W wyniku zawirowań życiowych związanych z moja sytuacją zdrowotna, utraciłem swoje miejsce zamieszkania. Jestem aktualnie osoba bezdomną, na moment pisania tego tekstu przebywająca w szpitalu psychiatrycznym. Nie ma to jednak wpływu na moją sytuację, poza tym, że do poniedziałku mam zapewniony podstawowy wikt.

W jaki sposób trafiłem na ulicę? Mieszanka paru niepowodzeń, nieustabilizowanych problemów ze zdrowiem psychicznym oraz mieszkanie w sąsiedztwie osoby, która groziła mi śmiercią okazały się niezbyt przyjemna mieszanką. Dość powiedzieć, że - jak przed chwilą wspomniałem - mój sąsiad okazał się agresywnym człowiekiem, który nie ograniczał się tylko do gróźb pozbawienia życia, ale też stosował zaczepki oraz (raz) napuścił na mnie swoich kolegów. W wyniku jego zachowania oraz bierności instytucji państwowych które prosiłem o pomoc, moje zdrowie psychiczne się załamało do takiego stopnia, że potrafiłem przez 3 dni nic nie jeść, bojąc się wychodzić z domu po zakupy.

Na pewno mojej sytuacji nie pomagało to, że przez doświadczenia z molestowaniem w dzieciństwie oraz wychowaniem się w rodzinie alkoholowej, mój układ nerwowy nie wykształcił się prawidłowo. Na przełomie marca i kwietnia wylądowałem w psychiatryku. To też niezbyt dobrze wpłynęło na moją sytuację ekonomiczną

Jeżeli ktoś będzie chętny wesprzeć moja zbiórkę, będę tu dokumentował wszystkie wydatki jakie poczynie z zebranych środków. Celem jest bieżące utrzymanie, zakupów leków oraz inne takie rzeczy