Moi Drodzy ✨

Mam na imię Noe. Mam dwójkę Braci, Leonarda i Salomona. Od wielu lat wychowuje nas zupełnie samodzielnie, w duchu miłości do każdej żywej istoty, Mama - Karolina. Mieszkamy na skraju wsi, tuż pod lasem. Od czasu do czasu trafia do nas pies 'przybłęda'. Jest to zwykle pies ze wsi szukający schronienia przed swym 'właścicielem'. Dwa tygodnie zaczęła się kręcić koło naszego obejścia mała sunia, by wkrótce zamieszkać na tarasie. Jako że noce zimne, wpuściliśmy ją do domu z intencją znalezienia dla niej nowego pana. Sami bowiem mieliśmy już dwa pieski i trzy koty, pochodzące także z adopcji. Tydzień później jeden z naszych piesków, Loki zachorował. Okazało się, że przygarnięta sunia prawdopodobnie przyniosła wirus, parwowirozę.

Loki to pies, którego przygarnęliśmy dwa lata temu ze schroniska. Był psem bardzo straumatyzowanym. Trudno było go w ogóle dotknąć. W schronisku na widok człowieka chował się do budy, w związku z czym nikt go nie chciał adoptować. W domu reagował na każdy nasz ruch. Bał się wszystkiego. Po woli nabrał zaufania do ludzi i otoczenia, zaczął cieszyć się życiem.

Loki leży obecnie w izolactce w jednej z klinik w Nowym Sączu i walczy o życie. Życie, które mimo wszystko, okazało się być całkiem fajne.

Cała moja Rodzina bardzo przeżywa tę niespodziewaną chorobę i czeka na powrót Lokiego. Z drugiej strony źródłem stresu jest dla nas brak finansów na kontynuację leczenia. Dyżury nocne oraz pobyt w szpitalu okazują się bardzo kosztowne.

Bardzo proszę o wsparcie leczenia naszego małego Przyjaciela.

Z wdzięcznością.

Noe