Organiser's profile
Krzysztof Iwan
Witam Serdecznie Kilkakrotnie zastanawiałem się nad treścią mojego listu do Państwa. Któregoś dnia usiadłem i napisałem kim jestem i co mam do zaoferowania. Od noworodka walczę o swoje życie i przyszłość. Gdyż jako noworodek kilkutygodniowy doświadczyłem czym jest walka o życie. Urodziłem się zdrowym dzieckiem w 1984.09.26 roku. Przez zawiłości na oddziale noworodków w 1 tygodniu życia zostałem zaziębiony. Pojawiły się komplikacje zdrowotne oraz różne diagnozy. W 3 tygodniu życia dostałem źle dobrane leki na zapalenie oskrzeli co spowodowało u mnie niedowład kończyn, częściowe zwapnienie kory mózgowej oraz co istotne szanse na życie które wisiało na włosku. Nazwa schorzenia Dziecięce Porażenie Mózgowe. Następstwem tego zdarzenia było przesunięcie całego procesu rozwoju poznawczego i fizycznego. Stan zdrowotny w którym pozostałem po wyjściu ze szpitala był bolesny i obciążający dla mojej rodziny. Nie dawano mi szans w pierwszych tygodniach na przeżycie. Leciałem jak masa przez dłonie rodziców, nie mówiłem, wyglądem przypominałem dzieci z trzeciego świata. Zapamiętywanie nie było mi pisane, mój wygląd prawie rośliny. Po okresie około 2,5 roku życia zaczęło się wszystko zmieniać dzięki pomocy rodziny. Po 4 latach zacząłem chodzić dzięki aparatom na całych kończynach dolnych, ale równowaga oraz stabilny styl chodzenia był mi obcy. Ciągle się obijałem pełno siniaków, strupów. Nadmienię że dziecko przeciętnie podnosi się na własne nogi w okresie między 8 a 18 miesiącem życia, gdzie jest to też etap poznawczy otoczenia. Dziecko o obniżonej odporności zdrowotnej, bełkoczące z zaburzeniem równowagi, chwiejące się oraz jak by miało padaczkę gdy się denerwowało w kontakcie międzyludzkim tak wyglądałem. Rodzinna rehabilitacja zaczyna pomagać i trwa do wieku nastoletniego. Coraz to w mniejszym stopniu ślinię się przykurcze zanikają, mówię coraz lepiej. Rodzice nie byli na tamte czasy wykształconymi ludźmi posiadali zawodowe wykształcenie i to jak mnie rehabilitowali było oparte na metodzie prób i błędów. Mój najmłodszy brata który przyłożył się znacząco do mojej rehabilitacji gdy zaczął sam chodzić (w aparatach) wywoływał u mnie rywalizację, usprawniał mnie motorycznie niż ktoś inny. To z nim biegałem po łąkach starałem się wdrapać na drzewo albo wsiąść na rower. Dzięki siostrze poznaje empatię i sztukę. Uczę się malować i rysować. Tłumaczy mi zalążki przedmiotów ze szkoły matematykę, polski to ona jest moją pierwsza nauczycielką. Do okresu szkoły podstawowej rozwijam się po swojemu wpływ na mój rozwój mają rodzice i rodzeństwo. “Jestem coraz bardziej świadomy tego że moje życie to większy ból, większy wysiłek oraz dążenie do ideału”. Szkoła podstawowa to okres drwin, nie potrafię oddzielić żartów od prawdy. Rehabilitacja mojego ducha i ciała szerzej rozumiana w większości w domu. Okres komunii lata 90 to czas w którym wszystko jest dokumentowane na kasecie VHS. Do dziś dnia nie jestem na tyle odważny żeby zobaczyć się z przed 25 laty. Kiedy jakieś 10 lat temu odtworzyłem wydarzenie pierwszej komunii byłem zdruzgotany stanem swojego stanu zdrowia i szybko wyłączyłem odtwarzacz. Pierwszy rower pierwsze klocki, równowaga i wyobraź przestrzenna. Okres szkoły podstawowej był dla mnie jak sen. Wstawałem co dzień i witałem świat na nowo. Większości