Mańka przygarnąłem ze sklepu zoologicznego półtora roku temu. Został oddany przez poprzednich właścicieli jako dorosła, przynajmniej trzyletnia świnka. Niestety wiosną nabawił się paskudnego zapalenia płuc. Mimo leczenia nie wrócił w pełni do zdrowia. Od pół roku bywam z nim regularnie w warszawskich lecznicach (najpierw w PulsVet, teraz w Kajmanie). W międzyczasie pojawiły się luźne bobki i zapalenie ucha a także problemy z nerkami. Od początku leczenia traci regularnie na wadze - obecnie waży ok. 750 gramów - 200 g mniej niż podczas pełni zdrowia więc bezpieczny zapas został już bardzo mały. Ostatecznie zdiagnozowano ostre śródmiąższowe zapalenie płuc ale Maniek słabo reaguje na terapię i stracił apetyt. Dziś po raz pierwszy musieliśmy dokarmiać go karmą ratunkową.

Niestety leczenie świnek morskich nie należy do tanich i dobrze o tym wiedziałem. Przewlekłość choroby zaczyna jednak rzutować na domowy budżet - syn ze względu na opóźnienie rozwojowe wymaga opieki i terapii, drugie dziecko jest w drodze a pieniądze które miały być odkładane na budowę domu regularnie wypływają z konta na leczenie Mańka. Sam dojazd to kwestia 70-80 zł a zazwyczaj są to dwie do czterech wizyt w miesiącu. Maniek miał też kilkukrotnie robione USG, badania stomatologiczne, prześwietlenia i ma podawane leki więc od początku wydałem już ok. 3500 zł. Nie jesteśmy jednak w stanie się poddać - to dla nas praktycznie członek rodziny więc żadne odpuszczanie nie wchodzi w grę.

Każda złotówka się liczy bo spadająca waga oznacza częstsze wizyty i częstsze badania - aktualnie walczymy już nie tylko o zdrowie ale i życie świnki. Proszę Was zatem o pomoc.