Organiser's profile
Ewa Pacyna
Verified by bank transfer and IDEhhhh mam 35 lat, głowę pełną szalonych pomysłów, duszę stworzoną żeby latać i nóżki którym opornie idzie stawianie zwykłych kroczków. Jestem nauczycielem, psychologiem.Mam piękne, szczśliwe, aktywne życie. To prawda od urodzenia borykam się z mózgowym porażeniem dziecięcym przez co chodzę po świecie powolutku, upadam częściej, szybciej się męczę....mam więcej wiary w niemożliwe i większe marzenia do spełnienia:-) Dostaje więcej Miłości i dobra, próbuje więc bardziej kochać....Tych małych i dużych bogatych i biednych, młodych i starych....Próbuje kochać, służyć, walczyć, uśmiechać się do ludzi i z dnia na dzień przekonuję się że nigdy nie jestem sama. Nie napiszę tu jaka jestem biedna, nieporadna, nieszczęśliwa bo bym Was kochani okłamała. Napiszę, że uczę cudowne dzieci, pracuję z kochanymi pacjentami hospicjum marzę by mieć mężą i własne dzieci. Jednocześnie moje ciało czasem bardzo to utrudnia. Zdzieram parę butów tygodniowo, a nadmierne napięcie mięśni potrafi mnie zrzucić z krzesła kiedy prowadzę lekcje. Na przykurczonych nogach czasem trudno dotrzeć do uczniów i zaspokoić ich potrzeby tak szybko jak tego potrzebują. Żebym mogła służyć bardziej, kochać więcej potrzebuję operacjii rizotomii grzbietowej polegającej na przecięciu uszkodzonych włókien nerwowych w rdzeniu kręgowym. Zabieg jest skomplikowany, a rokowania w przypadku osoby dorosłej bardzo chwiejne. Gdyby się jednak udało do końca życie będę wolna od nadmiernego napięcia mięśni, od narastających przykurczów od ciągłego bólu. Dzięki życzliwości profesora ze Szczecina 4 grudnia idę na operację....hurrrraaaa!!!! Żeby projekt miał szanse powodzenia będę potrzebowała bardzo intensywnej, długoterminowej i kosztownej rehabilitacji. Już teraz ciężko pracuję ćwiczę po 6 godzin dziennie przygotowując się do zabiegu. Niestety moje oszczędności zniknęły, z racji przygotowań do zabiegu jestem zmuszona korzystać ze zwolnienia chorobowego. Tymczasem po operacji czeka mnie prawdziwy rehabilitacyjny i finansowy maraton. Zaledwie jeden miesięczny turnus w ośrodku który najskuteczniej pomaga mi walczyć to kilkanaście tysięcy złotych. 10 godzin zajęć na specjalnej maszynie, która uczy mnie chodzić to 2000 zł. Tymczasem powinnam na niej ćwiczyć przynamniej godzine dziennie przez wiele dni tygodni miesięcy, conajmniej kilka lat. To wszystko absolutnie przekrcza moje możliwości finansowe, ufam jednak w solidarność waszych serc i w opiekę nieba nademną. Ufam że razem spełnimy marzenia, razem dokonamy rzeczy wielkich....Liczy się nawet 1 grosz. Nie ma dobra zbyt małego by warto było je czynić. Ty który to czytasz proszę bądz ze mną modlitwą, wsparciem ciepłą myślą. Jeśli możesz to pieniążkiem choć by najmniejszym. Obiecuję że będę walczyć z całych sił, a Ciebie proszę pomóż mi chodzić:-)