Pomoc dla rodziny Wróblewskich
Pomoc dla rodziny Wróblewskich
Nasi użytkownicy założyli 1 232 063 zrzutki i zebrali 1 366 001 503 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
UPDATE 04.01.2024 - Zwiększamy kwotę zrzutki. Potrzeby na remont mieszkania przerosły pierwsze plany. Stan mieszkania po pierwszych gruntownych porządkach: pełno dziur w ścianach do załatania a nawet w podłodze, dużo pleśni, pluskw, zdechłych myszy....
Na dzień dzisiejszy mieszkanie:
zostało gruntownie wysprzątane,
przeszło serię ozonowania (samo usunięcie brzydkich zapachów trwało 3 dni),
oczyszczono i wyrównano ściany i podłogę,
zagruntowano i pomalowano sufity,
do końca tygodnia będą malowane ściany,
naprawy ościeżnic (udało się je posklejać, uratować aby nie ponosić dodatkowych kosztów zakupu nowych)
-----
Udało się! Państwo Wróblewscy otrzymali klucze do większego mieszkania socjalnego o powierzchni 40m2, zastępując dotychczasowe 24m2. Niestety mieszkanie, jak to socjalne, zostało doszczętnie zdewastowane przez poprzednich lokatorów...
Uruchamiamy zbiórkę aby p. Wróblewscy mogli je wyremontować.
Na co zbieramy?
Na farby, gips, chemię do wyczyszczenia pleśni, drzwi pokojowe x2 (zostały zniszczone, wraz z ościeżnicami i zawiasami), wykładziny dywanowe do dwóch pokoi, gniazdka i krany (zostały zniszczone, wyrwane itd.) - to jest teraz priorytet!
Z góry dziękujemy za każdą złotówkę!
Magda & Agnieszka
p.s. Jeśli nie znasz jeszcze historii pani Justyny:
"Nazywam się Justyna, mam 41 lat i we wrześniu 2021 zaczęłam rodzić. To był ciężki poród - cesarskie cięcie, ciąża bliźniacza, wcześniaki w 27 tygodniu ciąży. Okazało się, że mam covid. Dzieci urodziły się z wagą 700 gr zarażone covidem. Jedna z córek żyła tylko 5 dni. W trakcie porodu zaczęły się komplikacje. Zapadłam w śpiączkę na 3 miesiące z ostrą niewydolnością płuc. Zarażono mnie sepsą, podłączono do maszyny ECMO, przeszłam udar i sparaliżowało mnie od szyi w dół. Przestały mi funkcjonować nerki, miałam liczne krwotoki i groziła mi amputacja palców, zrobiono mi tracheotomie, zarażono mnie też bakterią CPE. Lekarze nie dawali mi szans na przeżycie - 0%. Mąż przyjechał się ze mną pożegnać. Jednak wybudziłam się i walczyłam o życie. Nie mogłam ruszać kończynami i byłam karmiona sondą przez nos. W lutym 2022 przewieziono mnie na odział rehabilitacji i tam zaczęłam stawiać na nowo pierwsze kroki. Mam nadal porażone nerwy strzałkowe i czuciowe przez co opadają mi stopy i nadal wymagam intensywnej rehabilitacji aby powrócić do sprawności fizycznej. 8 m-cy byłam w szpitalu. Na te chwile mam wózek i trochę chodzę. Mąż opiekuje się mną i dziećmi przez co sam nie może pracować. Wynajmowaliśmy mieszkanie (na bieżąco opłacaliśmy wszystkie rachunki) i w trakcie mojego pobytu w szpitalu właściciel nas wyrzucił, odciął od rzeczy. Jesteśmy normalną, kochającą się rodziną, którą nagle spotkała tragedia i wszystko straciliśmy, umarło nam dziecko. Żyjemy teraz bardzo skromnie. Bardzo chce chodzić i normalnie żyć, pracować. Największą motywacją są dla mnie moje dzieci - czworo cudownych dzieci."
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!