Organiser's profile
Patrycja Turowska
Cześć ! Nazywam się Patrycja Turowska, gram w piłkę od ponad 8 lat. Niestety w marcu przydarzyła mi się kontuzja i od tamtej pory nie mogę pomagać swoim koleżanką w zmaganiach ligowych i przede wszystkim nie mogę robić tego co kocham.. Moja przygoda z piłką zaczęła się około mojego 8 roku życia. Wtedy chłopcy na moim osiedlu postanowili że mogą już przyjąć mnie do swojej grupki i nauczą grać mnie w piłkę. Pamietam jak dziś kiedy chłopaki zrobili sami boisko na moim osiedlu. Następnie jeden chłopak stanął na bramce, a cała reszta pomogła mi dobrze ułożyć stopę do kopnięcia piłki i podpowiadali co mogę zrobić przy następnym uderzeniu. Dopóki się nie nauczyłam kopać to cały czas strzelałam na bramkę i próbowałam. Aż w końcu zaczęło mi wychodzić i mogłam grać z nimi na osiedlu meczyki i inne gry i zabawy. Dużo im zawdzięczam bo jednak byli to młodzi chłopcy którzy nie musieli mnie tego uczyć ale jednak mieli chęci. Moim pierwszym klubem był OKS Start Otwock, namówiłam mnie moja nauczycielka wf-u żebym tam poszła i spróbowała. Gdy udało jej się mnie namówić poszłam tam i okazało się że byłam pierwszą dziewczyną która tam dotarła.. Moim pierwszym trenerem był Tomasz C. Którego bardzo lubiłam i mega szanowałam, złoty człowiek i co tu dużo mówić. Następnie OKS naszą kobiecą drużynę przejęła Pani Aneta G. Która od początku uważała że coś ze mnie może być.. zdawałam sobie sprawę że nie jestem najlepsza, ale z każdym treningiem chciałam taka być. Ona tym że na mnie krzyczała, upominała mnie to robiła ze mnie lepszego zawodnika. Pewnego dnia przyszedł taki mecz w którym się otworzyłam. I wtedy usłyszałam od niej nawet kilka miłych słów. Od tamtej pory się nie poddaje i robię wszystko na 100%. Bardzo dużo zawdzięczam Pani Anecie.. Następnie miałam przygodę z MUKS Praga Warszawa, byłam tam pół sezonu i przeszłam do Warszawskiej Akademii Piłkarskiej w której niedługo będę grać już 2 lata.. Mój nieszczęsny wypadek zdarzył się tego roku w marcu, był to sparing i ostatnia akcja meczu, sędzia krzyknął że to już końcówka, wtedy koleżanka puściła mi piłkę przy lini bocznej i ja sprintem pobiegłam do tej piłki przepychając się z przeciwniczką bark w bark. W momencie gdy chciałam postawić prawa nogę na ziemi to zostałam popchnięta, straciłam równowagę i w kolanie mi coś strzeliło.. zaczęłam płakać i krzyczeć z bólu.. od razu koleżanki i trenerzy do mnie podbiegli i zawieźli do szpitala. Po wizycie na ostrym dyżurze zapewniano mnie że to są więzadła poboczne, zostałam od razu wsadzona w orteze i dwa tygodnie później miałam usg. Lekarz na usg również trzymał się wersji wydarzeń że są to więzadła poboczne. Dwa tygodnie później miałam kontrole która miała zakończyć moje leczenie. Lekarz powiedział mi że nie wyglada to jeszcze dobrze i skieruje mnie na rehabilitacje. Po czym będę mogła wrócić do piłki. Skończyłam rehabilitacje i również wydałam na nią pieniądze i wróciłam na początek do indywidualnych treningów, potem na treningu już z całą drużyną kolano po raz drugi mi się skręciło do środka i znowu coś strzeliło.. następnego dnia od razu miałam wizytę u lekarza, który stwierdził że od początku byłam leczona nie na to na co powinnam. Kazał zrobić mi rezonans, zrobiłam go i okazało się że są to zerwane więzadła krzyżowe oraz pęknięta łąkotka. Niestety w tamtym momencie ostro się podłamałam, ale wtedy zobaczyłam ile mam wokół siebie wspaniałych osób.. które są chętne, aby pomoc wrócić mi na boisko, piłka dla mnie to naprawdę coś więcej niż tylko przygoda. Więc po tylu latach gry chciałabym wrócić do piłki, straciłam 5 miesięcy w których mogłabym coś zrobić już wcześniej z kolanem. Proszę Was o pomoc, bo sama nie jestem w stanie, aby zapewnić sobie tę operację...