id: er3gyy

Zbiórka na wolierę dla Ciconia Klekota oraz Pana Czarnego - gawrona

Zbiórka na wolierę dla Ciconia Klekota oraz Pana Czarnego - gawrona

Zrzutka została wyłączona przez organizatora
Wpłaty nieaktywne - wymagane działanie Organizatora zrzutki. Jeśli jesteś Organizatorem - zaloguj się i podejmij wymagane działania.

Nasi użytkownicy założyli 1 156 969 zrzutek i zebrali 1 201 375 009 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Opis zrzutki

Zrzutka jest na wolierę dla bociana Klekota i gawrona Pana Czarnego. Obaj potrzebują dożywotniej opieki, nie mają szans ,by przeżyć na wolności.

Bociek trafił do mnie w stanie agonalnym, nie unosił głowy, nie miał siły przełykać pokarmu. Złamana noga uniemożliwia mu funkcjonowanie. Gawron ma skrzydło trwałe uszkodzone.

W tej chwili przebywają u nas w domu, mają swój osobny pokój. Oczywiście nie są to dla nich dostateczne warunki do życia.

Poniżej są linki do historii każdego z ptaków. Mój mąż chce zrobić im wolierę 3 m/4m na 2m wysoka w o wiele niższej cenie niż można kupić.

Gotowa kosztuje 3500 zł https://sprzedajemy.pl/woliera-klatka-sierakow-slaski-2-2461c4-nr42043622

Nasza będzie miała zabezpieczenia przed lisami i drapieżnikami, częściowo zadaszona, żeby ptaki mogły skryć się przed deszczem lub słońcem. Dla gawrona dodatkowo będą specjalne gałęzie, drzewa, huśtawka. Oba ptaki będą miały non stop dostęp do świeżej wody prosto z potoku , a dla bociana zrobimy oczko wodne.

Historie Klekota i Czarnego można przeczytać w 7 częściach na moim profilu na fb - Tamara Wilczyka Stoińska. Zapraszam do zapoznania się z nimi ;), może pokochacie je tak jak ja.

