Piotrek to mąż mojej przyjaciółki Julity, ojciec dwóch dziewczynek (jednej z zespołem Downa), człowiek z pasją, entuzjazmem i dobrym sercem. 

W kwietniu tego roku jadąc motocyklem uległ wypadkowi (kierowca auta zjechał na jego pas i wyrzucił poza orbitę), w skutek czego Piotrek stracił zdrowie, sprawność, możliwość pracy i pełnego uczestnictwa w życiu rodzinnym. 8 złamań, w tym 2 otwarte, zerwany mięsień piersiowy, wstrząśnienie mózgu, liczne mniejsze rany i stłuczenia uwięziły go na 2 miesiące w szpitalach, w pozycji horyzontalnej, w covidowym osamotnieniu. Nigdy nie wróci do formy sprzed wypadku, ale na szczęście wrócił już do swoich dziewczyn, ma szansę być samodzielny i chodzić, innej wersji scenariusza nie bierzemy pod uwagę. 

Piotrek ćwiczy na ile pozwala mu obecna sytuacja i czeka na zrost wieloodłamaniowych złamań. I marzy o tym, żeby znowu móc bawić się z córkami. 

Wszyscy wiemy po co robi się zrzutkę... Długoterminowa rehabilitacja topi portfel jak wiosenne słońce śnieg. Pomóżcie proszę Piotrkowi i jego dziewczynom. Ta kasa może postawić na nogi nie tylko ciało, ale i ducha. Bardzo Wam wszystkim dziękuję.