Witam,

Proszę o pomoc dla pogorzelców.

Mam na imię Karol Chom i wraz z moją chorą żoną Jolą zbieramy na odbudowę naszego wymarzonego domku po pożarze.

Pracuję tylko ja i do tego dorywczo, ponieważ muszę pomagać żonie, która choruje na m.in zakrzepicę żył głębokich, zatorowość płucną, dne moczanową, depresję i stany lękowe.

Po wielu latach tułaczki po kraju i zagranicą, znaleźliśmy nasze miejsce na ziemi. Osiedliśmy w otoczeniu sosnowych lasów oraz dwóch jezior w Borach Tucholskich. Oszczędności wydaliśmy na dom. Mamy dwa pieski i małe stado kur,przepiórek i kaczkę. Żyliśmy skromnie, ale w szczęściu.

Wtedy nadszedł ten felerny dzień. 27 dzień grudnia. Przyszedłem zmarznięty z pracy i po rozgrzaniu poszliśmy się zdrzemnąć. Obudził nas dym. Rzuciłem się do gaszenia jednocześnie dzwoniąc po straż. Żona w tym czasie ewakuowała nasze pieski. Zbiegli się sąsiedzi i zaczęli wynosić i ratować co się da. Przyjechało pięć zastępów straży pożarnej. Ogień strawił większość dachu i część poddasza. Dół został zalany.

Woda z czasem odparuje, ale dach trzeba odbudować. Ze względu na sezon zimowy, dzięki uprzejmości sołtysa, mieszkamy aktualnie w wiejskiej świetlicy. Prosimy o pomoc pogorzelcom, aby nasza rodzinka mogła wrócić do domu.