Sorry - przepraszam, że żyję...
Sorry - przepraszam, że żyję...
Nasi użytkownicy założyli 1 231 380 zrzutek i zebrali 1 363 699 511 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności1
-
Sorruniek rośnie! Aktualne wskazanie wagi to 2,8 kg, a w momencie znalezienia (2 września) było to tylko 0,9 kg! Poza tym zrobił się śnieżnobiały 😊
Zaliczył odrobaczenia, szczepienia i testy (ujemne - ufff!). Dzięki licznym pigułom i miksturom brzuszek uspokoił się. A kropelki i maści wyleczyły oczka i rany na ciele. W tym najgorszą na uszkodzonej nóżce. Jest w pełni obsługiwalny. Choć nie zawsze zadowolony 😉
Niepełnosprawność w niczym mu nie wadzi. Choć uszkodzona nóżka trochę mu przeszkadza i strach jest, by na niej nie zawisł. Niestety, łapka jest "martwa". W ogóle nad nią nie panuje. Czekają nas kolejne konsultacje, badania... i najprawdopodobniej jednak decyzja o wysokiej amputacji 🙁
Ale on nic o tym nie wie. Cieszy się teraz życiem. Ma wielki apetyt. Jest bardzo radosnym kotem. Wielkim cycochem i całuśnikiem. Przytulaczem pierwszej kategorii. Gdy coś chce - miaukoli zabawnie, jak prosiaczek, marszcząc nosek. Dogaduje się z każdym futerkiem. Kocha zabawy z nimi. Pokonuje drapaki! Domaga się uwagi i miejsca w łóżku. Naszym! Najlepiej, by uwalić się na korpusie i dostawać buziaki. Będzie cudnym kotem do adopcji!
To wszystko osiągnęliśmy dzięki WAM! Waszemu wsparciu, darom, dobremu słowu i kciukom, udostępnianiu zrzutki. Kibicuje nam tak wiele osób! Bez Was nie dalibyśmy rady. W imieniu Sorrunia bardzo dziękuję. I proszę o dalsze kibicowanie i wsparcie 😊
Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
Maluni ma na imię Sorry. Gdy go zobaczyłam po raz pierwszy, to wyrazem zrezygnowanych oczydeł, całą skuloną postawą przepraszał, że żyje…
Sorry jest mocno porannym znaleziskiem z 2 września. Dostaliśmy o 6 rano sygnał o małym, chorym kocie w bardzo opłakanym stanie. Noc była deszczowa, zimna i wietrzna, więc spodziewaliśmy się ufaflanej biedy. Ale rzeczywistość była gorsza! Wśród śmieci i sterty patyków, pod krzakiem, z którego kapała na zmierzwione futerko woda, siedziało chude, malusie „coś”. Brudne strasznie, mokre, umazane w jakiejś czarnej paciai, z chorymi oczami. Uciekało to z płaczem od nas, ciągnąc za sobą przednią nóżkę. Nasza znajoma Ania, zawołana na pomoc z podbierakiem, zdjęła go z zakola auta. Uniesiony kontenerek warczał i syczał. Ale nic nie ważył!
Mały z mety trafił do weterynarza. Wyjęty na stół dopiero pokazał cały swój obraz nędzy. Dzieciak miał około 12 tygodni, a ważył tylko 0,9 kilograma. Zero mięśni. Każda kosteczka była wyczuwalna. Takiej wystającej miednicy „indyjska” krowa by się nie powstydziła. Futerko pełne pcheł aż chodziło. Odsunięta sierść pokazała wielką ilość odchodów insektów, strasznego brudu i larw much. Już sobie „gniazdko” wiły – żrąc go żywcem... Śluzówki białe jak chusteczki. Sierść sztywna, zostawiała cuchnący osad na naszych dłoniach i podkładach. Wypchnięty od biegunki odbyt musiał mu bardzo dokuczać. Tak jak odparzone do krwi nóżki, brzuszek, ogonek od środka. Brzuszek był rozdęty do granic wytrzymałości. Maluni kot, obraz sieroctwa, cuchnący jak zepsuta oczyszczalnia...
