Figa to moja półtoraroczna kotka, która trafiła pod moją opiekę jako maleńki brudasek zabrany z warsztatu samochodowego, w którym okociła się jej mama.

Jak wiedzą wszyscy miłośnicy zwierzątek, naszym podopiecznym zdarzają się mniejsze lub większe wypadki.

Na początku maja zauważyłam, że Figa zraniła się w łapkę. Ciężko stwierdzić w jaki sposób, jednak była to maleńka, niepozorna rana. Dla bezpieczeństwa od razu umówiłam wizytę u weterynarza, założono jej dwa szwy, liczyłam więc, że nic większego z tego nie wyniknie – kilka dni będzie musiała pochodzić w kołnierzu, szwy zostaną zdjęte i będzie po sprawie.

Niestety pojawiły się komplikacje. Ze względu na szybką regenerację kotów i możliwość zagnieżdżenia się bakterii w przyjaznym dla nich środowisku, nawet od najmniejszego skaleczenia droga do pojawienia się ropni lub innych schorzeń jest krótka. Przy ranie powstała głęboka przetoka, trzeba było zdjąć szwy i obecnie Figę czeka długi proces leczenia rany przez ziarninowanie. Przy takim zranieniu higiena rany jest niesamowicie ważna. Z tego względu nad Figą musi czuwać profesjonalista, potrzebne są częste kontrole u weterynarza i dokładne oczyszczanie rany, by miała możliwość odpowiednio się zagoić.

Od dnia, w którym zabrałam Figę do weterynarza po raz pierwszy, na wizyty wydałam już 675 zł. Nie wiem dokładnie ile jeszcze potrwa leczenie, ale kwota na pewno wzrośnie, co będzie dla mnie problemem. Jestem studentką i nagły, niespodziewany wydatek w postaci kilkuset złotych to dla mnie nie byle co.

Proszę innych miłośników zwierząt o wsparcie dla mnie i Figi, bym mogła ze spokojem dalej leczyć jej łapkę, nie martwiąc się o środki.

Serdecznie dziękuję wszystkim za pomoc. Każda kwota mnie odciąży. Ewentualna nadwyżka zostanie przekazana na cel charytatywny związany ze zwierzątkami.