Leczenie naszej fretki Luny
Leczenie naszej fretki Luny
Nasi użytkownicy założyli 1 231 405 zrzutek i zebrali 1 363 799 054 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności2
-
Światełko zgasło.
Tak bardzo mi przykro... Nie udało się uratować Luny. Wystąpiła perforacja jelit w trzech miejscach. Jedyną słuszną decyzją była eutanazja, żeby Lunka się dłużej nie męczyła. Serca nam pękły na miliard kawałków. Pozostała tylko pustka... ????
Dziękujemy wszystkim zaangażowanym.
Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
Luna jest fretką adoptowaną ze Stowarzyszenia Przyjaciół Fretek. Ma za sobą zaledwie dwa lata życia, a pod moją opieką jest od listopada 2018 r. Dwa dni temu przeszła operację ratującą życie. Jej stan jest ciężki, rokowania bardzo ostrożne, ale wciąż się nie poddaje. My również.
W sobotę, 28.03.2020 r., około godziny 17:30 u Luny zaczęły się wymioty. Początkowo jedzeniem, co nie wzbudziło aż tak negatywnych podejrzeń, później już treścią żołądkową. Ponieważ ten stan utrzymywał się przez 3 godziny, a wszelkie objawy wskazywały na zatkanie jelita, postanowiłam pojechać do gabinetu weterynaryjnego. Niestety, klinika, która prowadzi nasze fretki, była już o tej porze zamknięta. Z czasem częstotliwość wymiotów zmalała, przez ponad godzinę nic się nie wydarzyło, jednak Luna była wyczerpana, osowiała i całkowicie straciła apetyt. Pojawiło się światełko w tunelu w momencie, w którym zaczęła samodzielnie pić wodę. Spróbowałam podać jej poraz kolejny siemię lniane oraz żółtko, jednak bezskutecznie, kilka razy jedynie zlizała odrobinę żółtka z palca. Z pomocą osób ze Stowarzyszenia Przyjaciół Fretek udało się znaleźć lecznicę całodobową, oddaloną o 16km od miejsca zamieszkania, która na szczęście, pomimo obecnej sytuacji w kraju, niezmiennie przyjmowała pacjentów. Tuż przed wyjściem Luna zwymiotowała już ostatni raz tego dnia, dodatkowo pojawił się krwisty kał, co jeszcze bardziej potwierdziło przypuszczenie o zatkaniu jelita.
Luna została przebadana, osłuchana. Brzuch wydawał się wówczas niebolesny, a jelita postronkowate osłuchowo, bez nieprawidłowości. Poprosiłam o wykonanie RTG. Początkowo uwagę zwrócił mocno zagazowany żołądek, dwunastnica oraz jelita cienkie. Jednak po dłuższym przypatrywaniu, po prawej stronie w rzucie jelit udało się dostrzec cieniujący obszar - podejrzenie ciała obcego. Dostała leki przeciwwymiotne, przeciwzapalne, rozkurczowe oraz antybiotyk.
W niedzielę udałam się z Luną już do naszej kliniki, gdzie dostała kontrast, założono jej wenflon, pobrano krew do badania. Temperatura ciała się obniżyła, więc konieczne było dogrzanie. Na zdjęciu RTG widoczne było przyblokowanie przepływu kontrastu, coś jednak znajdowało się w jelitach. Zapadła decyzja o zabiegu. Luna podczas operacji miała przemasowane jelito w celu usunięcia ciała obcego, które okazało się chrząstką z posiłku. Na szczęście nie wdała się martwica i resekcja fragmentu jelita nie była konieczna. Po operacji Luna trochę się ożywiła, jednak w poniedziałek jej stan znów się pogorszył. Konieczne było ponowne otwarcie i przepłukanie wnętrza solą fizjologiczną oraz Metronidazolem, ponieważ ma silny stan zapalny jelit i otrzewnej. Jej stan jest ciężki, mam przygotować się na to, że może nie przeżyć. Wieczorem otrzymałam telefon, że czuje się trochę lepiej i nawet chętnie zjadła Convalescence, jednak temperatura ciała spadła, co daje poważny sygnał do niepokoju. Dziś jeszcze nie wiem, czy Luna przeżyła noc. Czekam niecierpliwie na telefon. Wierzę, że wciąż dzielnie walczy. Jeśli wszystko pójdzie pomyślnie, znów trzeba będzie powtórzyć wczorajszy zabieg płukania. Silny stan zapalny i każde otwarcie jest dużą ingerencją w tym małym ciałku. Luna jest pod kroplówką, sporą część czasu spędza w inkubatorze. Dopóki ma siłę walczyć, bardzo chcę kontynuować leczenie. Wstępne oszacowanie kosztów operacji oraz dziennej i nocnej hospitalizacji wynosiło w niedzielę ok. 2 tys. złotych. W tej chwili już wiem, że kwota z dnia na dzień będzie rosła, i że w tej chwili nie dysponuję takim zapleczem finansowym. Do tej pory udało się opłacić koszt wizyty nocnej wraz z dojazdem (200zł) oraz wpłacić zaliczkę na dalsze działania w lecznicy prowadzącej (400zł). Bardzo potrzebujemy wsparcia, choćby maleńkiej cegiełki, ponieważ ostateczna kwota wciąż nie jest znana.
Czekamy na powrót Luny. Czeka także Lila - jej siostra.
Jak tylko otrzymam nowe informacje lub dokumenty z lecznicy, zamieszczę w aktualnościach.
Proszę, trzymajcie kciuki.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!