Jestem Walduś. Do swoich opiekunów przyjechałem, aż z Oświęcimia. To prawie 100 km! Mam ciepły kąt, pełną miskę, kolegę i koleżankę. Brakuję mi tylko zdrowia. Mam FIP, ale też wielką wolę życia. Chce walczyć! Moja Pani daje mi całą puszkę karmy dziennie. Upominam się o jedzenie co godzinę! A ja jem. Jem bo chce żyć.

Gdy tylko dowiedziałam się, że Walduś jest chory zadzwoniłam do schroniska z prośbą o pomoc. Oczywiście musiałam również poinformować ich o zaistniałej sytuacji. Nie wiemy kiedy kotek się zaraził, najprawdopodobniej w schronisku. Choroba jest na tyle paskudna, że nie ma nawet jednoznacznego testu by sprawdzić czy kot jest chory a może jest nosicielem. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że oprócz Waldusia są w domu jeszcze dwa inne koty - dwu letnia Nana oraz roczny Diego, to właśnie z nim Walduś dużo przebywał. Bardzo się o nich boje. Również one mogą być nosicielami a ja tego nie wiem i raczej się już nie dowiem.

Schronisko pełni tu role nadzorcy. Ponieważ Panie mają już dużo swoich spraw postanowiłam je wyręczyć chociaż w tym. Jeżeli ktoś ma wątpliwości co do zbiórki, zachęcam do kontaktu ze schroniskiem w Oświęcimiu w celach weryfikacji. Sprawa jest dość świeża więc możliwe, że za pierwszym razem nie skontaktujecie się z osobą, która coś wie na ten temat. Mam nadzieje, że wszystko stanie się w 100% jasne jak tylko zbiórka trafi na ich FB.

Fundusze zebrane ze zbiórki pozwolą na opłacenie badań, lekarstw czy innych zabiegów. Jeżeli rezydenci będą mieli również objawy to również na to pójdą pieniążki. Jeżeli Walduś nie będzie sobie dawał rady dzięki zebranym funduszom skrócimy jego męki. Mam nadzieję jednak, że drugim celem tej zbiórki będzie karma wzmacniająca dla niego, która również jest kosztowna.

W przypadku wątpliwości zapraszam do kontaktu ze schroniskiem w Oświęcimiu. Wszelkie faktury będą tam wysyłane a niewykorzystane pieniądze przekazane na schronisko.

Na zdjęciu czarny Walduś, brązowa Nana oraz czarno biały Diego. Zdjęcie zrobione cztery dni po przyjeździe Waldusia.