Na przetrwanie zimy dla trójki koni, które już na siebie nie zarobią, a zasłużyły na spokojną starość
Na przetrwanie zimy dla trójki koni, które już na siebie nie zarobią, a zasłużyły na spokojną starość
Nasi użytkownicy założyli 1 161 515 zrzutek i zebrali 1 205 945 746 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Pani Ania już jako dziecko chciała się zajmować zwierzętami. I po latach kosztem wyrzeczeń udało jej się zrealizować to marzenie. Została instruktorem jazdy konnej, miała własne konie i pracę, była w stanie zarobić na ich utrzymanie. Ale czas mijał i pewnego dnia obudziła się jako właścicielka minischroniska starych koni, nadal pełnych sił i radości życia, ale wiadomo było, że nie mogą już zostać sprzedane - ich "emerytura" zależała od niej, a w świecie poza stajnią nie czekało już na nie nic dobrego. Niestety, właścicielka koni starzała się razem z nimi i nie było już dla niej ofert na rynku pracy, poza tym ktoś musiał się nimi zajmować przez 7 dni w tygodniu. I przez wiele lat udawało się pani Ani dzięki pomocy jej ojca zapewnić byt czwórce, a po chorobie i śmierci jednej z klaczy trójce koni, kilku psom-znajdom i kilku kotom po przejściach.
A stajnia, w której przebywały konie, stała się miejscem odwiedzin starszych i młodszych miłośników zwierząt, azylem od trudnych spraw tego świata. Miały zawsze jedzenie i opiekę weterynarza oraz kowala. I tak było, aż do wiosny 2020 roku, kiedy na świecie rozszalała się pandemia, pojawił się kryzys gospodarczy, sponsorzy schronisk dla zwierząt wycofywali się masowo, a sieć zapełniła się rozpaczliwymi apelami opiekunów zwierząt, którzy nie mieli im co dać jeść. W samym epicentrum pandemii odszedł tato Ani. Została sama z trójką kotów, trzema suczkami i trójką koni. Po przeliczeniu jej emerytury na całą dziesiątkę wychodzi 150 zł na głowę... dla kotów może by starczyło.
Podjęliśmy się nierównej walki o dalszy byt koni. Ich utrzymanie nie kosztuje wiele, jednak dla niej w obecnej chwili jest niezmiernie trudne. Gdybyśmy mieli 10 000 zł, moglibyśmy nie bać się nadchodzącej zimy, kiedy na łąkach nie będzie trawy, a sympatycy koni nie będą ich odwiedzać z marchewką i chlebem.
Pani Ania nie prosiła dotąd o pomoc (oprócz jednej prywatnej zrzutki), kosztem wielu wyrzeczeń dawała sobie radę. Myślę, że zasługuje na pomoc, a dwa stare konie - i jeden młodszy, który ma wadę nogi i nie może na siebie zarabiać - zasługują na to, żeby żyć spokojnie do końca w miejscu, które znają i gdzie razem czują się bezpieczne. Zwłaszcza Amigo i Erinna, które przez dziesiątki lat przewiozły tysiące dzieci na festynach (także charytatywnych) w Świdnicy i podświdnickich miejscowościach, a wcześniej w Wałbrzychu, gdzie przez wiele lat mieszkały za dobrych czasów.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!