Pani Danusia Biszkowiecka i jej rodzina, pięć osób, w tym mała, 7 letnia dziewczynka. Ludzie, którzy z dnia na dzień stracili bezpieczeństwo we własnym domu. W domu, w miejscu, w którym mamy się czuć bezpiecznie.

Wyobraź to sobie - wiedziesz spokojne życie, aż nagle i niespodziewanie tracisz wszystko, na co ciężko pracowałeś ostatnie lata. Cały parter domu rodziny Biszkowieckich został doszczętnie zalany, wiele podstawowych dóbr popłynęło z wodą lub uległo zniszczeniu. 

Praca pani Danusi jest szczególna - jest pielęgniarką w Głuchołazach, mieście które jest jednym z najbardziej dotkniętych wrześniową powodzią. Kobieta, która lata spędziła na pomaganiu innym, dziś sama potrzebuje naszego wsparcia. 

Wiem, że takich zbiórek jest wiele. Jeśli jednak masz teraz wolną chwilę i telefon pod ręką, jeśli tylko możesz i chcesz - wpłać choć symboliczną złotówkę. Bo każda wpłata jest teraz na wagę złota. I za każdą bardzo, bardzo Ci dziękuję.

Po co miałbyś to robić?

Bo wierzę, że każdy dobry uczynek do Ciebie wróci. Ze zdwojoną siłą.

Sprawdzisz? 

Edyta, przyjaciółka rodziny Biszkowieckich