Kochani, jak pewnie wiecie, dość często napotykam na swojej drodze jakąś zwierzęcą bidę. Tak samo często tej bidy nie zostawiam. Zawsze wiąże się to z kosztami. Tym razem pomimo dużej krępacji przyznaję, że niestety potrzebuję pomocy.

Mam u siebie sporego psa, którego po miesiącu dokarmiania i nieudanych prób odłowienia, w końcu udało się zabezpieczyć.

Z wywiadu środowiskowego mam informacje, że został wyrzucony przez opiekuna. Przez rok błąkał się po okolicznej wsi, większość czasu spędzając pod płotem tego osobnika. Bez wody, żarcia, weta ani schronienia. Kilkukrotnie uległ wypadkom komunikacyjnym, był przeganiany kijami z posesji, na których szukał schronienia. Aktualnie jest ranny, zakleszczony, zarobaczony. Muszę go zaszczepić, wykastrować, przebadać, przeleczyć i popracować behawioralnie nad lękami, tak, by nadawał się do adopcji.

Jeżeli macie chęć nam pomóc, wrzućcie grosiaka na zrzutce.

Mam nadzieję, że wkrótce będę mogła pokazać Wam zdjęcia szczęśliwego, zdrowego Biszkopta w nowym domu.

Dziękuję! ❤🐾