" Cicionia Klekota historia prawdziwa" cześć 1

ŚRODA 16 majaPewien młody człowiek jadąc motorem zainteresował się bocianem leżącym na polu niedaleko drogi. Ptak nie uciakal, leżał spokojnie z głową opartą na karku. Mężczyzna zawiózł go na Policję. Ta zadzwoniła na Straż Miejską. A oni po mnie.Odebrałam go i do weta jak najszybciej. Okazało się, że bociek ma parszywie złamaną nogę. Uszkodzeniu nie uległa kość skokowa , którą bardzo łatwo byłoby wyleczyć, ale przegub, będący tuż nad śródstopiem. Złamanie jest stare i żeby doprowadzić nogę do stanu takiego, by mógł na niej stawać potrzebna jest poważna operacja z zastosowaniem blaszek.Wyobraźcie sobie, że tak duży i dorosły ptak ważył niecałe dwa kilo!Mostek mu wystawiał, mięśnie nóg zanikały . By dać mu zastrzyk trzeba długo szukać skrawka mięśnia w który można się wkłóć omijając kości. Biedak wyjadł to co mógł dookoła siebie i umierał z głodu. Był tak wycieńczony, że nie mógł unieść głowy. Nie miał odruchu przełykania. I tu wielki ukłon w stronę "Syriusz Lecznica Weteryjna" https://m.facebook.com/syriusz.weterynarz.rabka/ za bezinteresowną pomoc i serce.Po zrobieniu usztywniającego opatrunku i podaniu leków zawiozłam go do domu. Na kanapie zrobiłam legowisko, zabezpieczyłam, żeby nie spadł i nakarmiłam go sercami drobiowymi. Następnie zadzwoniłam do Leśnego Pogotowia w Mikołowie (150km od nas). Po wstępnych wyjaśnieniach wzbogaciłam się o niezwykle ważne informacje. - Skąd go pani ma? - Ktoś go przywiózł na Policję, oni zadzwonili na Straż Miejską a ci do mnie. Wiedzą, że opiekuję się dzikimi ptakami. - Czyli zrzucili wszystko na Panią. A powinni powiadomić burmistrza, wystąpić do niego z prośbą o powiadomienie nas. My byśmy po niego przyjechali, bo miasto sfinansowało by koszty przewiezienia i leczenia ptaka. Osłupiałam. W żonę Lota się zmieniłam. Odzyskałam głos dzięki pustemu śmiechowi, który mnie ogarnął. Pan Jacek oburzył się, że śmieje się z niego. - W żadnym wypadku! Po prostu nie chce mi się wierzyc w to co usłyszałam. Serio są takie procedury? Bezsens! Przecież bocian by już nie żył! Miał tak leżeć w klatce transportowej i umierać? Lekarz powiedział, że to ostatnia chwila była.- Takie mamy prawo. No tak... Po przeprowadzeniu ze mną wywiadu na temat mojego doświadczenia w zajmowaniu się ptakami, pan Jacek doszedł do wniosku, że ptak na razie zostanie u mnie. Nie wiadomo czy przeżyje, a wymaga całodobowej opieki,którą mogę mu zapewnić. Oni mają mnóstwo pracy przy swoich podopiecznych, a codziennie ich przybywa. Pożegnaliśmy się i poszłam do boćka. Zwrócił cały posiłek. Od tego momentu karmiłam go co dwie godziny łyżeczką, drobniutko posiekanymi sercami. Zaczęłam od malutkich porcji. Po każdej podnosiłam mu głowę do góry, trzymałam za dziób i delikatnie masujac szyję sciągałam pokarm w dół, bo nie miał siły sam przełykać. Podanie zastrzyku było nie lada wyczynem. Kilka dobrych minut macałam wychudłe ciało, a i tak po wbiciu kilku milimetrów igły dotykałam mostka.Ptak obojętnie znosił wszelkie zabiegi - leki, karmienie, sprzątanie tymczasowego gniazda. W nocy wstawałam go "przewijać", bo spokoju mi nie dawała myśl, że we własnych dochodach leży , które - nota bene - niebotycznie śmierdziały. Zaniepokoiło mnie to bardzo.

CZWARTEK 17 maja Znów byłam w lecznicy. Podejrzewalismy zatrucie układu pokarmowego. Zaczęłam mu podawać Colicao. Zaczął też dostawać Catosal. Z uwagi na ciężki stan i wycieňczenie nie można było go odrobaczyć. Nadal karmienie łyżeczką, zastrzyki i sprzątanko.

PIĄTEK 18 majaBociek - wciąż bezimienny -z wielkim trudem uniósł się i klęknął! Podpierając się dziobem dawał znak, że się załatwił i nie ma chęci w tym leżeć. A to czyścioch! Zaczęłam mieć nadzieję. Nazajutrz mieliśmy jechać aż pod Dzierżoniów na komunię. Co z nim zrobić? Niby Kamil mógłby go karmić, ale nie ma siły, by wstawał parę razy w nocy o podaniu zastrzyków nie wspomnę. Dla mnie to za każdym razem duży stres choć mam spore doświadczenie, a on nigdy nie robił nikomu iniekcji. Krótka debata i......

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Twój mini-terminal.
Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Twój mini-terminal.
Dowiedz się więcej

Wpłaty 32

PM
Patrycja Mosik
ukryta
KW
Karina Wojutycka
ukryta
AX
Agnieszka X
ukryta
 
Dane ukryte
20 zł
DC
Dorota
AK
Agnieszka Kubisz
25 zł
KA
Karolina
20 zł
 
Dane ukryte
50 zł
ID
25 zł
EL
Elzbieta Labudzinska
ukryta
Zobacz więcej

Komentarze 2

 
2500 znaków