłat. Karta Wpłatnicza.
Pierwsza na świecie karta do przyjmowania wpłat. Karta Wpłatnicza.
Dowiedz się więcej

Wpłaty 130

preloader

Komentarze

 
2500 znaków
Zrzutka - Brak zdjęć

Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!