id: e7yfm6

Pomóż Idze wygrać życie

Pomóż Idze wygrać życie

Nasi użytkownicy założyli 1 216 017 zrzutek i zebrali 1 317 842 602 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Opis zrzutki

Jestem mamą dwuletniej, radosnej i przeuroczej Igi.

Chcę opowiedzieć Wam historię o tym, jak los postanowił ciężko doświadczyć moją "kruszynkę".

Od maja 2022r. Iga zaczęła często chorować- zwykłe przeziębienie, lekkie w przebiegu. Iga po kilku dniach izolacji w domu wracała do żłobka i po 2 dniach kolejna „niewinna” infekcja. Ani my- rodzice ani pediatra nie dopatrywał się niczego niepokojącego twierdząc, że to wirusówki, przecież chodzi do żłobka, to normalne... Po jakimś czasie doszły bóle brzucha i gorączka, która po podaniu dawki ibuprofenu znikała bez śladu i pojawiała się ponownie po kilku dniach. Nie dawało mi to spokoju... intuicja matki podpowiadała mi, że podłoże tych dolegliwości tkwi gdzie indziej, chociaż nie brałam pod uwagę żadnego czarnego scenariusza- bałam się nawet pomyśleć o tym, że może jej dolegać coś poważniejszego. W końcu trafiłyśmy na oddział do pobliskiego szpitala bo objawy wciąż wracały. Zrobiono nam szereg badań. Wszystkie wyniki były prawidłowe, poza morfologią- miała leukocytozę. Dostała kroplówki, leki przeciwgorączkowe i jej stan się poprawił. Wróciłyśmy do domu z zaleceniem izolacji od żłobka i kontroli morfologii po 3 tygodniach. Przez ten czas Iga często płakała i była mocno absorbująca ale nie wystąpiły żadne niepokojące objawy. Zgodnie z zaleceniem wykonaliśmy badanie i wyniki były już wtedy mocno niepokojące- spadek płytek krwi, niski poziom hemoglobiny, utrzymująca się leukocytoza. Jakby tego było mało Iga przewróciła się i złamała rączkę dzień przed wyznaczoną wizytą u hematologa. Z powodu słabych wyników morfologii i ze złamaną rączką trafiłyśmy na dalszą diagnostykę na oddział onkohematologii dzieci małych.

 

To był początek lipca- kiedy nasz poukładany świat zawalił się w sekundę. Nasze plany, moją pracę, pasję, codzienne życie mojej rodziny zweryfikowały słowa lekarza, które dźwięczą w moich uszach do dziś:

„Mamy wynik biopsji i już wiemy co jest Idze- to choroba szpiku, ostra białaczka”...

Po takich słowach rozsypujesz się na milion kawałków a czas się zatrzymuje…

Taka diagnoza dla każdego rodzica to cios prosto w serce. To łzy, rozpacz, ogromny strach o życie dziecka i złość na cały świat. To milion myśli i pytań w głowie: dlaczego nas to spotkało?, czemu moje dziecko musi przez to przechodzić?, czym sobie na to zasłużyła?...Jak to możliwe, że dopiero co się urodziła a już musi toczyć walkę ze śmiertelną chorobą?...

 

Do tej pory nie znalazłam odpowiedzi na te pytania ale znalazłam w sobie pokłady siły, wiary i nadziei o jakich wcześniej nie miałam pojęcia. Takie doświadczenie bardzo mocno utwierdza w przekonaniu co w życiu jest naprawdę ważne- dotychczasowe problemy okazały się absolutnie nieistotne w obliczu choroby mojej małej córeczki.

 

Początek leczenia był dla nas bardzo trudny. Iga się bała wszystkiego co ją otacza, nie dała się badać, prowadziła walkę z lekarzami, pielęgniarkami, i ze mną- matką. Nigdy tego nie zapomnę jak zamykała się w przedsionku szpitalnej sali, zaciskała pięści i patrzyła na mnie krzycząc z całych sił, jakby chciała mi powiedzieć „dlaczego pozwalasz robić mi krzywdę”. Nie da się wytłumaczyć dwuletniemu dziecku, że to wszystko się dzieje dla jej dobra. Przy każdym pobraniu krwi w gabinecie zabiegowym słyszałam „mamusiu ratunku, pomocy, boli” i serce mi pękało z żalu a łzy same leciały... Krzyk i grymas bólu na twarzy dziecka albo widok bezwładnego ciałka, "odlatującego" w narkozie i bezsilność w obliczu tych wydarzeń- to są straszne doświadczenia dla każdego rodzica.

Leczymy się już kilka miesięcy. Przeszłyśmy już długą i wyboistą drogę...Biopsje, punkcje w kręgosłup, transfuzje krwi, kroplówki, worki chemii wlewane w moje dziecko i cała lista leków doustnych- to teraz nasza codzienność...

To ciężkie leczenie i od początku mieliśmy świadomość, że będą wzloty i upadki, w zależności od wlewanej chemii. Mamy za sobą zapalenie płuc, zapalenia błon śluzowych jamy ustnej i jelit, paraliż kończyn, tzw. dołki w wynikach, kończące się transfuzjami, problemy z pracą serca i wątroby... Ile jeszcze powikłań przed nami? Modlimy się, żeby było ich jak najmniej...

Już tak niewiele nam zostało do końca intensywnego leczenia... Iga ma za sobą już 40 dożylnych wlewów różnej chemii, 9 punkcji lędźwiowych z podażą chemii w kręgosłup i 4 biopsję szpiku. Jeszcze tylko 9 wlewów, 2 punkcje i ogrom siły a uda nam się przejść na leczenie podtrzymujące...

 

Od dnia w którym usłyszałam diagnozę, mam tylko jeden cel- moja córeczka musi być zdrowa, bez względu na koszty… i materialne i emocjonalne. Dziękuję z całego serca za dotychczasowe wsparcie zbiórki i za wszystkie słowa otuchy.

Zebrane środki będą w pełni przeznaczone na powrót mojego dziecka do normalności. Na długotrwałe leczenie, rehabilitację, dojazdy i pobyty w szpitalu, konsultację specjalistów i na wszystko co jej ułatwi powrót do zdrowia.


Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Lokalizacja

Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Przyjmuj wpłaty gdziekolwiek jesteś.
Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Przyjmuj wpłaty gdziekolwiek jesteś.
Dowiedz się więcej

Skarbonki

Jeszcze nikt nie założył skarbonki na tej zrzutce. Twoja może być pierwsza!

Wpłaty 125

preloader

Komentarze 4

 
2500 znaków