dni które spędziłem w szkole podstawowej nie pamiętam. Zaburzenia neurologiczne wywarły duży wpływ na moje zapamiętywanie. Tyle ile Ja się najeździłem po lekarzach w międzyczasie i oczekiwanie w kolejkach, niech to szlak trafi. Teraz istnieją szkoły integracyjne i ich kadra po części jest przygotowana na dzieci takie jak Ja. Kiedy ja chodziłem do szkoły podstawowej nie było szkół integracyjnych tylko albo szkoła dla niepełnosprawnych intelektualnie albo normalna szkoła podstawowa. Uświadamianie dzieci oraz rodziców w środowisku wiejskim co to jest niepełnosprawność to czasy średniowiecza i ciemnogrodu. Doświadczyłem tylu upokorzeń ze strony starszych, młodszych, dorosłych jak i grona pedagogicznego że powinienem przeżyć załamania nerwowe. Ale byłem twardym. Miałem swoje „Ja” wysoce rozwinięte. Kiedy się rozwijam przychodzi kolejna choroba zapalenie opłucnej i astma oskrzelowa w wieku 11 lat. Porządek i czyste ubrania zawsze były u mnie w domu ale było to teraz pod większym nadzorem. Noce nie przespane bo często się dusiłem i nie potrafiłem nad tym zapanować. Inhalatory i cykl odczulania pomagał mi stabilizować dnie i tak już napięte wymogami edukacji i poprawnego obycia. Wyjazd do Sanatorium do Rabki. Okres rozłąki i uczenie się samodzielności. Niezrozumienie otoczenia kim jestem oraz umiejętność przetrwania radź sobie albo będziesz ofiarą. Chyba nigdy nie dopuściłem do siebie myśli że mogę być ofiarą i starałem się zawsze jakoś wybrnąć z krępujących i niebezpiecznych sytuacji . Kolejny gwałtowny skok to szkoła zawodowa. Szkołę zawodową rozpocząłem w innym mieście, jestem w środowisku całkiem mi obcym a zarazem znanym. Niepełnosprawni fizycznie, psychicznie oraz bardziej złożone zaburzenia zdrowotne pozwalają się poczuć jak u siebie. Zaczynam wchodzić w świat sportu propozycja uczestnictwa w „Spartakiadach” i „Mistrzostwach Polski w lekkoatletyce”. Pierwszy raz jestem w czymś lepszy. Obozy i zawody sportowe pozwalają na rozwój ciała i umysłu. Rywalizacja pomiędzy osobami niepełnosprawnymi pokazuje jakie jest to środowisko nieprzyjazne, nie tolerancyjne. Uwierzcie Mi osoby niepełnosprawne bardziej rywalizują niż pełnosprawni. Nauczony zasad rywalizacji i dystansu do siebie wstępuje do Technikum. Technikum to okres dosyć dziwny jestem między sprawnymi a oni uważają mnie za równego siebie. Rekreacja ruchowa, wyjścia na spotkania towarzyskie miedzi ludzi do klubów kawiarni itd. Dostaje wywalczone pieniądze w postaci renty socjalnej ubogą ale to jakiś pieniądz. Kończę szkołę i podchodzę do matury. Do tej pory nie wiem jak sobie z tym poradziłem. Dużo też zawdzięczam nauczycielom i znajomym, kolegom i koleżankom na mojej drodze. Kolejny etap to praca. Zawieszenie dochodu na poziomie 450 zł z tytułu renty socjalnej na rzecz pracy i rozwoju osobistego. Wynagrodzenie nie było duże ale podjąłem ryzyko walki o swoje życie, dano Mi szansę i z niej skorzystałem. Praca którą podjąłem w 2007 była szansą wyjścia z domu, podjęcia wyzwania usamodzielnienia się. Wynagrodzenie było na poziomie 980 zł. Gdybym miał się w tamtych czasie się utrzymać i rehabilitować za te pieniądze, gdzie w tym samym momencie było przekazywane min. na utrzymanie 1 mieszkańca Domu Pomocy Społecznej 2700 zł jaką miałem szanse... ? Zacząłem zadawać sobie pytania co dalej co mogę jeszcze osiągnąć. Poszedłem