Od tygodnia gościmy u siebie wspaniałą rodzinę z Ukrainy - babcia Pawlina 70 lat, mama Oksana 39 lat i córka Anna 11 lat. Dziewczyny uciekały przez 9 dni z Charkowa, a wcześniej 4 dni przebywały w bunkrze. Udało im się uciec z piekła.

W Ukrainie zostawiły najbliższą rodzinę.

Są w Polsce przejazdem, uciekają przed wojną na Cypr, do córki Pawliny.

Przedwczoraj mój przyjaciel zapytał, czy znamy sytuację finansową rodziny, którą u siebie gościmy, bo w jego kraju ma kilkoro znajomych, którzy chcieliby wesprzeć naszych gości, tzn. konkretną rodzinę, do której pomoc dotrze bezpośrednio, a nie orze fundację - powiedziałam, że nie wiem czy mają pieniądze na przelot, na życie na początek w nowym kraju, bo zawsze trudno pytać o tak delikatne tematy, ale zapytałam. Okazuje się, że nie są zbyt zamożni. Mają przy sobie kilkadziesiąt dolarów. Bilety na Cypr opłaciła córka Pawliny.

Zapytałam Oksany, czy przyjęłaby pomoc od moich znajomych, rozpłakała się, bo tego nie oczekuje, że widzi ile Polacy dobrego robią dla Ukrainy. Powiedziała, że przyjmie pomoc, ale pod warunkiem, że będzie mogła oddać pieniądze, które otrzyma.

Oksana jest nauczycielką angielskiego, od początku wojny nie dostała pensji i nie wie, czy w ogóle ją otrzyma.

Ze swojej strony daliśmy naszym gościom dach nad głową, wyżywienie, kupiliśmy nowe ubrania, ale nie jesteśmy w stanie pomóc im na tyle, żeby mogli porządnie stanąć na nogi w nowym kraju.

Wiem, że inne zrzutki dla Ukrainy wydają sie ważniejsze, ale nie zbieramy miliona złotych, zbieramy 2000 zł, żeby choć trochę pomóc naszym gościom w powrocie do normalności.

Nasi goście wyjeżdżają w niedzielę 13 marca, ale to nie przeszkadza w tym, żeby przelać im zebrane pieniądze, nawet jak już będą na Cyprze.

Jeśli ktoś nie jest w stanie wesprzeć zrzutki, to proszę chociaż i jej udostępnienie.

Dziękuję ❤️