Sorruś był bardzo dzielny u doktora. Okazał się być domowym kotem. Wdzięcznym za każdy dotyk, zainteresowanie. Mruczał od samego spojrzenia. Pozwalał przy sobie wszystko zrobić. Tulił się i ugniatał. Ocierał. Każdy zabieg przyjmował spokojnie i ulegle. RTG wykazał, że przednia, bezwładna łapinka nie ma złamań, ale jest „wyrwana” z barku. Ma zesztywnienia. Prawdopodobnie nie ma czucia głębokiego. Mięśnie są w zaniku. Za to są już otarcia spowodowane szorowaniem kończyny po ziemi. Sorry nie panuje nad nią. Dynda się swoim życiem. Często mu zawadzając, zahaczając. Jest to stary uraz i musiał mocno Sorry cierpieć zanim się wszystko „zagoiło”. Wysłano nas z tą łapinką do neurologa. Sorruś zaliczył wizytę w gabinecie dr. Arkadiusza Olkowskiego (załączony opis). Wszystko wskazuje, że może konieczna będzie wysoka amputacja. Ale to przyszłość. Gdy nasz dzieciak nabierze sił i zdrowia podejmiemy dalsze decyzje.
Sorruś przeszedł antybiotykoterapię. Potrzeba było aż dwóch antybiotyków, by postawić go „na nogi”. Krople do oczu też bardzo pomogły na zaropiałe patrzałki. Tak jak dożylne kroplówki i odżywianie wspomogły wycieńczony organizm. Leki „na brzuszek” też są zaordynowane. Bo maluni ma olbrzymie problemy z nim. Duża tkliwość sprawia mu często ból. Nie pracuje w środku wszystko jak należy. Czort wie co i kiedy jadł. RTG wykazał jakąś dziwną masę i stertę kurzych kości w środku kota. Jadł co znalazł, by przetrwać...
Sorrusiowi trzeba czasu, wspartego lekami i dobrą karmą. Więc łyka całą baterię specyfików, by tylko zagazowany brzuniek obkurczył się. A kiszeczki podjęły pracę. Je tylko zalecaną przez weterynarza karmę. Małymi porcjami. Powolutku nabiera sił. Zaczyna ostrożnie wstawać na tych swoich patyczkowatych nogach. Robi się weselszy. Nawet paca czasem myszkę i myje swoje futerko. Zrobił się czyściejszy. Ciekawszy świata. Ledwie się wlecze, ale pięknie kuwetkuje. Jednak głównie śpi. To jeszcze słaby kociak.
Długa droga przed nim. Czekają go jeszcze kolejne badania, USG, kolejne RTG, prawdopodobnie operacja i okres rekonwalescencji... To wszystko kosztuje. Dobra karma, podkłady, leki, wizyty...
Nie wybiegamy, jako opiekunowie, myślą daleko w przód. Cieszymy się każdym dobrym dniem. Każda fajna zmiana w Sorrusiu przynosi nam radość. Z dumą patrzymy, jaki jest już biały, tłuściejszy i pogodny. Jak odparzenia goją się. Jak przestaje reagować bólem na dotyk. Jak buntuje się przy zastrzykach, pyszcząc na obsługę. Z łzami wzruszenia tulę wdzięczące się, nędzne jeszcze ciałko i słucham załączonego traktorka. Trudno się od tego powstrzymać, czując jak ociera swoje chude policzki o mą brodę. Jak szuka zwiniętej dłoni, by tam wcisnąć różowy noś.
Proszę pomóżcie Sorrusiowi przejść przez tę trudną drogę. Pomóżcie zawalczyć o niego. Nie myślimy na razie o domku, tylko o tym, czy będziemy mogli poczynić kolejny krok. Czy będziemy mogli w pełni pomóc kocikowi dojść do siebie. By nabrał sił i zdrowia. Bez Was nie damy rady!
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Zdrowiej Maluchu