na studia z myślą że dadzą Mi szansę na rozwój co przełoży się również na finanse. Podjąłem studia na kilku kierunkach, chciałem się sprawdzić. Dlaczego nie ukończyłem ich o wiele wcześniej… To pytanie można zadać niejednemu wykładowcy. Myślicie że w tym okresie nie cierpiałem na zaburzenia pamięci, równowag albo pląsawicy ?? Grubo się myślicie!! Stres, nerwy wiecie ile wykładowców zadało mi pytanie czy mogą mi jakoś pomóc…!? Nie chcę być pretensjonalny ale mogę śmiało powiedzieć niewielu. Dlatego mimo że sam potrzebowałem pomocy pomagałem innym często woluntarystycznie. Studia w moim życiu są kolejnym etapem przełomowym. Poznaje kolegów i koleżanki z którymi do dziś dnia mam bardzo dobry kontakt. Poznaję fajnych wykładowców a resztę mam pod butem. Modelują moje zachowania społeczne oraz fizyczne . Poznaje szerzej świat i otaczającą mnie kulturę. Staje się wolontariuszem i pracuje na rzecz społeczności w instytucjach kultury Muzeum Narodowym, Teatrze Tańca chodzę na szereg kursów miękkich i twardych. Uczę się na nowo kim My jesteśmy dla świata. Zaczynam świadomie po raz pierwszy wchodzić w życie. Staje się instruktorem Nordic Walking opiekunem kolonijnym, już wtedy zaczynam przygodę z zawodami MTB to lata 2012, gdzie jestem ich uczestnikiem. Moje staże to odrębna historia ale mogę świadomie powiedzieć że ludzie są wykorzystywani i ich potencjał i ambicje szybko niszczone. Podejmuje kolejne wyzwania w Stowarzyszeniu którym jestem prezesem. Uczę komunikacji rodziców z dziećmi niepełnosprawnymi. Kolejny etap rozwoju to kurs Przewodnika terenowego , oraz pilota turystycznego. W między czasie zakładam działalność opierającą się na turystyce rowerowej, nordic walking i grach planszowych. Ale region nie jest przygotowany na tę formę rekreacji, gdzie w innych miastach to przyniosło ludziom dochód. I muszę po 2 latach zamknąć firmę. Biorę udział w maratonach MTB w 2019 dla pół zawodowców w regionie świętokrzyskim gdzie też realizuje i rehabilituje oraz jeżeli mogę finansowo wyjeżdżam w góry Tatry gdzie w ciągu dnia wchodzę i schodzę z przełęczy Krzyżne albo na Kasprowy Wierch. Pracując jako koordynator ds. opiekuńczych w kieleckim oddziale stowarzyszenia uczę się zarządzać jednostkami praca jednak nie trwa długo i wynagrodzenie też jest liche. Praca za najniższą krajową plus renta której nie utraciłem. Takie są realia pracy bez pomocy. Mimo to walczę o swoje i chcę się dalej realizować mimo przeciwności losu. O co się staram i komu chcę pomóc? Przejechałem rowerem ponad 15 000 km w przełomie 3 lat i poznałem uroki Województwa Świętokrzyskiego. Jako fotograf amator już kilka fajnych miejsc uchwyciłem i promuje na portalach Facebook; Instagram. Mało kto wie o urokach naszego Województwa nie raz grupy które oprowadzałem mówiły "ale u was fajnie ile zieleni i jakie widoki. Co do ekologi nie jest źle na naszym terenie ale mogło by być lepiej nie raz widzę podczas podróżny po Województwie zaniedbane tereny i wypalane przez entuzjastów wrażeń. Ale nie wypadamy tak źle w porównaniu z stolicą i jeszcze innymi regionami Polski. Coraz mniej absurdów nasze województwo odczuwa. Podsumowując polecam i będę polecał nasze Województwo na odpoczynek jestem związany z tymi regionalnymi Górami. Tym bardziej że zamieszkuję Gminę Bieliny gdzie jak tylko wyjdę na podwórze widzę Łysice i Łysą Górę.