Moim marzeniem od zawsze jest podróż po Stanach. I nie jakaś tam wycieczka tygodniowa po Nowym Jorku, czy byczenie się na plaży w Miami. Prawdziwy amerykański sen- od wybrzeża do wybrzeża. 3 tygodnie i 8 tysięcy kilometrów.

Zainspirowany panem Marcinem Prokopem, który na swoje 40ste urodziny zafundował sobie taki właśnie trip- również postanowiłem na 40stkę zorganizować sobie taką przygodę. Mam plan, rozpisane miejsca do odwiedzenia a nawet wstępnie przemyślane noclegi. Chciałbym polecieć do Nowego Jorku, przejechać wynajętym autem na południe do Miami zahaczając o Atlantic i Ocean City, Jacksonville, Savannah i Orlando. Tam oddać wypożyczone auto i polecieć do Nowego Orleanu. I jakoś przedostać się do Houston. Tam znów wynająć wóz i podjechać w stronę Dallas (a dokładniej do miejscowości Corsicana). Wrócić do Houston i polecieć dalej na zachód- do granicznego miasta Fort Bliss(Ciudad Juarez). Tam złapię samolot do Los Angeles chyba głównego celu podróży. Miasto marzeń, które mogę podziwiać jedynie na ekranie telewizora. Stamtąd wynajętym autem do Las Vegas przepuścić kilka dolarów w kasynie, bo WHY NOT?

Wrócić do Los Angeles i polecieć do San Francisco. Stamtąd polecieć do Chicago i odwiedzić "niedalekie" Columbus. I to koniec- wystarczy wrócić do NY i odlecieć do ojczyzny.

Cała podróż na oko będzie kosztować jakieś 25 tysięcy złotych. Myślę, że sumiennie oszczędzając jestem w stanie odłożyć z 10tys.

AHA! podróż za 3 lata, bo do 40stki chwila została ;)

mógłbym wziąć kredyt, mógłbym sprzedać nerkę albo matkę. Ale w sumie liczę na parę osób w necie. bo WHY NOT :D

Towarzysze, pomożecie?